Kiedy córka powierzyła mi wnuka: Prawdy, które rozdarły naszą rodzinę

– Mamo, musisz mi pomóc. – Głos Agaty drżał przez telefon, a ja już wiedziałam, że to nie będzie zwykła prośba. – Muszę jechać do szpitala. Nie wiem na jak długo. Zajmiesz się Olkiem?

Nie pytałam o szczegóły. Zawsze byłam tą, która wszystko ogarnia, nawet jeśli serce waliło mi jak młot. Olek miał wtedy siedem lat i był moim oczkiem w głowie, choć widywaliśmy się rzadziej niż bym chciała. Agata mieszkała w Warszawie, ja w Radomiu. Zawsze powtarzała, że jest samodzielna i nie potrzebuje pomocy. A jednak teraz zadzwoniła.

Przyjechali wieczorem. Agata była blada, podkrążone oczy zdradzały bezsenność i coś jeszcze – strach? Olek tulił się do niej kurczowo.

– Mamo, proszę… – powtórzyła cicho, zanim wyszła z mieszkania. Nawet nie spojrzała mi w oczy.

Zostaliśmy sami. Próbowałam rozładować napięcie żartem:
– No to co, Olek? Pizza na kolację?

Wzruszył ramionami i poszedł do swojego pokoju. Przez drzwi słyszałam cichy płacz.

Noc była niespokojna. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o Agacie. Co się stało? Przecież zawsze była taka silna…

Rano Olek siedział przy stole z pustym wzrokiem. Postawiłam przed nim kakao i kanapki.
– Chcesz pogadać?

Pokręcił głową.

Dopiero po południu zaczął się otwierać. Zaczęło się od drobiazgów – że mama często płacze w łazience, że tata już dawno nie dzwonił. Że w szkole dzieci śmieją się z niego, bo nie ma najnowszego telefonu.

– Babciu, a czy mama wróci? – zapytał nagle.

Zatkało mnie. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przecież Agata mówiła tylko o kilku dniach w szpitalu…

Wieczorem zadzwoniłam do niej.
– Agata, co się dzieje? Olek się martwi…
– Mamo, nie teraz. Proszę cię…

Rozłączyła się.

Zaczęłam podejrzewać, że to coś poważniejszego niż zwykła choroba. Przeszukałam jej pokój – wiem, nie powinnam, ale matczyna intuicja była silniejsza niż rozsądek. W torebce znalazłam kartkę ze skierowaniem do szpitala psychiatrycznego.

Serce mi zamarło. Moja córka? Przecież zawsze była taka poukładana…

Przez kolejne dni próbowałam być dla Olka wszystkim – matką, babcią i przyjaciółką. Ale on coraz częściej zamykał się w sobie. Pewnego wieczoru usłyszałam, jak rozmawia przez telefon z kolegą:
– Mama jest w szpitalu dla wariatów…

Zrobiło mi się niedobrze. Jak bardzo musiał być zagubiony?

W końcu Agata zadzwoniła.
– Mamo… Muszę ci coś powiedzieć.

Siedziałam na kanapie z telefonem przy uchu i czułam, jak świat usuwa mi się spod nóg.
– Mam depresję. Od miesięcy nie śpię, nie jem… Lekarz powiedział, że jeśli nie pójdę do szpitala, mogę zrobić sobie krzywdę.

Poczułam wstyd. Jak mogłam tego nie zauważyć? Zawsze byłam dumna z jej samodzielności, a ona po cichu tonęła.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś?
– Bałam się twojej reakcji… Że powiesz: „Weź się w garść”.

Zaniemówiłam. Ile razy sama tak mówiłam?

Po tej rozmowie długo płakałam. Olek przyszedł do mnie i przytulił się bez słowa.

Następnego dnia zadzwonił mój były mąż, Andrzej.
– Słyszałem o Agacie… Może powinienem przyjechać?
– Teraz sobie przypomniałeś? – wybuchłam. – Gdzie byłeś przez ostatnie lata?
– Myślisz, że to łatwe patrzeć na was z boku? – odpowiedział cicho.

Rodzinne konflikty wybuchły ze zdwojoną siłą. Moja siostra zarzucała mi, że źle wychowałam Agatę, teściowa wypytywała o szczegóły choroby jakby to była sensacja dnia.

A ja musiałam być silna dla Olka.

Któregoś dnia znalazłam go skulonego pod stołem.
– Boję się, babciu… Że mama już nigdy nie wróci.

Objęłam go mocno.
– Wróci. Ale musimy jej pomóc.

Zaczęliśmy razem rysować listy do Agaty. Pisał: „Mamo, tęsknię za tobą”, „Mamo, jestem dzielny”.

Po tygodniu Agata zadzwoniła z lepszym głosem.
– Dziękuję ci za wszystko…
– To ja powinnam przeprosić – wyszeptałam.

Kiedy wróciła do domu po trzech tygodniach, była inna – krucha i silna jednocześnie. Olek rzucił jej się na szyję.
– Mamo! Już nigdy mnie nie zostawiaj!

Patrzyłam na nich i czułam dumę i ból jednocześnie. Bo czasem największą odwagą jest przyznać się do słabości i poprosić o pomoc.

Dziś wiem jedno: nigdy nie wolno oceniać nikogo po pozorach. Nawet własnego dziecka.

Czy naprawdę znamy tych, których kochamy najbardziej? Ile jeszcze tajemnic kryją nasze rodziny?