Babcia sprzedała mieszkanie po rodzinnej kłótni – czy można jeszcze naprawić nasze relacje?
– „Nie będziesz mi mówić, co mam robić w swoim własnym domu!” – głos babci drżał, ale w jej oczach widziałam gniew, jakiego nie znałam. Siedzieliśmy wszyscy przy stole w jej małym mieszkaniu na Pradze. Był piątek, a ja przyszłam tylko na chwilę, żeby pomóc jej z zakupami. Nie spodziewałam się, że trafię na rodzinny dramat.
Mój kuzyn, Tomek, od miesięcy coraz częściej zaglądał do babci. Zawsze był jej ulubieńcem, ale ostatnio coś się zmieniło. Przestał pytać, jak się czuje, a zaczął wypytywać o sprawy majątkowe. Tego dnia przyszedł z teczką pełną dokumentów i zaczął mówić o „optymalizacji kosztów”, „przepisaniu mieszkania” i „lepszej przyszłości dla wszystkich”. Babcia słuchała w milczeniu, aż w końcu nie wytrzymała.
– „Chcesz mnie wyrzucić z mojego domu?” – zapytała cicho.
Tomek wzruszył ramionami. – „Babciu, przecież to dla twojego dobra. Samotnie tu siedzisz, a my moglibyśmy wynająć to mieszkanie i mieć na twoją opiekę. Przecież nie chcesz być ciężarem.”
Poczułam, jak robi mi się gorąco ze złości. – „Tomek, przesadzasz!” – powiedziałam ostro. Ale on już nie słuchał. Patrzył tylko na babcię, jakby próbował ją przekonać do podpisania czegoś ważnego.
Babcia wstała powoli. – „Nie jestem ciężarem. I nie będę nikomu przeszkadzać.”
Następnego dnia zadzwoniła do mnie wcześnie rano. Jej głos był spokojny, ale wyczuwałam w nim coś niepokojącego.
– „Sprzedałam mieszkanie” – powiedziała bez emocji.
– „Co?!” – krzyknęłam do słuchawki. – „Babciu, jak to? Kiedy?”
– „Wczoraj wieczorem zadzwoniłam do znajomego pośrednika. Dzisiaj przyjeżdża podpisać umowę przedwstępną.”
Nie mogłam uwierzyć. Przecież to było nasze miejsce spotkań, nasza przystań. Babcia zawsze powtarzała, że tu jest jej dom i nigdzie się nie ruszy.
Pojechałam do niej natychmiast. Siedziała przy stole z filiżanką herbaty i patrzyła przez okno na szare podwórko.
– „Dlaczego to zrobiłaś?” – zapytałam cicho.
– „Nie chcę być powodem kłótni. Skoro Tomek uważa, że jestem problemem, to zniknę.”
Próbowałam ją przekonać, że to nie jest rozwiązanie. Że przecież wszyscy ją kochamy i nikt nie chce jej krzywdy. Ale ona była nieugięta.
– „Nie chcę już walczyć o swoje miejsce w tej rodzinie” – powiedziała smutno.
Wieść o sprzedaży mieszkania rozeszła się błyskawicznie. Mama płakała przez telefon, ciocia oskarżała Tomka o chciwość, a on sam… milczał. Przestał odbierać telefony i nie pojawił się nawet na podpisaniu umowy.
Babcia spakowała swoje rzeczy w dwa dni. Pomagałam jej układać zdjęcia do kartonów: ślubne zdjęcie dziadka, rysunki wnuków, stare listy. Każdy przedmiot miał swoją historię i każdy bolał bardziej niż poprzedni.
– „Gdzie teraz zamieszkasz?” – zapytałam z trudem.
– „Mam trochę oszczędności. Wynajmę pokój u znajomej ze starej pracy.”
Czułam się winna. Może powinnam była wcześniej reagować? Może mogłam powstrzymać Tomka? Ale wszystko działo się tak szybko…
W nowym miejscu babcia była cicha i zamknięta w sobie. Rzadziej dzwoniła, coraz częściej mówiła o zmęczeniu i samotności. Rodzina podzieliła się na dwa obozy: jedni bronili Tomka („chciał dobrze”), inni go potępiali („zniszczył babci życie”).
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie mama:
– „Musimy coś zrobić. Babcia gaśnie w oczach.”
Zorganizowałyśmy rodzinne spotkanie bez Tomka. Każdy mówił o swoich uczuciach: żalu, wściekłości, bezradności. W końcu postanowiliśmy odwiedzić babcię razem i przeprosić ją za wszystko.
Kiedy weszliśmy do jej nowego pokoju, spojrzała na nas z niedowierzaniem.
– „Przepraszamy” – powiedziałam pierwsza. – „Nie zasłużyłaś na to.”
Babcia rozpłakała się po raz pierwszy od wielu lat.
Od tamtej pory staramy się być bliżej siebie. Odwiedzamy ją regularnie, pomagamy w codziennych sprawach. Ale wiem, że coś pękło na zawsze.
Czasem patrzę na puste okno jej dawnego mieszkania i zastanawiam się: czy można jeszcze odbudować zaufanie po takim ciosie? Czy rodzina może być silniejsza po burzy, czy już zawsze będzie w niej rysa?
A Wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy można wybaczyć takie rzeczy i zacząć od nowa?