„Powiedziałem Mamie, że Dostanie Ode Mnie Tylko Prezenty Urodzinowe i Tylko Tego Może Oczekiwać”
Dorastając, nigdy nie czułem ciepła matczynego uścisku ani komfortu jej kojących słów. Nazywam się Mateusz, a moje dzieciństwo było serią przekazywania mnie od jednego opiekuna do drugiego. Moja matka, Ewa, zawsze była zbyt zajęta swoją karierą i życiem towarzyskim, aby angażować się w moje wychowanie.
Od momentu, gdy się urodziłem, moi dziadkowie przejęli opiekę nade mną. Byli mili i kochający, ale także starzy i zmęczeni. Robili, co mogli, aby mi zapewnić wszystko, czego potrzebowałem, ale ich energia była ograniczona. Pamiętam, jak moja babcia, Anna, zawsze dziergała na swoim bujanym fotelu, podczas gdy dziadek, Jan, czytał gazetę, od czasu do czasu zerkając, czy wszystko ze mną w porządku. Byli moimi pierwszymi opiekunami, ale nie byli moimi rodzicami.
Kiedy skończyłem pięć lat, moi dziadkowie zdecydowali, że nie mogą już dłużej sprostać wymaganiom wychowywania małego dziecka. Wtedy moja matka zatrudniła nianię, Zosię. Zosia była młodą kobietą w swoich dwudziestkach, pełną życia i energii. Zabierała mnie do parku, pomagała w odrabianiu lekcji i kładła spać. Ale bez względu na to, jak bardzo się starała, nigdy nie mogła wypełnić pustki po mojej nieobecnej matce.
Przedszkole było kolejnym rozdziałem w moim życiu. Zostałem zapisany do lokalnego przedszkola, gdzie spędzałem większość dni otoczony innymi dziećmi, które wydawały się mieć rodziców, którzy się nimi interesowali. Patrzyłem, jak ich matki odbierają je, przytulają i pytają o ich dzień. Zazdrościłem im, ale także stawałem się obojętny na brak mojej własnej matki.
Gdy dorastałem, zacząłem rozumieć rzeczywistość mojej sytuacji. Moja matka nigdy nie miała być tą troskliwą, opiekuńczą postacią, której pragnąłem. Była zbyt pochłonięta swoim własnym światem, aby zauważyć moje emocjonalne potrzeby. Pamiętam jedno szczególne urodziny, kiedy miałem około dziesięciu lat. Miałem nadzieję, głupio, że moja matka postara się być dla mnie. Zamiast tego, przysłała prezent pocztą, zwykłą kartkę z gotowym tekstem i kartę podarunkową do sklepu z zabawkami.
To był moment, kiedy postanowiłem się z nią skonfrontować. Zadzwoniłem do niej, mój głos drżał z mieszanki złości i smutku. „Mamo, nie potrzebuję twoich prezentów. Potrzebuję ciebie,” powiedziałem, serce bijące mi w piersi.
Na drugim końcu linii zapadła długa cisza, zanim w końcu odpowiedziała. „Mateusz, robię, co mogę. Dostaniesz ode mnie prezenty na urodziny i tylko tego możesz oczekiwać.”
Jej słowa uderzyły mnie jak tona cegieł. Zrozumiałem wtedy, że nigdy nie będę miał matki, jakiej pragnąłem. Nigdy nie poczuję bezwarunkowej miłości, którą inne dzieci zdawały się brać za pewnik.
W miarę upływu lat starałem się zbudować sobie życie. Skupiłem się na nauce, nawiązałem przyjaźnie i starałem się znaleźć szczęście w innych obszarach. Ale brak miłości matki zawsze tkwił w mojej świadomości.
Kiedy ukończyłem szkołę średnią, moja matka nie pojawiła się na ceremonii. Przysłała kartkę z gratulacjami i czek, ale jej nieobecność była namacalna. Poszedłem na studia, ukończyłem je i rozpocząłem karierę, wszystko bez jej wsparcia czy obecności.
Teraz, jako dorosły, pogodziłem się z faktem, że moja matka nigdy nie będzie osobą, której potrzebuję. Nauczyłem się znajdować siłę w sobie i szukać relacji, które zapewniają mi emocjonalne wsparcie, którego brakowało mi w dzieciństwie. Ale blizny z dzieciństwa pozostają, będąc stałym przypomnieniem o miłości, której nigdy nie otrzymałem.