Dlaczego powinnam się przejmować, jak wyglądam?
„Dlaczego powinnam się przejmować, jak wyglądam?” – to pytanie zadawałam sobie w myślach, kiedy siedziałam na niewygodnym krześle w hali odlotów na lotnisku w Warszawie. Byłam wyczerpana po tygodniowej podróży służbowej, a jedyne, o czym marzyłam, to wrócić do domu, do mojego męża Piotra i naszych dwóch córek. Jednak los miał dla mnie inne plany.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos kobiety stojącej przede mną. „Przepraszam, czy mogę chwilę zająć?” – zapytała z uśmiechem, który wydawał się być przyklejony do jej twarzy. Była to konsultantka kosmetyczna, która próbowała sprzedać mi jakieś produkty do pielęgnacji skóry. Zwykle odmawiam takim osobom, ale tym razem coś mnie powstrzymało.
„Wygląda pani na zmęczoną,” powiedziała, przyglądając mi się uważnie. „Mam coś, co może pomóc odzyskać młodzieńczy blask.” Jej słowa były jak igły wbijające się w moją skórę. Czy naprawdę wyglądałam tak źle? Czy to zmęczenie było aż tak widoczne?
„Dziękuję, ale nie jestem zainteresowana,” odpowiedziałam chłodno, próbując zakończyć rozmowę. Ale ona nie dawała za wygraną.
„Proszę mi wierzyć, każda kobieta zasługuje na to, by wyglądać młodo i pięknie,” kontynuowała z entuzjazmem. „Nasze produkty są idealne dla kobiet w pani wieku.”
W moim wieku? Te słowa odbiły się echem w mojej głowie. Miałam 42 lata i nigdy wcześniej nie czułam się staro. Ale teraz zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście powinnam coś zmienić.
„Dlaczego powinnam się przejmować, jak wyglądam?” – zapytałam ją bezpośrednio, nie kryjąc irytacji. „Czy naprawdę to jest najważniejsze?”
Konsultantka zamarła na chwilę, zaskoczona moją reakcją. „Nie chciałam pani urazić,” powiedziała cicho. „Po prostu… każda kobieta chce wyglądać jak najlepiej.”
„A może każda kobieta powinna czuć się dobrze z tym, kim jest, niezależnie od tego, jak wygląda?” – odpowiedziałam, czując narastającą frustrację.
Po tej wymianie zdań odeszła, a ja zostałam sama z moimi myślami. Czułam się dziwnie – z jednej strony byłam zła na nią za to, że próbowała mi wmówić potrzebę zmiany mojego wyglądu, a z drugiej strony zaczęłam się zastanawiać nad tym, jak bardzo społeczeństwo wpływa na nasze postrzeganie siebie.
W drodze do domu postanowiłam podzielić się swoją historią w mediach społecznościowych. Napisałam post o tym, co mnie spotkało i o tym, jak czuję się z presją społeczną dotyczącą wyglądu. Nie spodziewałam się jednak, że mój wpis stanie się wiralowy.
Ludzie zaczęli komentować i udostępniać moje słowa. Niektórzy zgadzali się ze mną, inni twierdzili, że przesadzam i że dbanie o siebie jest ważne. Rozpoczęła się gorąca dyskusja na temat standardów piękna i ageizmu.
Jedna z kobiet napisała: „Mam 50 lat i nigdy nie czułam się lepiej we własnej skórze. Nie potrzebuję kremów ani zabiegów, by czuć się piękną.” Inna osoba dodała: „Społeczeństwo narzuca nam nierealistyczne standardy piękna. Czas to zmienić!”
Ale były też głosy krytyki: „Jeśli nie dbasz o siebie teraz, za kilka lat będziesz tego żałować.” „Każda kobieta powinna chcieć wyglądać młodo i atrakcyjnie. To naturalne!”
Czy naprawdę musimy dostosowywać się do narzuconych norm, by czuć się wartościowymi? Czy nasze poczucie własnej wartości powinno zależeć od tego, jak wyglądamy? Te pytania nie dawały mi spokoju.
Kiedy wróciłam do domu, Piotr zauważył moje zamyślenie. „Coś się stało?” – zapytał z troską w głosie.
Opowiedziałam mu o całej sytuacji i o tym, jak bardzo mnie to poruszyło. „Nie przejmuj się tym,” powiedział delikatnie. „Jesteś piękna taka, jaka jesteś. To twoja siła i charakter są najważniejsze.”
Jego słowa były jak balsam dla mojej duszy. Zrozumiałam wtedy, że prawdziwe piękno pochodzi z wnętrza i że nie muszę dostosowywać się do żadnych standardów, by być szczęśliwą.
Ale czy społeczeństwo kiedykolwiek przestanie oceniać nas przez pryzmat wyglądu? Czy kiedykolwiek nauczymy się akceptować siebie nawzajem takimi, jakimi jesteśmy? To pytania, które pozostają bez odpowiedzi.