Odkryłam, że mój mąż potajemnie spłaca długi swojej byłej żony. Czy nasze małżeństwo to przetrwa?

– Co to jest? – zapytałam, trzymając w dłoni wydruk z banku. Moje serce waliło jak oszalałe, a głos drżał mi ze złości i niedowierzania. Stałam w kuchni, a światło lampy rzucało na ścianę mój wydłużony cień. Adam spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie rozumiał, o co pytam. Ale ja już wiedziałam. Wydruk nie kłamał.

– O czym ty mówisz, Aniu? – próbował grać niewinnego, ale jego wzrok uciekał gdzieś w bok.

– Przelewy do Katarzyny Nowak. Co miesiąc. Od pół roku. – Głos mi się załamał. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?

Przez chwilę milczał. Widziałam, jak walczy ze sobą. W końcu westchnął ciężko i usiadł przy stole, chowając twarz w dłoniach.

– Ona… miała problemy. Wzięła kredyt na mieszkanie jeszcze zanim się rozstaliśmy. Teraz grozi jej komornik. Nie chciałem, żeby dzieci… żeby musiały się wyprowadzać.

Poczułam, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Nasze życie – codzienność, plany na wakacje, wspólne wieczory – nagle wydały mi się fałszywe. Czy przez cały ten czas Adam był ze mną naprawdę? Czy tylko grał rolę dobrego męża?

– Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy? – spytałam cicho.

– Bałem się twojej reakcji. Wiedziałem, że nie zrozumiesz…

Nie zrozumiem? Jak miałabym zrozumieć, skoro przez pół roku żyłam w kłamstwie? Przecież zawsze byliśmy ze sobą szczerzy. Przynajmniej tak myślałam.

Wyszłam z kuchni i zamknęłam się w łazience. Oparłam się o zimne kafelki i pozwoliłam łzom płynąć. W głowie miałam mętlik: gniew mieszał się z żalem, a pod wszystkim tliła się rozpaczliwa nadzieja, że to tylko zły sen.

Następnego dnia Adam próbował rozmawiać. Przyniósł mi kawę do łóżka i usiadł obok.

– Aniu, proszę… To nie tak, że cię okłamywałem dla przyjemności. Po prostu… Kasia jest matką moich dzieci. Nie mogłem pozwolić, żeby straciły dach nad głową.

– A ja? – przerwałam mu ostro. – Ja się nie liczę?

Zamilkł. Widziałam w jego oczach ból i bezradność. Ale ja czułam tylko pustkę.

Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Adam wychodził do pracy wcześniej niż zwykle, ja unikałam go jak ognia. Nawet nasza córka Zosia wyczuwała napięcie – przestała pytać o wspólne obiady i zamykała się w swoim pokoju.

Wieczorami leżałam bezsennie i analizowałam każdy szczegół naszego życia. Przypominałam sobie wszystkie sytuacje, kiedy Adam był dziwnie spięty albo nagle wychodził odebrać telefon na balkon. Czy wtedy rozmawiał z Kasią? Czy planował kolejne przelewy?

W końcu zebrałam się na odwagę i zadzwoniłam do mojej mamy.

– Mamo… Adam mnie okłamał – powiedziałam przez łzy.

Mama westchnęła ciężko.

– Kochanie, faceci czasem robią głupoty z dobrego serca. Ale jeśli nie potrafi być z tobą szczery… musisz się zastanowić, czy chcesz tak żyć.

Te słowa dźwięczały mi w głowie przez kolejne dni. Zaczęłam obserwować Adama inaczej – jakby był kimś obcym. Każdy jego gest wydawał mi się podejrzany.

W pracy też nie mogłam się skupić. Koleżanka z biura, Magda, zauważyła moją apatię.

– Coś się stało? – zapytała troskliwie.

Opowiedziałam jej wszystko przy kawie w kuchni.

– Anka… To poważna sprawa – powiedziała po chwili milczenia. – Ale może on naprawdę chciał dobrze? Może bał się cię zranić?

Nie wiedziałam już niczego na pewno.

W weekend postanowiłam porozmawiać z Adamem raz jeszcze. Usiedliśmy naprzeciwko siebie przy stole w salonie.

– Musimy ustalić zasady – zaczęłam stanowczo. – Jeśli mamy być razem, nie może być między nami tajemnic. Chcę wiedzieć o wszystkim, co dotyczy naszej rodziny i naszych pieniędzy.

Adam skinął głową.

– Masz rację. Przepraszam cię, Aniu. Naprawdę chciałem tylko pomóc dzieciom…

– Ale mnie zraniłeś – powiedziałam cicho.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Czułam, że coś się między nami zmieniło na zawsze.

Wieczorem długo rozmawialiśmy o przyszłości. Adam obiecał zerwać z tajemnicami i wspólnie ustalać wszystkie ważne decyzje finansowe. Ale ja wiedziałam, że odbudowanie zaufania zajmie dużo czasu.

Czasem patrzę na niego i zastanawiam się: czy naprawdę można wybaczyć zdradę zaufania? Czy miłość wystarczy, by zacząć od nowa? A może są rzeczy, których nie da się już naprawić?