Mój syn został upokorzony przez nauczycieli – czy szkoła naprawdę chroni nasze dzieci?

– Wiktor, stój tutaj! – głos pani Nowak odbił się echem po sali gimnastycznej. Stałem w tłumie rodziców, którzy przyszli odebrać dzieci po zajęciach, i nagle usłyszałem swoje nazwisko. Nie wiedziałem jeszcze, że za chwilę zobaczę coś, co zmieni moje spojrzenie na szkołę mojego syna na zawsze.

Wiktor, mój jedenastoletni syn, stał na środku sali razem z kilkorgiem innych dzieci. Wszyscy patrzyli na nich – nauczyciele, uczniowie, nawet woźna. Pani Nowak trzymała w ręku telefon i nagrywała. – To są uczniowie, którzy nie potrafią się zachować! – powiedziała głośno, a jej głos był zimny i bezwzględny. – Chcecie być pośmiewiskiem? Proszę bardzo, niech wszyscy zobaczą, jak wygląda brak szacunku!

Wiktor spuścił głowę. Widziałem, jak zaciska pięści i walczy ze łzami. Chciałem wejść na salę i zabrać go stamtąd, ale coś mnie powstrzymało – może szok, może niedowierzanie. Po chwili filmik z tej sceny pojawił się w internecie. Ktoś z nauczycieli wrzucił go na szkolną grupę na Facebooku. Komentarze były okrutne: „Dobrze im tak!”, „Może się nauczą dyscypliny”.

Nie spałem całą noc. Wiktor zamknął się w swoim pokoju i nie chciał rozmawiać. Moja żona, Ania, płakała w kuchni. – To nie pierwszy raz – powiedziała cicho. – Wiktor już wcześniej mówił, że pani Nowak się nad nim znęca. Myślałam, że przesadza…

Przypomniałem sobie, jak kilka miesięcy temu Wiktor wrócił do domu z podartym zeszytem i śladami po długopisie na rękach. Powiedział wtedy tylko: „Pani się zdenerwowała”. Zbagatelizowałem to. Teraz czułem się winny.

Następnego dnia poszedłem do szkoły. Dyrektor, pan Kowalski, przyjął mnie z wymuszonym uśmiechem. – Proszę pana, dzieci muszą się uczyć odpowiedzialności za swoje czyny – powiedział spokojnie. – Pani Nowak jest doświadczoną nauczycielką…

– Doświadczoną w czym? W upokarzaniu dzieci? – przerwałem mu ostro. – Czy pan widział ten filmik? Czy pan wie, co czuje jedenastoletni chłopiec, kiedy cała szkoła się z niego śmieje?

Dyrektor wzruszył ramionami. – Proszę zrozumieć, mamy swoje metody wychowawcze.

Wyszedłem stamtąd wściekły i bezsilny. W domu Ania próbowała mnie uspokoić. – Może powinniśmy zmienić szkołę? – zapytała niepewnie.

– A jeśli to samo spotka go gdzie indziej? – odpowiedziałem. – Przecież to nie jest normalne!

Wieczorem usiedliśmy razem z Wiktorem przy stole. Milczał długo, aż w końcu powiedział cicho:

– Tato… ja nie chcę tam wracać.

Serce mi pękło. Próbowałem go przekonać, że nie jest winny, że to dorośli zawiedli. Ale widziałem w jego oczach strach i wstyd.

Następnego dnia zadzwoniła do mnie matka jednego z chłopców z klasy Wiktora. – Mój Kuba też był na tym filmiku – powiedziała drżącym głosem. – Może powinniśmy coś zrobić razem? Napisać skargę? Zgłosić sprawę do kuratorium?

Zebrało się nas kilkoro rodziców. Spotkaliśmy się wieczorem w kawiarni niedaleko szkoły. Każdy miał swoją historię: o krzykach na lekcjach, o wyśmiewaniu dzieci za błędy, o karach wymierzanych publicznie.

– Boję się o syna – powiedziała jedna z matek. – Ale boję się też zemsty nauczycieli.

Zdecydowaliśmy się napisać oficjalną skargę do kuratorium i lokalnych mediów. Wiedziałem jednak, że to dopiero początek walki.

W domu atmosfera była napięta. Ania coraz częściej płakała nocami. Ja chodziłem rozdrażniony i nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Wiktor zamknął się w sobie jeszcze bardziej.

Pewnego wieczoru usłyszałem cichy płacz zza drzwi jego pokoju. Usiadłem obok niego na łóżku.

– Synku… przepraszam cię, że cię nie ochroniłem.

Wiktor wtulił się we mnie i długo milczał.

– Tato… czy wszyscy dorośli są tacy?

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.

Kilka dni później przyszła odpowiedź z kuratorium: sprawa zostanie zbadana. Pani Nowak została zawieszona w obowiązkach do czasu wyjaśnienia sytuacji. W szkole zawrzało – jedni nauczyciele byli oburzeni na nas, inni szeptali po kątach o „starej szkole wychowania”.

Wiktor powoli zaczął wracać do siebie, ale trauma została. Zmieniliśmy szkołę na mniejszą, bardziej przyjazną dzieciom. Nadal boję się o niego każdego dnia.

Często zastanawiam się: ilu jeszcze rodziców nie wie, co naprawdę dzieje się za szkolnymi drzwiami? Ilu uczniów cierpi w milczeniu?

Czy naprawdę możemy ufać ludziom, którym powierzamy nasze dzieci?

A może to my powinniśmy głośniej walczyć o ich godność?