Zdrada w cieniu choroby: Jak walczyłam o siebie, gdy świat się zawalił

— Nie mogę w to uwierzyć, mamo! — krzyknęła moja córka, Zosia, rzucając telefon na stół. — Jak on mógł ci to zrobić właśnie teraz?

Siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na swoje drżące dłonie. Paznokcie miałam połamane, skóra sucha od chemii. W powietrzu unosił się zapach zupy ogórkowej, którą ugotowała dla mnie mama. Ale ja nie czułam głodu. Czułam tylko pustkę i ból, który rozsadzał mi klatkę piersiową.

Wszystko zaczęło się pół roku temu. Zwykłe zmęczenie, które zrzucałam na karb pracy w szkole i opieki nad domem. Potem guz, diagnoza, szpital w centrum Warszawy. Chemioterapia, która odebrała mi włosy i siły. Ale wtedy miałam jeszcze nadzieję. Miałam przy sobie męża, Piotra. Przynajmniej tak myślałam.

— Mamo, musisz coś z tym zrobić! — Zosia była roztrzęsiona. Miała dopiero siedemnaście lat, a już musiała patrzeć, jak jej świat się wali.

— Cicho, Zosiu — odezwała się moja mama, pani Wanda, która zawsze starała się wszystko łagodzić. — Teraz najważniejsze jest zdrowie twojej mamy.

Ale jak mam walczyć o zdrowie, kiedy serce pęka mi na kawałki?

O zdradzie dowiedziałam się przypadkiem. Telefon Piotra zadzwonił podczas mojej drzemki po chemii. Odebrałam, bo myślałam, że to lekarz. W słuchawce usłyszałam kobiecy głos:

— Piotrek, kiedy przyjedziesz? Tęsknię za tobą…

Zamarłam. Nie byłam w stanie wykrztusić słowa. Położyłam słuchawkę i poczułam, jak świat wiruje.

Wieczorem Piotr wrócił do domu jak gdyby nigdy nic. Usiadł obok mnie na kanapie i zapytał:

— Jak się dziś czujesz?

Spojrzałam na niego i zobaczyłam w jego oczach coś obcego. Kogoś, kogo nie znałam.

— Kto to był przez telefon? — zapytałam cicho.

Zbladł. Przez chwilę milczał, potem spuścił wzrok.

— To nie tak…

— To jak? — przerwałam mu. — Zdradzasz mnie? Teraz? Kiedy walczę o życie?

Nie odpowiedział. Wstał i wyszedł z pokoju.

Od tamtej pory wszystko było inne. Piotr coraz częściej znikał z domu pod pretekstem pracy. Ja zostawałam sama z mamą i Zosią. Czułam się jak cień samej siebie.

Chemia była piekłem. Wymioty, ból kości, bezsenność. Ale najgorsza była samotność. Nawet mama nie potrafiła ukoić mojego bólu.

Pewnego dnia podczas kolejnej wizyty w szpitalu spotkałam panią Halinę z sąsiedniej sali.

— Pani Aniu, pani taka smutna…

Opowiedziałam jej wszystko. O raku, o Piotrze, o tym, że nie wiem już, kim jestem.

— Wie pani co? — powiedziała Halina. — Ja też byłam sama w chorobie. Ale wie pani co mnie uratowało? Przyjaźń i własna duma. Nie można pozwolić, żeby ktoś nas zdeptał.

Te słowa zapadły mi w pamięć.

Wróciłam do domu i spojrzałam na siebie w lustrze. Byłam łysa, blada, z podkrążonymi oczami. Ale w tych oczach zobaczyłam coś nowego: gniew i determinację.

Zaczęłam walczyć o siebie. Zapisałam się na grupę wsparcia dla kobiet po chemioterapii. Poznałam tam Magdę i Ewę — obie przeszły przez piekło zdrady i choroby.

— Najważniejsze to nie dać się złamać — powtarzała Magda.

Zosia początkowo była zła na ojca, ale potem zamknęła się w sobie. Przestała wychodzić z pokoju.

— Córciu… — próbowałam do niej dotrzeć pewnego wieczoru. — Wiem, że ci ciężko…

— Nie rozumiesz! — krzyknęła przez łzy. — On był moim bohaterem!

Przytuliłam ją mocno mimo bólu w kościach.

Mama starała się być silna dla nas obu, ale widziałam jej łzy wieczorami w kuchni.

Piotr pojawiał się coraz rzadziej. W końcu przyszedł pewnego dnia spakować rzeczy.

— Aniu… Przepraszam… Nie potrafię tego udźwignąć…

Nie odpowiedziałam mu ani słowem. Patrzyłam tylko, jak wynosi swoje ubrania i wspomnienia naszego wspólnego życia.

Po jego odejściu długo nie mogłam spać nocami. Zadawałam sobie pytania: Czy to moja wina? Czy choroba mnie zmieniła? Czy można jeszcze zaufać?

Z czasem zaczęły przychodzić drobne radości: uśmiech Zosi po zdanej maturze, wspólne spacery z mamą do parku, kawa z Magdą i Ewą po kolejnych badaniach kontrolnych.

Pewnego dnia spojrzałam na siebie w lustrze i zobaczyłam kobietę silniejszą niż kiedykolwiek wcześniej.

Dziś wiem jedno: rak zabrał mi zdrowie, a zdrada złamała serce, ale to ja decyduję o tym, kim jestem i jak chcę żyć dalej.

Czy można wybaczyć zdradę w obliczu śmiertelnej choroby? Czy warto walczyć o siebie nawet wtedy, gdy wszystko wydaje się stracone? Może właśnie wtedy najbardziej warto…