Mąż odszedł, ale się pomylił – historia Magdy z Gdańska
Wszystko wydarzyło się w ciągu jednego popołudnia. Siedziałam przy kuchennym stole, wpatrując się w parującą herbatę, gdy usłyszałam trzask drzwi. – Magda, musimy porozmawiać – powiedział Michał, mój mąż, z tym swoim chłodnym tonem, który pojawił się u niego od kilku miesięcy. Wszedł do kuchni, nie patrząc mi w oczy. Zauważyłam walizkę przy jego nodze.
– Co się dzieje? – zapytałam, czując jak serce podchodzi mi do gardła.
– Odchodzę. Zakochałem się w kimś innym. Przepraszam.
Przepraszam? To wszystko? Po trzynastu latach wspólnego życia, po tym jak razem budowaliśmy dom, wychowywaliśmy syna, po wszystkich kłótniach i pogodzeniach? Poczułam, jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Michał nie czekał na moją odpowiedź. Wyszedł, zostawiając mnie z ciszą i roztrzęsionymi dłońmi.
Nie wiem, ile czasu siedziałam tak bez ruchu. W końcu usłyszałam głos mojego syna, Janka:
– Mamo, gdzie tata?
Nie umiałam odpowiedzieć. Przytuliłam go mocno i wtedy po raz pierwszy od lat pozwoliłam sobie na łzy. Janek miał dziewięć lat i był moim całym światem. Wiedziałam, że muszę być silna dla niego.
Wieczorem zadzwoniłam do mamy. Zawsze była chłodna, oschła – typowa nauczycielka starej daty z Wrzeszcza. – Mamo, Michał odszedł – powiedziałam cicho.
– A czego się spodziewałaś? Zawsze byłaś za miękka. Trzeba było bardziej o niego dbać – usłyszałam w odpowiedzi.
Zacisnęłam zęby. Zamiast wsparcia dostałam kolejną porcję wyrzutów. Przez całe życie słyszałam, że jestem za słaba, za wrażliwa, za mało zaradna. Teraz miałam udowodnić wszystkim – a przede wszystkim sobie – że potrafię stanąć na nogi.
Następnego dnia Michał przysłał SMS-a: „Zostawiam ci mieszkanie, ale kredyt spłacaj sama. Nie będę płacił alimentów ponad minimum.”
Zaczęła się walka o każdy grosz. Pracowałam jako bibliotekarka w szkole podstawowej – pensja ledwo starczała na rachunki i jedzenie. Michał szybko zamieszkał z nową partnerką – młodą prawniczką z Warszawy. Janek płakał nocami, a ja próbowałam być dla niego matką i ojcem jednocześnie.
Pewnego dnia zadzwoniła do mnie teściowa:
– Magda, Michał mówił, że go zaniedbywałaś. Może powinnaś była bardziej się starać?
– Może powinna pani spytać syna, dlaczego przez ostatni rok nie wracał do domu przed północą? – odpowiedziałam ostro.
Rozłączyła się bez słowa.
W pracy też nie było łatwo. Koleżanki szeptały po kątach:
– Słyszałaś? Michał ją zostawił dla tej młodej…
Czułam się jak trędowata. Nawet dyrektorka patrzyła na mnie z litością.
Najgorsze były wieczory. Kiedy Janek zasypiał, siadałam przy oknie i patrzyłam na światła Gdańska. Czułam się samotna jak nigdy wcześniej. Czasem myślałam o tym, żeby po prostu wyjść i już nie wrócić. Ale wtedy przypominałam sobie o synu.
Któregoś dnia Janek wrócił ze szkoły zapłakany:
– Mamo, Kuba powiedział, że tata już nas nie kocha…
Przytuliłam go mocno.
– Tata cię kocha, tylko… czasem dorośli robią głupie rzeczy.
Ale sama nie wierzyłam w te słowa.
Po kilku miesiącach zaczęły się problemy finansowe. Bank przysłał pismo o zaległościach w spłacie kredytu. Zadzwoniłam do Michała:
– Michał, jeśli nie pomożesz mi spłacać raty, stracimy mieszkanie!
– To twój problem. Ja mam nowe życie – odpowiedział bez cienia emocji.
Wtedy coś we mnie pękło. Przestałam płakać. Zaczęłam szukać dodatkowej pracy – sprzątałam biura wieczorami, dorabiałam korepetycjami z polskiego dla dzieci sąsiadów.
Moja siostra Aneta przyjechała raz na miesiąc z Poznania:
– Magda, musisz się ogarnąć! Nie możesz tak wiecznie użalać się nad sobą!
– Łatwo ci mówić. Masz męża i dom pod miastem.
– Ale to ty zawsze byłaś tą silną! Pamiętasz, jak tata od nas odszedł? To ty trzymałaś wszystko w kupie!
Zrozumiałam wtedy, że muszę przestać patrzeć wstecz.
Pewnego dnia spotkałam na rynku starą znajomą ze studiów – Kasię.
– Magda! Co u ciebie? Wyglądasz… inaczej.
– Życie mnie przeczołgało – zaśmiałam się gorzko.
Kasia zaprosiła mnie na kawę. Opowiedziałam jej wszystko – o zdradzie Michała, o samotności i walce o przetrwanie.
– Wiesz co? Znam kogoś w wydawnictwie. Potrzebują kogoś do korekty tekstów online. Spróbujesz?
To był przełom. Praca zdalna pozwoliła mi dorobić do pensji i spędzać więcej czasu z Jankiem.
Z czasem zaczęłam odzyskiwać pewność siebie. Zapisałam się na kurs jogi w domu kultury na Zaspie. Poznałam tam ludzi takich jak ja – po przejściach, ale walczących o siebie.
Michał coraz rzadziej dzwonił do Janka. Raz przyszedł po syna na weekend i zobaczył mnie śmiejącą się z koleżankami pod blokiem.
– Widzę, że dobrze się bawisz… – rzucił z przekąsem.
– Tak, Michał. Życie toczy się dalej – odpowiedziałam spokojnie.
Po roku od rozstania dostałam awans w bibliotece – zostałam kierowniczką działu dziecięcego. Janek zaczął lepiej radzić sobie w szkole i coraz częściej się uśmiechał.
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie mama:
– Magda… przepraszam za tamte słowa. Jesteś silniejsza niż myślałam.
Poczułam ulgę i dumę jednocześnie.
A Michał? Po dwóch latach wrócił do Gdańska – jego nowy związek rozpadł się szybciej niż nasze małżeństwo. Próbował odzyskać kontakt z Jankiem i ze mną.
– Magda… może spróbujemy jeszcze raz?
Popatrzyłam mu prosto w oczy:
– Michał, już nie jestem tą samą kobietą co kiedyś. Teraz wiem, ile jestem warta.
Odwróciłam się i zamknęłam za nim drzwi.
Czasem zastanawiam się: czy musiałam przejść przez piekło zdrady i samotności, żeby naprawdę poznać siebie? Czy każda porażka jest początkiem czegoś nowego? Może to właśnie upadek daje nam skrzydła…