„Mam 30 lat, a mój ojciec kontroluje wszystko: Nie mam własnego życia, tylko to, czego on chce”
Nigdy nie wyobrażałam sobie, że w wieku trzydziestu lat nadal będę mieszkać pod dachem mojego ojca, a tym bardziej pod jego kontrolą. Dorastając, zawsze myślałam, że będę już niezależna, z karierą, własnym mieszkaniem i życiem towarzyskim. Ale oto jestem, uwięziona w życiu, które całkowicie kręci się wokół kaprysów i pragnień mojego ojca.
Mój ojciec zawsze był nadopiekuńczy. Kiedy byłam młodsza, czułam się pocieszona wiedząc, że tak bardzo mu zależy. Ale gdy dorastałam, jego opiekuńczość zamieniła się w kontrolę. Decydował, co noszę, z kim mogę się przyjaźnić, a nawet jakie hobby mogę rozwijać. Na początku myślałam, że to tylko jego sposób okazywania miłości, ale teraz widzę to takim, jakie jest: sposób na utrzymanie mnie w zależności od niego.
Próbowałam się uwolnić kilka razy. Po studiach dostałam ofertę pracy w innym mieście. To była moja wymarzona praca, ale ojciec przekonał mnie, bym ją odrzuciła. Powiedział, że miasto jest zbyt niebezpieczne i że lepiej będzie mi zostać blisko domu. Uwierzyłam mu. Zawsze mu wierzyłam.
Teraz pracuję w przeciętnej pracy, którą on zaakceptował, takiej, która mnie nie wyzywa ani nie uszczęśliwia. Każdy dzień wydaje się powtórką poprzedniego. Budzę się, idę do pracy, wracam do domu i spędzam wieczór robiąc to, co chce mój ojciec. Czasami to oglądanie programów telewizyjnych, które lubi, innym razem to załatwianie dla niego sprawunków. Moje życie to monotonna cykliczność jego preferencji.
Życie towarzyskie jest prawie niemożliwe. Jeśli chcę wyjść z przyjaciółmi, musi znać każdy szczegół: z kim idę, dokąd idziemy, o której wrócę. A nawet wtedy dzwoni do mnie kilka razy w ciągu wieczoru, żeby mnie sprawdzić. Moi przyjaciele mają tego dość; nie rozumieją, dlaczego dorosła kobieta pozwala ojcu kontrolować swoje życie w ten sposób.
Straciłam rachubę ile razy odwołałam plany, bo on ich nie zaakceptował lub sprawił, że czułam się winna za chęć posiadania życia poza naszym domem. Nieliczni przyjaciele, których jeszcze mam, są cierpliwi i wyrozumiali, ale nawet oni zaczynają się oddalać.
Wiem, że to moja wina, że pozwoliłam na to wszystko. Zawsze bałam się mu przeciwstawić. Kilka razy próbowałam, ale on zawsze wpędzał mnie w poczucie winy. Przypominał mi o wszystkich poświęceniach, które dla mnie zrobił, jak bardzo mnie kocha i jak tylko próbuje mnie chronić. I za każdym razem ustępowałam.
Najgorsze jest to, że głęboko w środku wiem, że on się nie zmieni. Jest ustalony w swoich sposobach działania i dopóki mieszkam pod jego dachem, nigdy nie będę miała własnego życia. Ale wyprowadzka wydaje się zadaniem nie do pokonania. Nigdy wcześniej nie mieszkałam sama; nawet nie wiem od czego zacząć.
Czasami fantazjuję o spakowaniu torby i wyjechaniu w środku nocy, zaczynając od nowa gdzieś daleko, gdzie on nie może mnie dosięgnąć. Ale potem rzeczywistość daje o sobie znać i uświadamiam sobie jak bardzo jestem nieprzygotowana na tak drastyczny krok.
Więc oto jestem, trzydziestoletnia kobieta żyjąca życiem dyktowanym przez mojego ojca. Każdy dzień to walka między tym czego chcę ja a tym czego on chce dla mnie. I każdego dnia on wygrywa.
Nie wiem jak długo jeszcze mogę tak żyć. Myśl o spędzeniu reszty życia pod jego kontrolą przeraża mnie. Ale myśl o uwolnieniu się i stawieniu czoła nieznanemu jest równie przerażająca.
Na razie mogę tylko mieć nadzieję, że pewnego dnia znajdę siłę by przejąć kontrolę nad własnym życiem. Do tego czasu będę żyła w tym duszącym bąblu, marząc o wolności która wydaje się być tuż poza zasięgiem.