Kiedy kolacja zamienia się w burzę: Noc, której nie zapomnę w Bistro pod Lipą
– Gdzie jest mój pierścionek?! – wykrzyknęłam, czując jak serce podchodzi mi do gardła. Siedzieliśmy przy stoliku w Bistro pod Lipą, a atmosfera była gęsta jak barszcz, choć jeszcze pół godziny temu śmialiśmy się z żartów mojego brata, Pawła. Teraz wszyscy patrzyli na mnie, a ja miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
To miał być zwykły rodzinny wieczór. Mama nalegała, żebyśmy w końcu spotkali się wszyscy razem – ja, mój narzeczony Tomek, Paweł z żoną i oczywiście ona z tatą. Zgodziłam się niechętnie, bo ostatnio między mną a Tomkiem było… dziwnie. Czułam, że coś ukrywa, ale nie chciałam robić sceny. „Może przesadzam” – powtarzałam sobie w myślach.
Wszystko zaczęło się psuć, gdy do naszego stolika podeszła kelnerka z butelką wina i powiedziała: – To od pani Magdy, siedzi przy tamtym stoliku. – Wskazała na kobietę w czerwonej sukience. Zamarłam. Magda to była dziewczyna Tomka. Ostatni raz widziałam ją na naszym roku na studiach, kiedy Tomek jeszcze nie wiedział, czego chce od życia. Spojrzałam na niego – pobladł i spuścił wzrok.
– Co ona tu robi? – zapytałam przez zaciśnięte zęby.
– Nie mam pojęcia – odpowiedział cicho Tomek.
Mama próbowała rozładować atmosferę: – Może to przypadek? Przecież każdy może tu przyjść…
Ale ja już wiedziałam, że to nie przypadek. Magda podeszła do nas z szerokim uśmiechem.
– Cześć wszystkim! Dawno się nie widzieliśmy. Tomek, możemy chwilę porozmawiać?
Wszyscy zamarli. Paweł spojrzał na mnie wymownie, jakby chciał powiedzieć: „Nie pozwól jej go wyciągnąć”. Ale Tomek już wstał i poszedł za Magdą na korytarz.
Siedziałam jak sparaliżowana. Mama zaczęła coś mówić o pogodzie, tata nerwowo mieszał herbatę. W końcu Paweł nie wytrzymał:
– Może powinnaś za nim pójść?
Nie odpowiedziałam. Wpatrywałam się w swój talerz, aż nagle zauważyłam, że na moim palcu brakuje pierścionka zaręczynowego. Zawsze go nosiłam – nawet do snu! Przeszukałam kieszenie, torebkę, pod stołem… Nic.
– Zgubiłam pierścionek! – krzyknęłam rozpaczliwie.
Mama natychmiast zaczęła szukać razem ze mną. Kelnerka przyniosła latarkę, Paweł zaglądał pod sąsiednie stoliki. Ludzie patrzyli na nas z ciekawością i współczuciem.
Wtedy wrócił Tomek. Był blady jak ściana.
– Co się stało? – zapytał.
– Zgubiłam pierścionek…
Spojrzał mi w oczy i przez chwilę widziałam w nich strach. Potem zaczął szukać razem z nami. Magda stała przy barze i patrzyła na nas z ironicznym uśmiechem.
Po pół godzinie poszukiwań kelner znalazł pierścionek… w damskiej toalecie.
– Ktoś musiał go tam zostawić – powiedział.
Zbladłam jeszcze bardziej. Przecież nie byłam w toalecie od początku kolacji! Spojrzałam na Tomka. On też był wyraźnie zdziwiony.
– To niemożliwe… – wyszeptałam.
Wtedy Magda podeszła do mnie i powiedziała cicho:
– Uważaj na niego. Nie wszystko jest takie, jak myślisz.
Zamarłam. Czy to ona zabrała pierścionek? Czy chciała mi coś udowodnić? A może Tomek coś przede mną ukrywał?
Wieczór zamienił się w koszmar. Mama próbowała ratować sytuację:
– Najważniejsze, że pierścionek się znalazł…
Ale ja już wiedziałam, że nic nie będzie takie samo.
W drodze do domu Tomek milczał. Ja też nie miałam siły pytać o Magdę ani o pierścionek. W głowie kłębiły mi się pytania: Czy on mnie zdradza? Czy to ja jestem przewrażliwiona? Dlaczego wszystko musi być takie skomplikowane?
Dziś, kiedy patrzę na ten pierścionek, już nie czuję radości. Czuję strach i niepewność. Czy można odbudować zaufanie po takiej nocy? Czy powinnam walczyć o ten związek, czy lepiej odejść zanim będzie za późno?
Może ktoś z was wie, jak poradzić sobie z takim zawodem? Czy warto ufać jeszcze raz?