Nowa szansa na szczęście – historia dorosłości Krysi
„Wszystkiego najlepszego, córeczko!” – głos mamy rozbrzmiał w moim pokoju, zanim jeszcze zdążyłam otworzyć oczy. Poczułam ciepło jej dłoni na policzku i zapach świeżo zaparzonej kawy, którą zawsze przynosiła mi w ważne dni. Tata stał w progu, z szerokim uśmiechem i tym swoim spojrzeniem pełnym dumy. W rękach mamy błyszczało małe, czerwone pudełeczko. Serce zaczęło mi bić szybciej – czy to możliwe, że spełni się moje największe marzenie?
Zerwałam się z łóżka, aż kołdra spadła na podłogę. Mama podała mi pudełeczko, a tata położył rękę na moim ramieniu. „Otwórz, Krysiu” – powiedział cicho. Drżącymi palcami rozchyliłam wieczko. W środku leżał delikatny pierścionek z maleńkim diamentem. Łzy napłynęły mi do oczu. „To symbol nowego początku” – szepnęła mama. „Jesteś już dorosła.”
Chciałam krzyczeć z radości, ale coś ścisnęło mnie w gardle. Przypomniałam sobie wczorajszą kłótnię rodziców. Myśleli, że nie słyszę, ale ściany w naszym bloku są cienkie jak papier. Mama płakała, tata rzucał oskarżenia o pieniądze i zmarnowane lata. Dziś jednak oboje byli uśmiechnięci, jakby nic się nie stało.
Przy śniadaniu panowała napięta cisza. Mama ukroiła mi kawałek tortu, tata nalał soku do szklanki. „Masz już plany na wieczór?” – zapytał nagle tata. „Może pójdziemy razem do kina?”
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, mama westchnęła ciężko. „Krzysztofie, Krysia ma już swoje życie. Nie możesz jej trzymać pod kloszem.”
Tata spojrzał na mnie z wyrzutem. „To twoje święto, Krysiu. Chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu.”
Zrobiło mi się przykro. Chciałam być dorosła, ale nie wiedziałam, jak pogodzić ich oczekiwania z własnymi pragnieniami. W głowie miałam tylko jedno: wieczorem spotkam się z Pawłem.
Paweł był moim chłopakiem od pół roku. Poznaliśmy się na kursie języka angielskiego i od razu coś między nami zaiskrzyło. Był inny niż wszyscy – czuły, opiekuńczy, a jednocześnie tajemniczy. Rodzice go nie lubili. Uważali, że jest za stary (miał dwadzieścia trzy lata) i za bardzo się mną interesuje.
Wieczorem wymknęłam się z domu pod pretekstem spotkania z koleżankami. Paweł czekał na mnie pod blokiem, oparty o swoją starą hondę. „Wszystkiego najlepszego, księżniczko” – powiedział i wręczył mi bukiet białych róż. Pocałował mnie w czoło i wsiedliśmy do samochodu.
Pojechaliśmy nad jezioro pod Warszawą. Było już ciemno, tylko księżyc odbijał się w wodzie. Paweł wyjął z kieszeni małe pudełeczko – identyczne jak to od rodziców. „Chciałem ci coś dać” – powiedział niepewnie. Otworzyłam pudełko i zobaczyłam srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem.
„To… dla mnie?” – zapytałam zaskoczona.
„Tak. Chcę, żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza.”
Poczułam się rozdarta. Dwa pierścionki – dwa światy. Rodzina i Paweł. Przeszłość i przyszłość.
Nagle zadzwonił mój telefon. Mama.
– Gdzie jesteś? – jej głos był roztrzęsiony.
– Nad jeziorem z Pawłem.
– Wracaj natychmiast! Twój ojciec jest wściekły!
Paweł spojrzał na mnie pytająco.
– Muszę wracać – powiedziałam cicho.
W drodze powrotnej milczeliśmy oboje. Czułam narastający lęk przed tym, co mnie czeka w domu.
W mieszkaniu panowała grobowa cisza. Tata siedział przy stole z pustym wzrokiem, mama płakała w kuchni.
– Myśleliśmy, że coś ci się stało! – wykrzyknął tata.
– Przepraszam… Chciałam tylko spędzić trochę czasu z Pawłem.
– On cię wykorzystuje! Nie widzisz tego?
– To nieprawda!
– Krysia, jesteś jeszcze dzieckiem! – krzyknął tata.
– Mam osiemnaście lat! – wybuchłam.
Mama podeszła do mnie i przytuliła mocno.
– Boimy się o ciebie… Nie chcemy cię stracić.
Zamknęłam się w swoim pokoju i długo płakałam. Czułam się zdradzona przez własnych rodziców, ale też winna wobec nich. Czy naprawdę jestem już dorosła? Czy potrafię sama decydować o swoim życiu?
Następnego dnia Paweł napisał mi wiadomość: „Musimy porozmawiać”. Spotkaliśmy się w parku.
– Twoi rodzice mają rację – powiedział nagle Paweł. – Może za szybko chcieliśmy wszystko zmienić.
– Co masz na myśli?
– Może powinniśmy trochę zwolnić… Dajmy sobie czas.
Poczułam ukłucie żalu i rozczarowania. Czyli nawet on nie wierzy w naszą przyszłość?
Wróciłam do domu i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole z kubkiem herbaty.
– Wszystko w porządku? – zapytała cicho.
– Nie wiem… Chyba muszę wszystko przemyśleć.
Mama uśmiechnęła się smutno.
– Dorosłość to nie tylko wolność, ale też odpowiedzialność za swoje decyzje.
Przez kolejne dni czułam się zagubiona jak nigdy wcześniej. Z jednej strony chciałam być niezależna, z drugiej – bałam się samotności i błędów. Rodzice starali się być bardziej wyrozumiali, ale atmosfera w domu była napięta.
Minął tydzień. Paweł przestał pisać. Zrozumiałam, że muszę zacząć żyć własnym życiem – nie dla niego, nie dla rodziców, ale dla siebie.
Pierścionek od rodziców noszę codziennie na palcu serdecznym prawej ręki. Ten od Pawła schowałam głęboko do szuflady.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy jestem już gotowa na dorosłość? Czy można odnaleźć szczęście pośród tylu rozczarowań? Może właśnie teraz zaczyna się moja prawdziwa droga…