„Nie Mogę Znieść Mojego Niesfornego Wnuka”: Wiem, że Niektórzy Mnie Osądzą, Ale To Jest Mój Wybór
Wiem, że niektórzy mnie osądzą za to, co zaraz powiem, ale muszę być szczera co do swoich uczuć. Kocham mojego wnuka Jasia, ale nie mogę sobie z nim poradzić sama. Jest bardzo żywiołowy i nie chcę być jego opiekunką na pełen etat. Moim zdaniem wina leży po stronie mojej synowej, Ewy.
Jaś ma sześć lat i jest pełen energii. Zawsze biega, wchodzi tam, gdzie nie powinien, i wpada w histerię, gdy nie dostaje tego, czego chce. Samo myślenie o tym jest wyczerpujące. Kiedy mój syn, Marek, i Ewa zapytali, czy mogłabym pilnować Jasia, gdy oboje pracują, wahałam się. Uwielbiam spędzać czas z Jasiem, ale myśl o byciu odpowiedzialną za niego cały dzień, każdego dnia, była przytłaczająca.
Zgodziłam się pomóc kilka dni w tygodniu, myśląc, że to będzie do ogarnięcia. Ale szybko okazało się, że Jaś jest więcej niż mogę znieść. Nie słucha mnie, a kiedy próbuję go zdyscyplinować, śmieje się lub wpada w histerię. Jakby wiedział, że nie jestem jego rodzicem i nie musi mnie traktować poważnie.
Ewa jest dużą częścią problemu. Nie wierzy w stawianie granic ani egzekwowanie zasad. Uważa, że dzieci powinny mieć swobodę wyrażania siebie w dowolny sposób. Rozumiem znaczenie pozwalania dzieciom być dziećmi, ale musi być jakaś struktura i dyscyplina. Bez tego stają się niesforne i trudne do opanowania.
Próbowałam rozmawiać o tym z Ewą, ale mnie zbywa. Mówi, że Jaś jest po prostu normalnym dzieckiem i że muszę się zrelaksować. Ale trudno się zrelaksować, gdy jestem ciągle na krawędzi, martwiąc się o to, co Jaś zrobi następnego. Miałam nawet kilka bliskich sytuacji, gdzie prawie zrobił sobie krzywdę, bo mnie nie słuchał.
Pewnego dnia sytuacja osiągnęła punkt kulminacyjny. Jaś był tego dnia szczególnie trudny, odmówił jedzenia obiadu i rzucał zabawkami po całym salonie. Byłam na skraju wytrzymałości i w końcu straciłam cierpliwość. Krzyknęłam na niego, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Jaś wybuchnął płaczem i pobiegł do swojego pokoju. Czułam się okropnie, ale nie wiedziałam, co innego mogę zrobić.
Kiedy Marek i Ewa przyszli odebrać Jasia tego wieczoru, powiedziałam im, że już nie dam rady. Nie mogę być odpowiedzialna za Jasia cały dzień, każdego dnia. Marek to zrozumiał, ale Ewa była wściekła. Oskarżyła mnie o to, że nie kocham swojego wnuka i powiedziała, że jestem samolubna.
To bolało najbardziej ze wszystkiego. Oczywiście kocham Jasia. Ale kochanie go nie oznacza, że muszę poświęcać swoje własne dobro. Nie jestem już tak młoda jak kiedyś i opieka nad energicznym sześciolatkiem to więcej niż mogę sama znieść.
Od tamtej pory relacje między mną a Ewą są napięte. Prawie ze mną nie rozmawia, a kiedy już to robi, zazwyczaj krytykuje mnie za to, że nie pomagam więcej przy Jasiu. Marek stara się utrzymać pokój, ale widać, że jest rozdarty.
Wciąż widuję Jasia regularnie, ale tylko wtedy, gdy Marek jest w pobliżu, aby pomóc. To nie jest idealna sytuacja, ale to najlepsze, co mogę teraz zrobić. Wiem, że niektórzy będą mnie osądzać za to, że nie angażuję się bardziej jako babcia, ale to jest mój wybór. Muszę dbać także o siebie.
Na koniec nie ma łatwych odpowiedzi. Dynamika rodzinna jest skomplikowana i każdy ma swoje zdanie na temat tego, jak powinno się postępować. Mogę tylko robić to, co wydaje mi się słuszne dla mnie i mieć nadzieję, że pewnego dnia Ewa zrozumie moje stanowisko.