Jak mogłaś zataić przede mną? – Historia o rodzinnych sekretach, zdradzie i przebaczeniu

– Jak mogłaś zataić przede mną?! – krzyknęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu. Stałam pośrodku kuchni mojej matki, zaciśnięte pięści drżały mi ze złości. Mama patrzyła na mnie bez słowa, a jej twarz była blada jak ściana za jej plecami. W powietrzu wisiała cisza, która bolała bardziej niż jakiekolwiek słowa.

Nazywam się Weronika Maj. Mam trzydzieści sześć lat i przez większość życia byłam przekonana, że wiem wszystko o swojej rodzinie. Wychowałam się w niewielkim miasteczku pod Poznaniem, gdzie każdy znał każdego, a plotki rozchodziły się szybciej niż zapach świeżo pieczonego chleba z piekarni na rogu. Miałam młodszego brata, Pawła, który zawsze był oczkiem w głowie mamy. Ojciec odszedł od nas, gdy miałam dziesięć lat – wtedy mama powiedziała mi, że wyjechał za granicę za pracą. Przez lata nie zadawałam pytań. Byłam grzeczną córką, która nie chciała sprawiać kłopotów.

Ale dziś, po tylu latach, wszystko runęło. Odkryłam przypadkiem listy schowane w starej puszce po herbacie – listy od ojca, pisane do mamy przez lata. Pisał w nich o tęsknocie, o tym, jak bardzo żałuje tego, co się stało. Pisał też o mnie i o Pawle – o tym, że chciałby nas zobaczyć. Ale mama nigdy nam ich nie pokazała. Nigdy nie powiedziała prawdy.

– Weronika… – zaczęła cicho mama, ale przerwałam jej ruchem ręki.

– Przez całe życie myślałam, że tata nas zostawił! Że nie chciał mieć z nami nic wspólnego! A ty… Ty trzymałaś te listy w szafie jak jakieś przeklęte relikwie!

Mama spuściła wzrok. Widziałam, jak jej ramiona drżą. Przez chwilę miałam ochotę ją przytulić, ale gniew był silniejszy.

– Nie rozumiesz… – wyszeptała. – Chciałam was chronić.

– Przed czym?! Przed własnym ojcem?!

W tej chwili do kuchni wszedł Paweł. Miał na sobie robocze ubranie – wrócił prosto z warsztatu samochodowego. Spojrzał na mnie pytająco.

– Co się dzieje?

– Nasza matka przez całe życie okłamywała nas w sprawie ojca – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. – Tata pisał do niej listy! Chciał się z nami spotkać! A ona…

Paweł spojrzał na mamę z niedowierzaniem.

– To prawda? – zapytał cicho.

Mama usiadła ciężko na krześle. Przez chwilę milczała, a potem zaczęła mówić – powoli, łamiącym się głosem.

– Wasz ojciec… On mnie zdradził. Z tamtą kobietą z pracy. Myślałam, że to tylko romans, że wróci… Ale on wyjechał do Niemiec razem z nią. Zostawił mnie samą z dwójką dzieci i długami po kredycie na mieszkanie. Byłam wściekła. Nie chciałam, żebyście cierpieli przez jego decyzje. Kiedy zaczął pisać… nie potrafiłam mu wybaczyć. Nie chciałam, żebyście mieli złudzenia.

Poczułam się tak, jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu.

– Ale to nie była nasza decyzja! – krzyknęłam. – Mieliśmy prawo wiedzieć!

Paweł usiadł obok mamy i złapał ją za rękę.

– Mamo… Ja rozumiem, że było ci ciężko. Ale Weronika ma rację. Powinnaś nam powiedzieć.

Mama rozpłakała się na dobre. Siedzieliśmy tak we trójkę w kuchni, a ja czułam się jak bohaterka kiepskiego serialu rodzinnego. Tyle lat żyłam w kłamstwie…

Po powrocie do domu nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim. Mój mąż Michał próbował mnie pocieszać.

– Może twoja mama naprawdę chciała dobrze? – zapytał cicho.

– Ale czy to ją usprawiedliwia? – odpowiedziałam ze złością. – Teraz już nigdy nie odzyskam tych lat.

Wieczorem zadzwoniłam do ojca. Numer znalazłam na jednym z listów – był stary, ale postanowiłam spróbować szczęścia. Odebrała kobieta z obcym akcentem.

– Guten Abend?

– Dzień dobry… Czy mogę rozmawiać z panem Januszem Majem?

Po chwili usłyszałam głos ojca. Drżał mi głos, gdy się przedstawiałam.

– Weronika? Moja Weronika? – zapytał ze łzami w głosie.

Rozmawialiśmy długo. Opowiadał mi o swoim życiu za granicą, o tym jak bardzo żałuje tego wszystkiego co się stało. Mówił też o swojej nowej rodzinie – miał jeszcze jedną córkę, moją przyrodnią siostrę, Annę.

Nie spałam całą noc. W głowie kłębiły mi się pytania: czy powinnam mu wybaczyć? Czy powinnam poznać Annę? Czy mama miała prawo decydować za mnie?

Następnego dnia pojechałam do mamy. Siedziała przy stole i piła herbatę.

– Rozmawiałaś z nim? – zapytała cicho.

Skinęłam głową.

– On chce się spotkać… Chce poznać wnuki.

Mama spojrzała na mnie smutno.

– Zrobisz jak uważasz… Ja już nie mam siły walczyć.

Wyszłam bez słowa. Po drodze zadzwoniłam do Pawła.

– Co robisz jutro? – zapytałam.

– Nic ważnego… Czemu?

– Jedziemy do Niemiec. Chcę zobaczyć ojca na własne oczy.

Paweł milczał przez chwilę.

– Dobrze… Pojadę z tobą.

Podróż była długa i pełna napięcia. W samochodzie rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym – o dzieciństwie, o tym jak bardzo brakowało nam ojca na szkolnych przedstawieniach i komuniach. Paweł przyznał się wtedy do czegoś, czego nigdy wcześniej nie powiedział:

– Wiesz… Ja zawsze miałem żal do mamy. Ale jeszcze większy do ciebie – bo ty zawsze byłaś tą silną, tą która sobie radziła… A ja czułem się słaby i niepotrzebny.

Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

– Przepraszam… Nie wiedziałam.

Dojechaliśmy późnym wieczorem pod niewielki dom na przedmieściach Berlina. Ojciec wybiegł nam naprzeciw – postarzały, siwy, ale w oczach miał ten sam błysk co kiedyś. Przytulił mnie mocno i rozpłakał się jak dziecko.

Poznałam Annę – była ode mnie młodsza o dziesięć lat, mówiła po polsku z niemieckim akcentem i patrzyła na mnie z ciekawością i niepewnością.

Spędziliśmy tam dwa dni. Rozmawialiśmy godzinami – o przeszłości, o tym co nas bolało i czego żałujemy najbardziej. Ojciec przepraszał raz po raz; Anna próbowała mnie przekonać, że warto spróbować być rodziną mimo wszystko.

Po powrocie do Polski długo nie mogłam dojść do siebie. Mama zadzwoniła dopiero po tygodniu.

– Weronika… Przepraszam cię za wszystko. Wiem, że cię skrzywdziłam…

Nie odpowiedziałam od razu. W końcu powiedziałam:

– Mamo… Ja też cię przepraszam za te wszystkie lata żalu i pretensji. Ale muszę sama poukładać sobie to wszystko w głowie.

Dziś wiem jedno: rodzina to nie tylko krew i nazwisko. To wybory, które podejmujemy każdego dnia – czasem dobre, czasem złe. Czy potrafimy wybaczyć sobie nawzajem? Czy jesteśmy gotowi zaakceptować prawdę nawet wtedy, gdy boli najbardziej?

Czasem myślę: ile jeszcze takich tajemnic kryje się w naszych domach? Ilu ludzi żyje w cieniu cudzych decyzji? Czy warto chronić bliskich za wszelką cenę… nawet jeśli oznacza to życie w kłamstwie?