Ukryte listy, które wstrząsnęły moim małżeństwem
Zaczęło się od zwykłego sprzątania. Daniel był na kolejnym wyjeździe służbowym, a ja postanowiłam uporządkować nasz dom, który po ostatniej przeprowadzce wciąż wyglądał jak po przejściu huraganu. Właśnie wtedy, przeszukując szufladę w sypialni, natknęłam się na coś, co zmieniło moje życie na zawsze.
Była to stara, zakurzona koperta z napisem „Do Daniela”. Z ciekawości otworzyłam ją i zaczęłam czytać. Listy były od Mary, jego matki. Na początku myślałam, że to zwykłe listy matki do syna, pełne miłości i troski. Jednak z każdym kolejnym zdaniem moje serce zaczynało bić coraz szybciej.
„Danielu, nie wiem, jak możesz z nią wytrzymać. Ona nie jest dla ciebie odpowiednia. Powinieneś znaleźć kogoś lepszego, kogoś z naszej klasy społecznej…” – pisała Mary. Z każdym kolejnym listem odkrywałam coraz więcej jadu i nienawiści skierowanej w moją stronę. Mary nie tylko mnie nie akceptowała, ale wręcz próbowała przekonać Daniela, by mnie zostawił.
Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Jak mogłam być tak ślepa? Zawsze myślałam, że Mary mnie lubi. Często przyjeżdżała do nas, spędzała z nami święta i zawsze była uśmiechnięta. A jednak za tym uśmiechem kryła się pogarda i niechęć.
Kiedy Daniel wrócił z wyjazdu, nie mogłam dłużej trzymać tego w sobie. „Musimy porozmawiać” – powiedziałam drżącym głosem. Usiedliśmy przy stole w kuchni, a ja położyłam przed nim kopertę z listami.
„Co to jest?” – zapytał zdezorientowany.
„To listy od twojej matki” – odpowiedziałam. „Przeczytaj je.”
Daniel zaczął czytać, a jego twarz stopniowo przybierała coraz bardziej zszokowany wyraz. „Nie wiedziałem…” – zaczął, ale przerwałam mu.
„Jak mogłeś tego nie wiedzieć? Przecież to twoja matka!”
„Ona nigdy mi tego nie mówiła wprost” – bronił się Daniel. „Zawsze myślałem, że nas akceptuje.”
„A jednak pisała do ciebie te wszystkie rzeczy” – powiedziałam z goryczą. „Czy kiedykolwiek myślałeś o tym, żeby mnie zostawić?”
Daniel spojrzał mi prosto w oczy. „Nigdy” – odpowiedział stanowczo. „Kocham cię i zawsze będę cię kochał.”
Chciałam mu wierzyć, ale coś we mnie pękło. Jak mogłam zaufać komuś, kto przez tyle lat ukrywał przede mną tak ważną część swojego życia? Jak mogłam zaufać jego matce, która przez cały ten czas udawała przyjaźń?
Przez kolejne dni unikałam kontaktu z Mary. Nie odbierałam jej telefonów i nie odpowiadałam na wiadomości. Wiedziałam, że prędzej czy później będziemy musieli się skonfrontować, ale nie byłam na to gotowa.
W końcu Mary przyjechała do nas bez zapowiedzi. „Musimy porozmawiać” – powiedziała stanowczo.
Usiedliśmy w salonie, a ja czułam się jak na przesłuchaniu. „Dlaczego?” – zapytałam bez ogródek.
Mary westchnęła ciężko. „Nie chciałam cię skrzywdzić” – zaczęła. „Chciałam tylko chronić mojego syna.”
„Chronić go przed czym? Przed miłością?”
„Nie rozumiesz…” – próbowała tłumaczyć się Mary.
„Nie, to ty nie rozumiesz!” – przerwałam jej ostro. „Kocham Daniela i nigdy nie zrobiłabym mu krzywdy.”
Mary spuściła wzrok. „Może masz rację” – powiedziała cicho. „Może po prostu bałam się stracić syna.”
Po tej rozmowie nic już nie było takie samo. Nasze relacje były napięte i pełne niewypowiedzianych słów. Daniel starał się być mediatorem między mną a swoją matką, ale wiedziałam, że to tylko kwestia czasu, zanim coś pęknie.
Czasami zastanawiam się, czy kiedykolwiek uda nam się odbudować to, co zostało zniszczone przez te listy. Czy można wybaczyć zdradę ze strony osoby, którą uważało się za bliską? Czy można odbudować zaufanie po takim ciosie?
Czy naprawdę możemy żyć dalej jakby nic się nie stało? A może to tylko złudzenie? Może prawda jest taka, że pewnych rzeczy nie da się naprawić…