Co mam teraz zrobić? Ojciec przyszłej żony mojego syna przywitał nas już pijany: dlaczego mój syn wybrał najgorszą możliwą opcję?

— Mamo, proszę cię, nie zaczynaj znowu — głos mojego syna, Michała, drżał od napięcia. Stał w przedpokoju, z torbą w ręku, gotowy wyjść na spotkanie z rodziną swojej narzeczonej. — To dla mnie ważne.

Patrzyłam na niego i czułam, jak serce mi się ściska. Michał zawsze był moim oczkiem w głowie. Wychowywałam go sama po śmierci męża, starałam się dać mu wszystko, co najlepsze. Byłam dumna, gdy skończył studia z wyróżnieniem, gdy znalazł dobrą pracę w Warszawie. Ale teraz… Teraz czułam tylko strach.

Od kilku tygodni wiedziałam, że spotkanie z rodzicami jego narzeczonej, Magdy, będzie trudne. Słyszałam już różne rzeczy o jej rodzinie — ojciec bez pracy, matka schorowana, młodszy brat sprawiający kłopoty w szkole. Ale najgorsze były plotki o piciu ojca Magdy. Michał zapewniał mnie, że to przesada, że ludzie lubią gadać. Chciałam mu wierzyć.

Kiedy weszliśmy do mieszkania Magdy, od razu poczułam zapach alkoholu. W powietrzu unosiła się ciężka woń wódki i papierosów. Ojciec Magdy siedział przy stole, już wyraźnie nietrzeźwy. Gdy nas zobaczył, podniósł się chwiejnie i wyciągnął rękę do Michała.

— No witaj, synku! — zawołał głośno, śmiejąc się nieprzyjemnie. — Wreszcie cię poznałem! — Po czym objął mojego syna tak mocno, że Michał aż się skrzywił.

Magda stała obok, blada jak ściana. Jej matka próbowała ratować sytuację, proponując kawę i ciasto. Ja jednak nie mogłam oderwać wzroku od ojca Magdy. Widziałam już takich ludzi — w pracy często spotykałam się z rodzinami dotkniętymi alkoholizmem. Zawsze współczułam dzieciom z takich domów. Ale nigdy nie sądziłam, że mój własny syn będzie chciał wejść w taką rodzinę.

— Michałku — szepnęłam mu na ucho, gdy tylko nadarzyła się okazja — czy ty naprawdę jesteś pewien?

Spojrzał na mnie z wyrzutem.

— Mamo, kocham Magdę. To nie jej wina, że ma takiego ojca. Ona jest inna.

Chciałam mu uwierzyć. Naprawdę chciałam. Ale kiedy ojciec Magdy zaczął opowiadać sprośne żarty i wyśmiewać się z „warszawskich paniczyków”, poczułam wstyd i gniew. Michał siedział sztywno, Magda spuszczała wzrok.

Po powrocie do domu długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym wszystkim, co widziałam i słyszałam. Przypomniały mi się wszystkie te programy telewizyjne o dzieciach z trudnych domów. Zawsze byłam przekonana, że takie historie mnie nie dotyczą. Że moje dziecko będzie miało szczęśliwe życie u boku kogoś „odpowiedniego”.

Następnego dnia w pracy nie mogłam się skupić. Koleżanki zauważyły moje rozkojarzenie.

— Coś się stało? — zapytała Ania.

Opowiedziałam jej wszystko. O spotkaniu, o pijanym ojcu Magdy, o moich obawach.

— Wiesz — powiedziała Ania po chwili milczenia — czasem dzieci z takich domów są silniejsze niż nam się wydaje. Może twój Michał wie, co robi?

Chciałam jej uwierzyć. Ale kiedy wieczorem Michał wrócił do domu i powiedział mi, że zamierza się oświadczyć Magdzie bez względu na wszystko, poczułam panikę.

— Synu, zastanów się jeszcze raz! — błagałam go. — Przecież ona ma tyle problemów! Jej rodzina…

— Mamo! — przerwał mi ostro. — Czy ty naprawdę myślisz, że jestem taki głupi? Że nie widzę tego wszystkiego? Ale ja kocham Magdę! I nie pozwolę ci jej obrażać!

Wyszedł trzaskając drzwiami. Zostałam sama w pustym mieszkaniu i po raz pierwszy poczułam się naprawdę stara i bezradna.

Przez kolejne dni unikaliśmy rozmów na ten temat. Michał był zamknięty w sobie, ja chodziłam jak cień po domu. W końcu postanowiłam porozmawiać z Magdą.

Spotkałyśmy się w kawiarni niedaleko mojego domu. Magda była spięta i wyraźnie zdenerwowana.

— Pani Ewo… wiem, że nie jest pani łatwo zaakceptować moją rodzinę — zaczęła cicho. — Ale proszę mi wierzyć… ja całe życie walczę o to, żeby być inna niż mój ojciec.

Patrzyłam na nią długo. W jej oczach widziałam ból i determinację.

— Kochasz mojego syna? — zapytałam wprost.

— Bardziej niż kogokolwiek na świecie — odpowiedziała bez wahania.

Wróciłam do domu z ciężkim sercem. Wiedziałam już, że nie mam prawa decydować za Michała. Ale czy potrafię pogodzić się z jego wyborem?

Kilka tygodni później odbyły się zaręczyny. Ojciec Magdy znów był pijany i zrobił awanturę przy stole. Michał i Magda wyszli wcześniej, a ja zostałam sama z myślami.

Czy naprawdę ważniejsze jest pochodzenie niż miłość? Czy mam prawo oceniać innych przez pryzmat ich rodziny? A może to ja powinnam nauczyć się akceptacji?

Czasem zastanawiam się: czy szczęście mojego dziecka jest warte moich lęków i uprzedzeń? Czy potrafię być matką wspierającą, a nie oceniającą? Może właśnie teraz powinnam nauczyć się ufać wyborom mojego syna…