Żal w sercu: Dylemat Pawła między dwiema miłościami
– Paweł, powiedz mi w końcu prawdę. Kochasz mnie jeszcze? – głos Ani drżał, a jej oczy błyszczały łzami. Stała w kuchni, oparta o blat, z dłońmi zaciśniętymi w pięści.
Nie potrafiłem spojrzeć jej w oczy. Wpatrywałem się w kubek z zimną już kawą, jakby tam miała kryć się odpowiedź na wszystkie pytania. W głowie dudniło mi jedno: „Co ja zrobiłem?”.
Wszystko zaczęło się niewinnie. Po rozwodzie z Magdą czułem się jak wrak człowieka. Nasza córka, Eliza, miała wtedy siedem lat i nie rozumiała, dlaczego tata nagle wyprowadził się do kawalerki na drugim końcu miasta. Magda była twarda – zawsze taka była – i nie pozwalała sobie na łzy przy dziecku. Ja natomiast płakałem po nocach, wpatrując się w zdjęcia Elizy na telefonie.
Ania pojawiła się w moim życiu jak promień słońca. Poznaliśmy się na szkoleniu w Warszawie. Była młodsza ode mnie o osiem lat, pełna energii, śmiała się głośno i mówiła, że życie jest za krótkie na smutek. Zakochałem się w niej szybko – może za szybko. Po pół roku zamieszkaliśmy razem, a po roku wzięliśmy ślub. Moja mama mówiła: „Pawełku, nie pędź tak, życie to nie wyścig”. Nie słuchałem.
Z początku było cudownie. Ania wnosiła do mojego życia lekkość, której tak bardzo mi brakowało. Ale z czasem coraz częściej łapałem się na tym, że myślami wracam do Magdy i Elizy. Każdy weekend bez córki był dla mnie pusty. Kiedy Ania proponowała wyjazd nad jezioro albo do kina, ja szukałem wymówek.
– Znowu chcesz jechać do Magdy? – pytała Ania z wyrzutem.
– Nie do Magdy, tylko do Elizy – odpowiadałem zniecierpliwiony.
– A ona tam jest? – Jej głos był cichy, ale słyszałem w nim ból.
Nie rozumiała tego. Dla niej byłem mężem tu i teraz, a przeszłość powinna zostać zamknięta na klucz. Ale jak zamknąć drzwi do własnego dziecka?
Któregoś dnia wróciłem wcześniej z pracy. W domu panowała cisza. Ania siedziała na kanapie z telefonem w ręku. Gdy mnie zobaczyła, odłożyła go nerwowo.
– Dzwoniła Magda – powiedziała bez emocji.
– Co chciała?
– Eliza ma przedstawienie w szkole. Zaprosiła cię.
Poczułem ukłucie w sercu. Przedstawienie! Pamiętam, jak sam grałem w szkolnych jasełkach i jak bardzo chciałem wtedy, żeby tata przyszedł. Nie przyszedł nigdy.
– Pójdziesz? – zapytała Ania cicho.
– Muszę – odpowiedziałem.
Wiedziałem, że ją ranię. Ale czy mogłem postąpić inaczej?
Na przedstawieniu Eliza wypatrywała mnie z tłumu rodziców. Kiedy mnie zobaczyła, uśmiechnęła się szeroko i pomachała ręką. Magda stała obok mnie. Pachniała tym samym perfumami co zawsze. Przez chwilę poczułem się tak, jakbyśmy znów byli rodziną.
Po występie Eliza rzuciła mi się na szyję.
– Tato! Wiedziałam, że przyjdziesz!
Magda spojrzała na mnie uważnie.
– Paweł… dobrze cię widzieć – powiedziała cicho.
Wróciłem do domu późno. Ania już spała, ale widziałem po jej twarzy, że płakała. Próbowałem ją objąć, ale odsunęła się ode mnie.
Następnego dnia wybuchła kłótnia.
– Paweł, ja nie dam rady tak żyć! Ciągle jesteś tam myślami! Z Magdą! Z Elizą! A ja? Kim ja dla ciebie jestem?
– Aniu… to nie tak…
– To dokładnie tak! – krzyknęła przez łzy. – Może powinieneś wrócić do nich!
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Czy naprawdę chciałem wrócić? Czy to była tylko tęsknota za tym, co straciłem?
Zacząłem coraz częściej zostawać dłużej w pracy. Unikałem rozmów z Anią. Widziałem, jak gaśnie jej uśmiech, jak coraz rzadziej żartuje przy śniadaniu. Pewnego wieczoru znalazłem ją siedzącą na podłodze w łazience.
– Paweł… ja już nie mam siły – wyszeptała.
Usiadłem obok niej i po raz pierwszy od dawna pozwoliłem sobie na szczerość.
– Boję się… Boję się, że nigdy nie będę potrafił kochać cię tak, jak na to zasługujesz.
Ania spojrzała na mnie ze łzami w oczach.
– To dlaczego ze mną jesteś?
– Bo cię kocham… ale też kocham Elizę… I chyba nigdy nie przestałem kochać Magdy…
Siedzieliśmy tak długo w ciszy. W końcu Ania powiedziała:
– Musisz zdecydować. Albo my… albo oni.
Nie spałem całą noc. Przewracałem się z boku na bok, analizując każdy moment mojego życia. Przypomniałem sobie dzień ślubu z Anią – jej szczęście i moją nadzieję na nowy początek. Przypomniałem sobie też pierwsze kroki Elizy i wieczory spędzone z Magdą przy herbacie po ciężkim dniu.
Następnego dnia zadzwoniłem do Magdy.
– Musimy porozmawiać – powiedziałem.
Spotkaliśmy się w parku, gdzie kiedyś chodziliśmy na spacery z Elizą.
– Paweł… co się dzieje?
Opowiedziałem jej wszystko. O Ani, o moich rozterkach, o tym, jak bardzo tęsknię za rodziną.
Magda milczała przez dłuższą chwilę.
– Paweł… my już nie jesteśmy rodziną – powiedziała spokojnie. – Jesteś ojcem Elizy i zawsze nim będziesz. Ale ja… ja już nie jestem twoją żoną.
Poczułem ulgę i ból jednocześnie.
Wróciłem do domu i spojrzałem Ani prosto w oczy.
– Zostanę… jeśli mi pozwolisz – powiedziałem cicho.
Ania długo milczała.
– Chcę spróbować jeszcze raz… Ale musisz mi obiecać jedno: że będziesz tu naprawdę. Że nie będziesz już żył przeszłością.
Przytuliłem ją mocno i po raz pierwszy od dawna poczułem spokój.
Czasami jednak budzę się w nocy i pytam siebie: czy można naprawdę zostawić za sobą to, co było? Czy serce może kochać dwie rodziny naraz? A może każdy wybór to zawsze czyjaś krzywda?
Czy wy też kiedyś musieliście wybierać między przeszłością a teraźniejszością? Jak poradziliście sobie z takim bólem?