Żałoba Matki: Wdowa Zmuszana do Samotności
Kasia stała przy zlewie kuchennym, wpatrując się bezmyślnie przez okno, gdy poranne słońce przesączało się przez drzewa. Minęły dwa lata od śmierci Marka, ale ból wciąż był świeży. Zosia, teraz czteroletnia, i Jaś, sześcioletni, bawili się cicho w salonie, ich śmiech był słodko-gorzkim przypomnieniem życia, jakie kiedyś mieli.
Marek był kochającym mężem i ojcem, zawsze stawiał rodzinę na pierwszym miejscu. Jego śmierć była bezsensowną tragedią. Czekał na przystanku autobusowym, miejscu, gdzie powinien być bezpieczny, gdy samochód stracił kontrolę i uderzył w niego. Uderzenie było śmiertelne, a świat Kasi rozpadł się w jednej chwili.
W miesiącach po śmierci Marka Kasia walczyła, aby utrzymać się dla dobra swoich dzieci. Znajdowała pocieszenie w wsparciu przyjaciół i rodziny, ale była jedna osoba, która sprawiała, że jej żałoba była jeszcze trudniejsza do zniesienia: jej teściowa, Anna.
Anna zawsze była silną kobietą i nigdy w pełni nie zaakceptowała Kasi. Ale po śmierci Marka jej dezaprobata przerodziła się w coś bardziej podstępnego. Zaczęła wywierać presję na Kasię, aby pozostała samotna, twierdząc, że to jedyny sposób na uczczenie pamięci Marka.
„Marek chciałby, żebyś była mu wierna,” mówiła Anna zimnym i nieustępliwym głosem. „Jesteś to winna jemu i dzieciom.”
Kasia próbowała wyjaśnić, że musi ruszyć dalej ze swoim życiem, że musi znaleźć szczęście znowu dla dobra swoich dzieci. Ale Anna była nieugięta, jej słowa raniły głębiej niż jakakolwiek fizyczna rana.
Gdy miesiące zamieniały się w lata, Kasia czuła się coraz bardziej izolowana. Przestała spotykać się z przyjaciółmi, przestała wychodzić z domu i skupiła całą swoją energię na wychowywaniu Zosi i Jasia. Czuła się uwięziona, duszona ciężarem oczekiwań Anny.
Pewnego wieczoru, gdy Kasia kładła Zosię i Jasia do łóżka, Jaś spojrzał na nią szeroko otwartymi, niewinnymi oczami.
„Mamo, dlaczego już się nie uśmiechasz?” zapytał.
Serce Kasi pękło na to pytanie. Chciała mu powiedzieć, że stara się, że robi wszystko, aby być silną dla nich. Ale prawda była taka, że czuła się jakby tonęła.
Następnego dnia Kasia postanowiła skonfrontować się z Anną. Pojechała do domu teściowej, jej ręce drżały, gdy pukała do drzwi. Anna otworzyła drzwi z surowym wyrazem twarzy.
„Musimy porozmawiać,” powiedziała Kasia drżącym głosem.
Anna zaprowadziła ją do salonu i usiadły na kanapie. Kasia wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić.
„Nie mogę tak dalej żyć,” powiedziała. „Muszę ruszyć dalej ze swoim życiem. Muszę znaleźć szczęście znowu dla dobra Zosi i Jasia.”
Oczy Anny zwęziły się. „Myślisz, że możesz po prostu zapomnieć o Marku? Myślisz, że możesz go zastąpić?”
Kasia pokręciła głową. „Nie, nigdy nie mogłabym o nim zapomnieć. Ale nie mogę żyć przeszłością na zawsze. Muszę znaleźć sposób na bycie szczęśliwą znowu.”
Wyraz twarzy Anny złagodniał tylko nieznacznie. „Masz obowiązek uczcić jego pamięć.”
„Wiem,” powiedziała Kasia łamiącym się głosem. „Ale mam też obowiązek wobec moich dzieci. Potrzebują matki, która jest szczęśliwa i cała, a nie takiej, która tonie w żałobie.”
Anna milczała przez dłuższą chwilę i Kasia poczuła iskierkę nadziei. Ale potem Anna pokręciła głową.
„Przykro mi Kasiu,” powiedziała. „Ale nie mogę cię w tym wspierać. Marek chciałby, żebyś była mu wierna.”
Kasia poczuła falę rozpaczy przetaczającą się przez nią. Miała nadzieję, że Anna zrozumie, że zobaczy jak bardzo Kasia cierpi. Ale było jasne, że nic się nie zmieni.
Gdy wracała do domu, Kasia czuła miażdżące poczucie beznadziei. Nie wiedziała skąd weźmie siłę by dalej żyć, ale wiedziała że musi spróbować. Dla Zosi i Jasia musiała znaleźć sposób by iść naprzód, nawet jeśli oznaczało to robienie tego samotnie.