„Nie Mogę Zrozumieć: Jacek Jest Albo Skąpy, Albo Zupełnie Nieświadomy, Ile Wydaję na Zakupy Spożywcze”

Mam na imię Klara i jestem na skraju wytrzymałości. Od roku mieszkam z moim chłopakiem, Jackiem, i to jest finansowy koszmar. Nie mogę zrozumieć, czy jest po prostu skąpy, czy zupełnie nieświadomy, ile wydaję na zakupy spożywcze i artykuły gospodarstwa domowego.

Kiedy po raz pierwszy zamieszkaliśmy razem, byłam podekscytowana. Spotykaliśmy się od dwóch lat i wspólne mieszkanie wydawało się naturalnym kolejnym krokiem. Znaleźliśmy przytulne mieszkanie w ładnej dzielnicy i wszystko wydawało się idealne. Ale wkrótce zaczęły pojawiać się rysy.

Jacek zawsze był trochę oszczędny, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo, dopóki nie zaczęliśmy dzielić się wydatkami. W ciągu całego roku, który spędziliśmy razem, kupił chleb tylko dwa razy i mleko raz. I zrobił to tylko dlatego, że go o to poprosiłam. Za każdym innym razem to ja musiałam płacić za zakupy spożywcze, środki czystości i inne niezbędne rzeczy do domu.

Na początku starałam się być wyrozumiała. Jacek pracuje w wymagającej pracy i myślałam, że może jest po prostu zbyt zajęty, aby myśleć o tych rzeczach. Ale z czasem stało się jasne, że nie chodziło tylko o bycie zajętym. Po prostu go to nie obchodziło.

Pamiętam jedno szczególne zdarzenie, które naprawdę otworzyło mi oczy. Była sobota rano i prawie wszystko nam się skończyło. Poprosiłam Jacka, żeby poszedł do sklepu i kupił kilka rzeczy, podczas gdy ja sprzątałam mieszkanie. Zgodził się, ale kiedy wrócił, miał tylko bochenek chleba i karton mleka. Żadnych owoców, warzyw, mięsa – niczego, czego naprawdę potrzebowaliśmy.

Kiedy go o to skonfrontowałam, wzruszył ramionami i powiedział, że nie widzi sensu w kupowaniu więcej niż podstawowych rzeczy. „Zawsze możemy kupić więcej później,” powiedział. Ale „później” nigdy nie nadeszło. Zawsze to ja musiałam robić zakupy, ja musiałam wydawać moje ciężko zarobione pieniądze na zakupy spożywcze, podczas gdy Jacek nadal prawie nic nie wnosił.

Próbowałam z nim o tym rozmawiać wiele razy, ale zawsze kończyło się to kłótnią. Oskarżał mnie o bycie zbyt wymagającą lub mówił, że przesadzam. „To tylko zakupy,” mówił. „Dlaczego robisz z tego taki wielki problem?”

Ale nie chodziło tylko o zakupy. Chodziło o zasadę. Mieliśmy być partnerami, dzielić się obowiązkami i wydatkami po równo. Ale zamiast tego czułam się, jakbym dźwigała cały ciężar sama.

Ostatnią kroplą było zeszły miesiąc, kiedy straciłam pracę z powodu redukcji etatów w firmie. Byłam załamana i martwiłam się, jak sobie poradzimy. Myślałam, że może to będzie sygnał dla Jacka, żeby zaczął bardziej się angażować. Ale zamiast tego nadal zachowywał się tak, jakby nic się nie zmieniło.

Pamiętam, jak siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na naszą pustą lodówkę i zastanawiając się, jak przetrwamy miesiąc. Poprosiłam Jacka, żeby pomógł więcej z zakupami do czasu, aż znajdę nową pracę. Jego odpowiedź? „Coś wymyślimy.”

Ale nigdy niczego nie wymyśliliśmy. Dni zamieniły się w tygodnie, a Jacek nadal nie robił żadnych wysiłków, żeby bardziej się zaangażować. W końcu musiałam pożyczyć pieniądze od rodziców, żeby nas utrzymać.

Teraz, gdy piszę te słowa, czuję się beznadziejnie. Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę tak żyć. Kocham Jacka, ale jego odmowa wzięcia odpowiedzialności nas rozdziera.

Chciałabym móc powiedzieć, że sytuacja się poprawiła, ale tak nie jest. Nadal jestem bezrobotna, nadal walczę o przetrwanie finansowo, podczas gdy Jacek żyje w swoim własnym świecie. I każdego dnia zastanawiam się, czy naprawdę chcę takiego życia.