Podsłuchałam, jak moja przyjaciółka obgaduje moją rodzinę. Czy powinnam jej wybaczyć?
— Naprawdę nie rozumiem, jak ona może z nimi wytrzymać. Jej matka to wieczna ofiara, a ojciec tylko narzeka i pije piwo przed telewizorem. — Głos Magdy był wyraźny, choć starała się mówić ciszej. Stałam za drzwiami jej pokoju, ściskając w dłoni kubek z herbatą, który nagle stał się lodowaty.
To miało być zwykłe popołudnie. Przyszłam do Magdy po szkole, jak co tydzień. Zawsze mówiła, że jestem dla niej jak siostra. Tym razem jednak drzwi były lekko uchylone, a ona rozmawiała przez telefon z kimś innym. Słowa, które usłyszałam, wbijały się we mnie jak szpilki.
— Gdybyś widziała ich mieszkanie… Wszystko stare, śmierdzi obiadem i jakąś stęchlizną. I jeszcze ten jej brat — wiecznie w komputerze, zero życia towarzyskiego. — Magda zaśmiała się cicho.
Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Chciałam wejść i krzyknąć: „Jak możesz?!”, ale nogi miałam jak z waty. Stałam tam jeszcze chwilę, słuchając, jak osoba, którą uważałam za najbliższą przyjaciółkę, rozbiera na czynniki pierwsze wszystko, co dla mnie najważniejsze.
Wróciłam do domu wcześniej niż zwykle. Mama od razu zauważyła, że coś jest nie tak.
— Co się stało, Zosiu? — zapytała delikatnie.
— Nic… Po prostu się pokłóciłyśmy — skłamałam.
Przez kolejne dni unikałam Magdy. Pisała do mnie, dzwoniła, ale nie miałam siły odpowiadać. W głowie wciąż słyszałam jej słowa: „jej matka to wieczna ofiara”, „wszystko stare”, „śmierdzi obiadem”. Przecież to była moja rodzina! Moje miejsce na ziemi!
W końcu nie wytrzymałam. Spotkałyśmy się na ławce w parku. Magda od razu zaczęła:
— Zosiu, co się dzieje? Martwię się o ciebie!
Patrzyłam na nią długo, próbując zebrać myśli.
— Podsłuchałam twoją rozmowę przez telefon — powiedziałam cicho. — Słyszałam wszystko, co mówiłaś o mojej rodzinie.
Magda zbladła. Przez chwilę milczała, potem zaczęła się tłumaczyć:
— To nie tak… Ja po prostu… Byłam zła na coś innego i…
— Ale powiedziałaś to. Tak po prostu. O mojej mamie, o moim domu…
Łzy napłynęły mi do oczu. Magda próbowała mnie objąć, ale odsunęłam się.
— Wiesz, zawsze myślałam, że jesteśmy jak siostry. Że możesz mi powiedzieć wszystko prosto w twarz. Ale ty wolisz obgadywać mnie i moją rodzinę za plecami.
Magda zaczęła płakać.
— Przepraszam… Nie chciałam cię zranić…
Siedziałyśmy tak przez chwilę w milczeniu. W głowie miałam mętlik: czy powinnam jej wybaczyć? Czy można zapomnieć takie słowa?
Wieczorem długo rozmawiałam z mamą.
— Czasem ludzie mówią rzeczy, których potem żałują — powiedziała spokojnie. — Ale to ty musisz zdecydować, czy chcesz mieć taką osobę blisko siebie.
Przez kolejne dni Magda próbowała naprawić naszą relację. Pisała długie wiadomości, przynosiła mi ulubione czekoladki, nawet przyszła pod mój dom z bukietem kwiatów.
Ale coś we mnie pękło. Zaczęłam inaczej patrzeć na nasze rozmowy z przeszłości. Przypominały mi się sytuacje, gdy Magda śmiała się z innych koleżanek albo komentowała ich rodziny. Wtedy wydawało mi się to niewinne — teraz widziałam w tym wzór zachowania.
W szkole zaczęły krążyć plotki. Ktoś widział naszą kłótnię w parku i już następnego dnia cała klasa wiedziała, że „Zosia pokłóciła się z Magdą o rodzinę”. Niektórzy stawali po mojej stronie, inni po stronie Magdy. Czułam się coraz bardziej samotna.
Pewnego dnia podeszła do mnie Ola z klasy:
— Wiesz co? Moja kuzynka też była kiedyś przyjaciółką Magdy i skończyło się podobnie…
Zaczęłam rozumieć, że problem nie leży tylko we mnie czy mojej rodzinie. Może Magda po prostu nie potrafi być lojalna?
Minęły tygodnie. Przestałyśmy rozmawiać. Czasem mijamy się na korytarzu i udajemy, że się nie znamy. Bolało mnie to przez długi czas, ale powoli zaczęłam odzyskiwać spokój.
Zbliżyłam się do innych osób z klasy — do Ani i Kuby, którzy nigdy nie komentowali nikogo za plecami. Zaczęłam doceniać swoją rodzinę jeszcze bardziej: obiady u mamy, rozmowy z bratem o grach komputerowych, nawet ten stary zapach w mieszkaniu stał się dla mnie czymś wyjątkowym.
Czasem jednak wracam myślami do tamtej rozmowy za drzwiami i zastanawiam się: czy można naprawdę wybaczyć komuś takie słowa? Czy przyjaźń jest silniejsza niż lojalność wobec rodziny?
A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy warto dawać drugą szansę komuś, kto raz już zdradził wasze zaufanie?