Babcia zostawia wnuka samego na 15 minut: Czy naprawdę nic się nie stało?
— Mamo, proszę, tylko nie spuszczaj go z oka. On dopiero skończył dwa miesiące — powiedziałam, przekazując jej małego Antosia. Moje ręce drżały, bo to był pierwszy raz, kiedy miałam zostawić synka pod czyjąś opieką, nawet jeśli tą osobą była moja własna matka.
Mama uśmiechnęła się pobłażliwie, jakby chciała powiedzieć: „Dziecko, przesadzasz”. — Ellie, przecież wychowałam ciebie i twoją siostrę. Idź spokojnie do lekarza, wszystko będzie dobrze — zapewniła.
Wyszłam z mieszkania z sercem w gardle. Całą drogę do przychodni powtarzałam sobie, że przesadzam, że mama wie, co robi. Ale kiedy wróciłam godzinę później i zobaczyłam puste łóżeczko w salonie, a mamy nigdzie nie było, poczułam, jak świat usuwa mi się spod nóg.
— Mamo?! — krzyknęłam, wbiegając do kuchni. Cisza. W łazience też nikogo. W końcu usłyszałam dźwięk klucza w zamku. Mama weszła z siatką zakupów i uśmiechem na twarzy.
— O, już jesteś! Zrobiłam szybkie zakupy, bo chleb się skończył. Antoś śpi w łóżeczku, nawet nie pisnął — powiedziała beztrosko.
Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. — Zostawiłaś go samego?! — głos mi się załamał.
Mama wzruszyła ramionami. — Ellie, przecież to tylko 15 minut. Nic mu się nie stało. Był bezpieczny w łóżeczku.
Poczułam, jak ogarnia mnie panika i złość. — Mamo, on ma dwa miesiące! Co by było, gdyby coś się stało? Pożar? Zatrzymanie oddechu? Ktoś mógłby wejść do mieszkania!
Mama spojrzała na mnie z irytacją. — Przesadzasz. Za moich czasów dzieci spały same po kilka godzin i jakoś żyją.
Nie mogłam powstrzymać łez. Zabrałam Antosia na ręce i zamknęłam się z nim w sypialni. Siedziałam na łóżku i płakałam, czując się zdradzona przez własną matkę.
Wieczorem próbowałyśmy rozmawiać. — Ellie, nie rozumiem twojej histerii. Chciałam ci pomóc, a ty robisz ze mnie potwora — powiedziała mama z wyrzutem.
— To nie jest histeria! To odpowiedzialność! — odpowiedziałam drżącym głosem. — Nie rozumiesz, jak bardzo ci ufałam?
Przez kolejne dni unikałyśmy się nawzajem. Mama próbowała udawać, że nic się nie stało, ale ja nie mogłam przestać myśleć o tym, co mogło się wydarzyć. Każdy dźwięk w nocy budził mnie ze snu. Sprawdzałam Antosia co pół godziny.
Mąż próbował mnie uspokoić. — Ellie, wiem, że to było nieodpowiedzialne, ale mama nie chciała źle. Może powinnaś jej wybaczyć?
Ale jak wybaczyć coś takiego? Jak zaufać komuś ponownie po takim zawodzie?
Pewnego dnia mama przyszła do nas z ciastem i próbowała rozładować atmosferę.
— Ellie, wiem, że jesteś na mnie zła. Ale naprawdę myślałam, że nic się nie stanie. Chciałam tylko pomóc…
— Pomóc? — przerwałam jej ostro. — Pomoc to być przy moim dziecku, a nie zostawiać je samo!
Mama spuściła wzrok. — Może masz rację… Może świat się zmienił i ja już nie nadążam…
Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam w jej oczach smutek i poczucie winy. Przez chwilę zrobiło mi się jej żal. Przecież ona też chciała dobrze.
Ale czy dobre intencje wystarczą? Czy można wybaczyć komuś tylko dlatego, że „nic się nie stało”? Czy powinnam pozwolić mamie opiekować się Antosiem jeszcze raz?
Od tamtej pory minęły tygodnie. Nadal nie zostawiłam synka pod opieką mamy ani nikogo innego. Każde wyjście planuję tak, by zawsze być blisko niego.
Czasem patrzę na Antosia i myślę: czy jestem przewrażliwiona? Czy może to świat jest dziś bardziej niebezpieczny niż kiedyś?
A może to po prostu kwestia zaufania? I jeśli raz je stracisz… czy można je odzyskać?
Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć taką sytuację swojej mamie? Jak odbudować zaufanie po takim wydarzeniu?