Podstawił pułapkę – historia o zdradzie, rodzinnych sekretach i cenie prawdy

— To ty? — usłyszałam głos mamy zza drzwi, zanim jeszcze zdążyłam włożyć klucz do zamka. Była już po północy. W powietrzu wisiało napięcie, jakby dom czekał na wybuch. — Wiesz, która jest godzina? — dodała, kiedy weszłam do przedpokoju.

— Wiem, mamo. Przepraszam — odpowiedziałam, zdejmując buty. Moje dłonie drżały. Nie z zimna. Z lęku i wstydu.

W salonie paliła się tylko jedna lampka. Tata siedział przy stole z kubkiem herbaty, a obok niego – mój brat, Paweł. Jego wzrok był zimny, jakby patrzył na obcą osobę.

— Gdzie byłaś? — zapytał tata bez cienia czułości w głosie.

— U Magdy. Miałyśmy projekt na studia… — zaczęłam, ale Paweł wszedł mi w słowo:

— Nie kłam. Widziałem cię z Michałem pod blokiem. — Jego głos był twardy, oskarżycielski.

Zamarłam. Michał był moim chłopakiem od kilku miesięcy. Rodzice go nie znosili – uważali, że jest z „nieodpowiedniej rodziny”. Wiedziałam, że Paweł mnie śledził. Już od tygodni czułam na sobie jego spojrzenie, podsłuchiwał rozmowy przez drzwi, przeglądał moje rzeczy.

— Paweł… — zaczęłam błagalnie.

— Nie udawaj niewiniątka! — krzyknął. — Wiesz dobrze, że rodzice ci zabronili się z nim spotykać! A ty i tak robisz swoje!

Mama ukryła twarz w dłoniach. Tata wstał gwałtownie.

— Dość tego! — wrzasnął. — Masz natychmiast zerwać kontakt z tym chłopakiem! I oddać telefon!

— Nie! — wybuchłam. — Mam prawo do własnego życia! Nie możecie mnie zamknąć w domu jak więźnia!

Paweł patrzył na mnie z satysfakcją. W jego oczach widziałam triumf – jakby właśnie wygrał jakąś chorą grę.

— To dla twojego dobra — powiedział spokojnie tata. — Paweł widział, jak Michał daje ci coś do ręki. Co to było?

Zbladłam. Michał dał mi tylko list – miłosny list, który miałam przeczytać później. Ale wiedziałam, że nikt mi nie uwierzy.

— List… — szepnęłam.

— List?! — powtórzył tata z pogardą. — Pokaż go!

Wyciągnęłam z kieszeni zmięty papier i podałam ojcu. Przeczytał kilka linijek i rzucił go na stół.

— To nie jest chłopak dla ciebie — powiedział cicho.

Wybiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Słyszałam za sobą szeptane rozmowy rodziców i Pawła. Czułam się zdradzona przez własnego brata. Zawsze byliśmy blisko – dzieliło nas tylko dwa lata różnicy, razem chodziliśmy na rowery, razem płakaliśmy po śmierci dziadka. A teraz on był moim największym wrogiem.

Następnego dnia Paweł zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. Próbował żartować przy śniadaniu, ale ja milczałam. Mama patrzyła na mnie z troską, ale nie miała odwagi się odezwać.

Po południu zadzwoniła do mnie Magda.

— Słuchaj… Twój brat napisał do Michała na Facebooku. Groził mu! Powiedział, że jeśli jeszcze raz się do ciebie odezwie, to powie wszystkim w szkole, że Michał bierze narkotyki!

Zamarłam.

— To nieprawda! Michał nigdy niczego nie brał!

— Wiem… Ale Paweł rozsyła już plotki po całym osiedlu.

Poczułam, jak świat wali mi się na głowę. Wybiegłam z domu i pobiegłam do Michała. Był blady i roztrzęsiony.

— Twój brat… On mnie nienawidzi — powiedział cicho. — Moi rodzice już wiedzą o tych plotkach. Chcą mnie przenieść do innej szkoły.

Objęłam go mocno.

Wieczorem wróciłam do domu i znalazłam Pawła w jego pokoju.

— Dlaczego to robisz? — zapytałam przez łzy.

Spojrzał na mnie bez emocji.

— Bo nie chcę, żebyś zmarnowała sobie życie przez jakiegoś łobuza.

— To nie twoja sprawa! Zdradziłeś mnie! Jesteś moim bratem!

Wzruszył ramionami.

— Kiedyś mi podziękujesz.

Przez kolejne tygodnie atmosfera w domu była nie do zniesienia. Rodzice zabronili mi wychodzić po osiemnastej, zabrali telefon i komputer. Paweł chodził dumny jak paw – wszyscy mówili mu, że „dba o siostrę”.

Ale ja nie mogłam wytrzymać tej pułapki.

Pewnego dnia podsłuchałam rozmowę mamy z babcią przez telefon:

— …Nie wiem już, co robić z tą dziewczyną… Paweł jest taki odpowiedzialny… Gdyby nie on, nawet byśmy nie wiedzieli…

Poczułam się jak więzień we własnym domu.

Zaczęłam pisać listy do Michała i zostawiać je u Magdy – ona przekazywała je dalej. Spotykaliśmy się potajemnie w parku albo u niego w piwnicy. Każde spotkanie było ryzykiem – Paweł coraz częściej mnie śledził.

W końcu przyszedł dzień, kiedy wszystko się rozpadło.

Była sobota wieczór. Rodzice pojechali do cioci na imieniny, a Paweł został ze mną w domu „na straży”. Myślałam, że zasnął przed telewizorem – wtedy wymknęłam się do Michała na chwilę rozmowy.

Kiedy wracałam po godzinie, Paweł stał już na klatce schodowej z telefonem w ręku.

— Mam cię! — krzyknął triumfalnie i zrobił mi zdjęcie.

Wiedziałam już wtedy, że to koniec mojego dzieciństwa i koniec naszej relacji jako rodzeństwa.

Rodzice wrócili szybciej niż planowali – Paweł zadzwonił do nich od razu po „przyłapaniu” mnie na gorącym uczynku.

Tata był wściekły jak nigdy wcześniej.

— Masz dwa wyjścia: albo kończysz tę znajomość i robisz to przy nas przez telefon TERAZ, albo pakujesz walizkę i idziesz mieszkać gdzie indziej!

Spojrzałam na mamę – miała łzy w oczach, ale nie powiedziała ani słowa.

Zadzwoniłam do Michała przy nich i powiedziałam: „Nie mogę już dłużej… Przepraszam” – a potem wybiegłam z domu i przez godzinę błąkałam się po osiedlu bez celu.

Następne dni były puste i zimne jak listopadowy deszcz za oknem. Paweł chodził dumny jak paw – wszyscy mówili mu, że „uratował siostrę przed zgubą”. Ja czułam tylko pustkę i żal.

Minęły miesiące zanim odważyłam się porozmawiać z rodzicami o tym wszystkim szczerze. Powiedziałam im o kłamstwach Pawła, o plotkach które rozsyłał o Michale i o tym, jak bardzo mnie zranił.

Mama płakała długo tej nocy. Tata milczał przez kilka dni – potem przyszedł do mojego pokoju i powiedział:

— Przepraszam cię… Chciałem dobrze, ale chyba wszyscy popełniliśmy błąd…

Paweł nigdy mnie nie przeprosił. Nasza relacja już nigdy nie była taka sama.

Dziś jestem dorosła i mam własną rodzinę – ale czasem budzę się w nocy z uczuciem zdrady i pytaniem: czy można naprawdę wybaczyć komuś tak bliskiemu? Czy są rany, które nigdy się nie zabliźnią?

A wy? Czy potrafilibyście wybaczyć komuś taką pułapkę? Czy rodzina zawsze zasługuje na drugą szansę?