„Nie jestem twoją opiekunką, jestem twoją matką” – Wyznanie polskiej babci z Warszawy, która czuje się niewidzialna
– Mamo, musisz zostać z dziećmi do osiemnastej. Tomek ma zebranie w pracy, a ja nie zdążę wrócić przed siedemnastą – usłyszałam w słuchawce głos mojej córki, Agnieszki. Nie było w nim pytania, tylko rozkaz. Nawet nie zapytała, czy mam jakieś plany. Jakbym nie miała już swojego życia, jakbym była tylko dodatkiem do ich codzienności.
Zgodziłam się, jak zwykle. Bo jak odmówić własnej córce? Jak powiedzieć „nie” dwóm cudownym wnuczkom, które kocham ponad wszystko? Ale kiedy odkładałam telefon, poczułam w gardle znajome ściśnięcie. Znowu nikt nie zapytał, czy dam radę. Czy nie jestem zmęczona. Czy nie chciałabym po prostu posiedzieć w ciszy, poczytać książkę albo spotkać się z koleżanką.
Odkąd przeszłam na emeryturę, moje życie zmieniło się w niekończący się grafik opieki nad Zosią i Marysią. Agnieszka i Tomek pracują dużo, rozumiem to. Ale czy to znaczy, że ja już nie mam prawa do własnych potrzeb? Czasem czuję się jak cień w ich domu – obecna, ale niewidzialna.
Pamiętam dzień, kiedy pierwszy raz poczułam się naprawdę zbędna. Była sobota, miałam urodziny. Czekałam na telefon od Agnieszki, może na zaproszenie na obiad. Zamiast tego dostałam SMS: „Mamo, możesz zabrać dziewczynki do siebie na noc? Musimy odpocząć.”
Zgodziłam się. Przyszły z plecakami pełnymi zabawek i uśmiechami na twarzach. Przytuliły mnie mocno, a ja poczułam łzy pod powiekami – ze szczęścia i ze smutku jednocześnie. Bo przecież one mnie kochają. Ale czy ich rodzice jeszcze pamiętają, kim dla nich jestem?
Kiedyś z Agnieszką rozmawiałyśmy o wszystkim. Zwierzała mi się ze swoich pierwszych miłości, płakała w moich ramionach po niezdanej maturze z matematyki. Teraz nasze rozmowy to głównie logistyka: kto odbierze dzieci z przedszkola, kto kupi mleko bez laktozy dla Marysi.
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i powiedziałam:
– Agnieszko, czy mogłabyś czasem zapytać mnie, czy mam ochotę zostać z dziewczynkami? Albo po prostu przyjść do mnie na herbatę?
Spojrzała na mnie zdziwiona.
– Mamo, przecież wiesz, że ci ufam najbardziej na świecie! Dzieci cię uwielbiają! Poza tym masz czas…
Zabrakło mi słów. Czy naprawdę myśli, że emerytura to czas bez granic? Że nie mam prawa być zmęczona?
Zaczęłam rozmawiać o tym z koleżankami z osiedla. Okazało się, że nie jestem sama. Basia mówiła:
– Moja synowa traktuje mnie jak darmową nianię. Nawet nie dziękuje.
A Jadzia dodała:
– Ja już powiedziałam „dość”. Ale teraz syn się do mnie nie odzywa.
Czy naprawdę musimy wybierać między miłością do wnuków a własnym spokojem? Czy każda próba postawienia granic musi kończyć się konfliktem?
Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że marzę o wyjeździe nad morze. Sama. Bez dzieci, bez wnuków. Chciałabym posłuchać szumu fal i przypomnieć sobie, kim byłam zanim zostałam „babcią na pełen etat”.
Wczoraj wieczorem Zosia przyszła do mnie z rysunkiem.
– Babciu, to ty i ja na placu zabaw! – powiedziała z dumą.
Przytuliłam ją mocno i poczułam ukłucie żalu. Bo wiem, że dla niej jestem ważna. Ale czy dla dorosłych też?
Dziś rano zadzwoniła Agnieszka.
– Mamo, możesz odebrać dziewczynki wcześniej? Marysia ma katar i nie chcą jej zostawić w przedszkolu.
Znowu ten ton – jakby to było oczywiste.
– Agnieszko… – zaczęłam niepewnie – Ja dziś mam wizytę u lekarza.
– Ojej… A możesz przełożyć?
Poczułam gniew i smutek jednocześnie.
– Nie mogę. Też mam swoje sprawy.
W słuchawce zapadła cisza.
– Dobrze… – odpowiedziała cicho.
Może pierwszy raz dotarło do niej, że jestem kimś więcej niż tylko opiekunką do dzieci?
Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym wszystkim. Czy jestem złą matką, skoro chcę mieć czas dla siebie? Czy egoizm to po prostu potrzeba bycia zauważoną?
Patrzę w lustro i widzę kobietę zmęczoną, ale wciąż pełną miłości. Chciałabym tylko czasem usłyszeć: „Dziękuję”. Albo: „Jak się czujesz?”
Czy naprawdę tak trudno zobaczyć we własnej matce człowieka? Czy każda babcia musi być niewidzialna?
A Wy? Czy też czujecie się czasem jak cień we własnej rodzinie? Co zrobić, żeby być kochaną i szanowaną – nie tylko potrzebną?