„Moja Teściowa Chce Znowu Odwiedzić, a Ja Jestem na Skraju Wytrzymałości”
Był chłodny listopadowy wieczór, kiedy mój mąż, Janek, znowu poruszył ten temat. „Kochanie, mama chce nas odwiedzić na Święto Dziękczynienia,” powiedział, patrząc na mnie błagalnie. Moje serce zamarło. Ostatnia wizyta jego matki, Anny, była niczym innym jak koszmarem.
Poprzednia wizyta miała miejsce dwa lata temu. Anna przyjechała ze swoją siostrą, ciocią Karoliną, a to doświadczenie wyryło się w mojej pamięci jak zły sen. Przybyły z poczuciem wyższości, krytykując wszystko, od naszego wyboru mebli po sposób, w jaki gotowałam obiad. Anna posunęła się nawet do przestawiania rzeczy w mojej kuchni bez pytania. Czułam się jak gość we własnym domu.
„Janku, wiesz jak to było ostatnim razem,” odpowiedziałam, starając się utrzymać głos na równi. „Nie mogę przez to znowu przechodzić.”
Janek westchnął, przeczesując ręką włosy. „Wiem, że było ciężko, ale to moja mama. Chce po prostu spędzić z nami czas.”
Chciałam krzyczeć. To nie chodziło tylko o spędzanie czasu; chodziło o kontrolę i dominację. Anna miała sposób na to, bym czuła się mała i nieadekwatna. Ale Janek tego nie widział. Dla niego była po prostu kochającą matką.
„Czy możemy przynajmniej ustalić jakieś zasady?” zapytałam, licząc na kompromis.
„Jakie?” Janek wyglądał na naprawdę ciekawskiego.
„Na przykład: żadnego przestawiania rzeczy w domu, żadnych nieproszonych rad na temat naszego życia i zdecydowanie żadnej cioci Karoliny,” wymieniłam.
Janek powoli kiwnął głową. „Porozmawiam z nią.”
Mijały dni, a niepokój mnie zżerał. Starałam się skupić na pracy i innych zajęciach, ale nadchodząca wizyta wisiała nade mną jak ciemna chmura. W końcu Janek wrócił z aktualizacją.
„Mama zgodziła się na zasady,” powiedział z wymuszonym uśmiechem. „Ale nadal chce przyjechać na Święto Dziękczynienia.”
Poczułam mieszankę ulgi i strachu. Przynajmniej tym razem będą jakieś granice. Ale im bliżej było do Święta Dziękczynienia, tym bardziej rosła moja niepewność.
Anna przyjechała w środowe popołudnie, akurat na przygotowania do świąt. Weszła z typowym dla siebie autorytetem, od razu komentując, że nie udekorowaliśmy wystarczająco na tę okazję.
„Gdzie są wieńce jesienne? I dyniowe ozdoby?” zapytała, skanując wzrokiem salon.
„Lubimy prostotę,” odpowiedziałam, wymuszając uśmiech.
Pierwszy wieczór minął stosunkowo spokojnie, ale już następnego ranka Anna wróciła do swoich starych nawyków. Krytykowała moje techniki gotowania podczas przygotowywania świątecznego posiłku i nawet zasugerowała, że Janek powinien ożenić się z kimś, kto potrafi zrobić porządnego indyka.
Zacisnęłam zęby, starając się zachować spokój dla dobra Janka. Ale wewnętrznie kipiałam ze złości. Ostatecznym ciosem było to, gdy Anna zaczęła przestawiać meble w salonie, podczas gdy ja nakrywałam do stołu.
„Anno, proszę przestań,” powiedziałam stanowczo. „Ustaliliśmy, że tego nie będziesz robić.”
Spojrzała na mnie z pogardą. „Próbuję tylko pomóc. Ten dom potrzebuje kobiecego dotyku.”
„Jestem kobietą,” odparłam ostro, nie mogąc już dłużej się powstrzymać. „I to jest mój dom.”
W tym momencie wszedł Janek, wyczuwając napięcie. „Co się dzieje?”
„Twoja żona jest nierozsądna,” powiedziała Anna, krzyżując ramiona.
„Próbuję tylko utrzymać porządek,” odpowiedziałam drżącym głosem.
Janek wyglądał na rozdartego między nami. „Mamo, może usiądziesz i pozwolisz nam to załatwić.”
Anna westchnęła, ale w końcu ustąpiła. Reszta dnia była napięta i niewygodna. Kiedy Anna wyjechała w niedzielę, byłam emocjonalnie wyczerpana.
Janek próbował mnie pocieszyć, ale szkody zostały wyrządzone. Wizyta jeszcze bardziej nadwyrężyła nasze relacje i nie mogłam pozbyć się uczucia urazy zarówno do niego, jak i do jego matki.
Leżąc tej nocy w łóżku, zdałam sobie sprawę, że niektóre bitwy nigdy nie są naprawdę wygrane. Czasami trzeba je po prostu przetrwać.