Z Mojego Życia: „Mój Ojciec Ignorował Mnie w Dzieciństwie, Teraz Chce Mojej Wybaczenia”
Gdy dorastałem, zawsze czułem pustkę tam, gdzie powinna być miłość ojca. Nazywam się Janek i to jest moja historia. Mój ojciec, Jacek, nigdy nie był obecny, gdy najbardziej go potrzebowałem. Pojawiał się raz w roku, na moje urodziny, z prezentem, który bardziej przypominał obowiązek niż gest miłości. Moja mama, Ela, zawsze zachęcała mnie do utrzymywania kontaktu z nim, ale trudno było nawiązać więź z kimś, kto wydawał się tak niezainteresowany moim życiem.
Jacek był zapracowanym człowiekiem, zawsze w podróży służbowej. Był odnoszącym sukcesy biznesmenem, ale jego sukces kosztował naszą relację. Pamiętam, jak czekałem przy oknie, mając nadzieję zobaczyć jego samochód podjeżdżający pod dom, ale częściej niż rzadziej byłem rozczarowany. Moje urodziny były jedynymi dniami, kiedy mogłem liczyć na jego obecność, a nawet wtedy jego wizyty były krótkie i bezosobowe. Wręczał mi zapakowany prezent, klepał mnie po głowie i odchodził po kilku minutach niezręcznej rozmowy.
Gdy dorastałem, uraza narastała we mnie. Patrzyłem na moich kolegów z ich ojcami, grających w piłkę, łowiących ryby i dzielących się chwilami, o których mogłem tylko marzyć. Moja mama robiła wszystko, co mogła, aby wypełnić tę lukę, ale były rzeczy, których nie mogła zastąpić. Pragnąłem ojca, który nauczyłby mnie jeździć na rowerze, który kibicowałby mi na meczach piłki nożnej i który byłby tam, aby dać mi rady, gdy ich potrzebowałem.
Liceum minęło, a obecność Jacka w moim życiu pozostała minimalna. Ukończyłem szkołę z wyróżnieniem, ale nie pojawił się na mojej ceremonii ukończenia szkoły. Poszedłem na studia i ani razu mnie nie odwiedził. Czułem się tak, jakbym żył bez ojca, mimo że technicznie rzecz biorąc nadal był obecny. Nieliczne rozmowy telefoniczne były sztywne i niewygodne. Było jasne, że nie wiedział, jak się ze mną porozumieć, a ja przestałem próbować zbudować most między nami.
Minęły lata i zbudowałem swoje własne życie. Znalazłem pracę, kupiłem dom i założyłem rodzinę. Moja żona Kasia i nasza córka Ania stały się moim światem. Przysiągłem być dla Ani takim ojcem, jakim Jacek nigdy nie był dla mnie. Byłem tam na każdy kamień milowy, każde zdarte kolano i każdą bajkę na dobranoc. Chciałem dać jej miłość i uwagę, których zawsze pragnąłem.
Pewnego dnia niespodziewanie otrzymałem telefon od Jacka. Brzmiał inaczej, słabiej jakoś. Powiedział mi, że jest chory, że nie ma już dużo czasu i że chce mnie zobaczyć. Prosił o wybaczenie, o szansę na naprawienie wszystkiego. Byłem rozdarty. Część mnie chciała pobiec do jego boku, aby w końcu mieć ojca, którego zawsze pragnąłem. Ale inna część była nadal zła, nadal zraniona przez wszystkie lata zaniedbania.
Zdecydowałem się go odwiedzić, ale to nie było spotkanie, na które liczyłem. Jacek był słaby i przykuty do łóżka, cień człowieka, którego pamiętałem. Przepraszał ze łzami w oczach, ale jego słowa wydawały się puste. To było za mało i za późno. Nie mogłem zapomnieć lat bólu i samotności, niezliczonych razy, kiedy pragnąłem ojca, który by się troszczył.
W końcu nie mogłem dać mu wybaczenia, którego szukał. Opuściłem jego łóżko czując mieszankę smutku i ulgi. Jacek zmarł kilka tygodni później i zostałem sam z moimi emocjami. Zawsze chciałem mieć ojca, ale człowiek, który dał mi życie nigdy naprawdę nie był dla mnie obecny. Teraz go nie ma i zostały mi tylko wspomnienia dzieciństwa pełnego tęsknoty i rozczarowania.