Dlaczego moja córka ukrywa przede mną swojego chłopaka?
– Emina, czy możesz mi wytłumaczyć, dlaczego nie chcesz mi go przedstawić? – mój głos drżał, choć starałam się brzmieć spokojnie. Stała w progu swojego pokoju, z rękami skrzyżowanymi na piersi i wzrokiem wbitym w podłogę.
– Mamo, proszę cię… Nie teraz. – Jej głos był cichy, niemal błagalny. – To nie jest takie proste.
Nie jest proste? Przecież zawsze byłyśmy blisko. Odkąd jej ojciec odszedł, gdy miała zaledwie siedem lat, byłyśmy tylko we dwie. Byłam jej matką i przyjaciółką. Zawsze mówiła mi wszystko – o pierwszej jedynce z matematyki, o kłótni z koleżanką, o marzeniach na przyszłość. A teraz… Teraz czułam się jak intruz w jej życiu.
Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, analizując każde nasze ostatnie rozmowy. Może za bardzo ją kontrolowałam? Może byłam zbyt surowa? Czy to przez to, że zawsze chciałam wiedzieć, gdzie jest i z kim? Czy to ja ją od siebie odsunęłam?
Rano, przy śniadaniu, próbowałam jeszcze raz.
– Emina, wiem, że dorastasz. Wiem też, że masz prawo do prywatności. Ale martwię się o ciebie. Chciałabym poznać tego chłopaka. Chcę wiedzieć, że jesteś szczęśliwa.
Spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Mamo, nie rozumiesz. On… On jest inny. Nie chcę, żebyś go oceniała.
Zabolało mnie to. Czy naprawdę byłam taką matką, która ocenia ludzi po pozorach? Przecież zawsze starałam się być otwarta. Ale może ona widziała mnie inaczej?
W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanka z biura, pani Basia, zauważyła moje rozkojarzenie.
– Coś się stało?
Westchnęłam ciężko.
– Moja córka ma chłopaka i nie chce mi go przedstawić. Czuję się… odrzucona.
Pani Basia pokiwała głową ze zrozumieniem.
– To normalne w tym wieku. Daj jej czas. Sama przyjdzie.
Ale ja nie potrafiłam czekać bezczynnie. Zaczęłam szukać wskazówek – podsłuchiwałam rozmowy przez drzwi, przeglądałam jej media społecznościowe, nawet próbowałam podpytać jej przyjaciółkę Zosię.
– Zosiu, powiedz mi chociaż, jak on ma na imię?
Zosia spuściła wzrok.
– Przepraszam, pani Aniu… Obiecałam Eminie, że nic nie powiem.
Czułam się coraz bardziej bezradna. Im bardziej próbowałam się dowiedzieć, tym bardziej Emina się ode mnie oddalała. Przestała spędzać ze mną wieczory, zamykała się w swoim pokoju na długie godziny. Nawet nasze wspólne gotowanie przestało ją cieszyć.
Pewnego wieczoru usłyszałam śmiech na klatce schodowej. Wyjrzałam przez wizjer – Emina stała z jakimś chłopakiem pod drzwiami. Był wysoki, miał ciemne włosy i nosił skórzaną kurtkę. Wyglądał na starszego od niej. Usłyszałam fragment rozmowy:
– Nie chcę jeszcze… Moja mama…
Serce mi zamarło. Czy on miał coś do ukrycia? Czy był dla niej zagrożeniem?
Kiedy weszła do domu sama, nie wytrzymałam.
– Kim on jest? Dlaczego go ukrywasz?
Emina wybuchła płaczem.
– Boję się, mamo! Boję się, że go nie zaakceptujesz! Że powiesz coś przykrego! On jest dobry… tylko…
Przytuliłam ją mocno, choć czułam między nami niewidzialną ścianę.
– Kochanie… Chcę tylko twojego szczęścia.
Ale ona już mnie nie słuchała. Zamknęła się w swoim pokoju i długo płakała.
Następnego dnia postanowiłam działać inaczej. Zamiast naciskać, napisałam jej list:
„Emino,
Wiem, że dorastasz i masz prawo do własnych wyborów. Chcę tylko wiedzieć, że jesteś bezpieczna i szczęśliwa. Jeśli kiedyś będziesz gotowa przedstawić mi swojego chłopaka – będę czekać z otwartym sercem.”
Położyłam list na jej biurku i wyszłam do pracy.
Wieczorem znalazłam ją w kuchni. Siedziała przy stole z kubkiem herbaty i patrzyła w okno.
– Przeczytałaś?
Kiwnęła głową.
– Dziękuję, mamo… Może kiedyś…
Minęły tygodnie. Nasze relacje powoli zaczęły się poprawiać. Czasem rozmawiałyśmy o drobiazgach – o szkole, o pogodzie, o ulubionych filmach. Ale temat chłopaka już nie wracał.
Aż pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej niż zwykle i zastałam Eminę w salonie z tym samym chłopakiem. Siedzieli razem na kanapie i śmiali się do rozpuku.
Na mój widok Emina zesztywniała.
– Mamo… To jest Michał.
Chłopak wstał i wyciągnął do mnie rękę.
– Dobry wieczór, pani Aniu.
Był uprzejmy i trochę nieśmiały. Rozmawialiśmy chwilę o szkole i planach na przyszłość. Michał okazał się sympatyczny – miał poczucie humoru i szacunek do ludzi starszych.
Kiedy wyszedł, Emina spojrzała na mnie niepewnie.
– I co sądzisz?
Uśmiechnęłam się lekko.
– Najważniejsze jest to, że ty jesteś szczęśliwa.
Przytuliłyśmy się mocno – pierwszy raz od dawna poczułam, że odzyskałyśmy choć część dawnej bliskości.
Ale wciąż zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy nadmierna troska zawsze prowadzi do oddalenia? Może czasem trzeba po prostu zaufać…
A wy? Jak radzicie sobie z dorastaniem swoich dzieci? Czy potraficie zaakceptować ich wybory bez lęku?