Między dwiema kobietami: Mąż, jego matka i ja – historia walki o własne miejsce w rodzinie

– Znowu wychodzisz? – zapytałam, starając się ukryć drżenie w głosie, gdy Paweł zakładał kurtkę przy drzwiach. Spojrzał na mnie z lekkim zniecierpliwieniem, jakby moje pytanie było nie na miejscu.

– Muszę coś załatwić u mamy – rzucił krótko, unikając mojego wzroku.

Wiedziałam już wtedy. Wiedziałam, że nie chodzi tylko o „coś do załatwienia”. Ostatnio coraz częściej łapałam go na drobnych kłamstwach. Znikał na kilka godzin, wracał z zapachem domowego rosołu, którego nie gotowałam. W lodówce zostawały moje obiady, nietknięte. Czułam się jak powietrze.

Nie zawsze tak było. Gdy się poznaliśmy, Paweł był czuły, troskliwy, potrafił postawić granicę swojej matce, pani Halinie. Ale odkąd zamieszkaliśmy razem, coś się zmieniło. Jego mama zaczęła dzwonić codziennie, czasem po kilka razy dziennie. Najpierw pytała o zdrowie, potem o to, co gotuję, czy dobrze piorę jego koszule. Z czasem zaczęła krytykować wszystko: „Agnieszko, Paweł lubi bardziej słone”, „Może lepiej niech on sam wybierze garnitur na wesele kuzynki”, „U nas w domu zawsze było inaczej”.

Starałam się być wyrozumiała. Wiem, że Paweł jest jej jedynym synem, że po śmierci teścia została sama. Ale ile można znosić? Kiedyś wróciłam wcześniej z pracy i usłyszałam przez drzwi rozmowę Pawła z matką:

– Synku, widzę po tobie, że nie jesteś szczęśliwy. Może ona cię nie rozumie? Może lepiej byś wrócił do domu?

Serce mi stanęło. Czy naprawdę rozważał powrót do niej? Czy ja naprawdę jestem taka zła?

Zaczęłam śledzić Pawła. Wiem, to głupie i poniżające, ale nie mogłam inaczej. Pewnego dnia zobaczyłam go przez okno kawiarni – siedział z mamą przy stoliku, śmiali się, a ona głaskała go po dłoni jak małego chłopca. Poczułam się zdradzona. To nie była zdrada fizyczna, ale emocjonalna – bolało równie mocno.

Wieczorem wybuchłam:

– Dlaczego mi to robisz? Dlaczego nie możesz być szczery? Czy ja naprawdę jestem tylko dodatkiem do twojego życia?

Paweł był zaskoczony moją reakcją.

– Przesadzasz! To tylko obiad u mamy! Ona jest samotna!

– A ja? Ja też jestem samotna w tym małżeństwie! – krzyknęłam przez łzy.

Zaczęliśmy się kłócić coraz częściej. Każda rozmowa kończyła się wyrzutami. On twierdził, że przesadzam, że jestem zazdrosna bez powodu. Ja czułam się coraz bardziej niewidzialna.

Pewnego dnia zadzwoniła pani Halina.

– Agnieszko, musimy porozmawiać – powiedziała chłodno.

Spotkałyśmy się w jej mieszkaniu. Siedziała naprzeciwko mnie z filiżanką herbaty.

– Wiem, że masz żal do Pawła. Ale pamiętaj – on zawsze będzie moim synem. Ty możesz odejść, ja zostanę na zawsze.

Zamarłam. Czy to była groźba? Próbowałam zachować spokój.

– Pani Halino, kocham Pawła i chcę dla niego jak najlepiej. Ale proszę pozwolić nam żyć po swojemu.

Uśmiechnęła się ironicznie.

– Zobaczymy, ile wytrwasz.

Wróciłam do domu roztrzęsiona. Paweł siedział przed telewizorem.

– Rozmawiałaś z mamą? – zapytał bez emocji.

– Tak. Powiedziała mi jasno, że nigdy nie będę dla ciebie tak ważna jak ona.

Milczał długo.

– Może ma rację…

To był cios prosto w serce. Przez kolejne dni żyliśmy obok siebie jak współlokatorzy. Próbowałam rozmawiać, prosić o terapię dla par, ale Paweł odmawiał.

W pracy przestałam się uśmiechać. Znajomi pytali, co się dzieje. Nie miałam siły tłumaczyć.

Pewnej nocy miałam sen: stoję na środku pustego mieszkania, a Paweł odchodzi z walizką w stronę drzwi, za którymi czeka jego matka. Budziłam się zlana potem.

W końcu zebrałam się na odwagę i postawiłam sprawę jasno:

– Albo zaczniemy pracować nad naszym związkiem i ustalimy granice wobec twojej mamy, albo… nie dam rady dalej tak żyć.

Paweł patrzył na mnie długo. W jego oczach widziałam strach i zagubienie.

– Nie wiem, czy potrafię wybrać…

To był moment przełomowy. Zrozumiałam wtedy, że nie mogę walczyć za dwoje.

Dziś mieszkam sama. Czasem tęsknię za Pawłem, ale jeszcze bardziej za poczuciem bezpieczeństwa i szacunku do samej siebie. Zastanawiam się: czy naprawdę można kochać dwie kobiety jednocześnie i żadnej nie zranić? Gdzie kończy się miłość do matki, a zaczyna lojalność wobec żony?

Czy któraś z Was też musiała walczyć o swoje miejsce między mężem a jego matką? Jak znaleźć równowagę i nie zatracić siebie?