„Odkąd urodził się mój wnuk, widzę go tylko na zdjęciach. Synowa nie pozwala mi go odwiedzać” – Moja rodzina się rozpada, a ja nie wiem, co zrobiłam źle
– Nie, mamo, dziś nie możecie przyjechać – głos mojego syna, Michała, był cichy, jakby bał się, że ktoś go podsłuchuje. – Kasia źle się czuje. Może innym razem.
Zamarłam z telefonem przy uchu. To już trzeci raz w tym tygodniu. Odkąd urodził się mój wnuk, Franek, widziałam go tylko raz – w szpitalu, przez szybę. Od tamtej pory dostaję zdjęcia na WhatsAppie, czasem krótkie filmiki. Ale nie mogę go dotknąć, przytulić, poczuć jego zapachu. Nie mogę nawet wejść do ich mieszkania.
Pamiętam ten dzień, kiedy pierwszy raz usłyszałam płacz Franka przez telefon. Michał zadzwonił, żeby się pochwalić. Byłam taka dumna! Przez całe życie marzyłam o tym, żeby zostać babcią. Szykowałam się do tej roli od miesięcy – dziergałam kocyki, kupowałam ubranka, odkładałam pieniądze na prezent powitalny. Chciałam być częścią ich życia.
Ale Kasia… Zawsze była chłodna wobec mnie. Od początku czułam, że mnie nie akceptuje. Nigdy nie powiedziała tego wprost, ale jej spojrzenia mówiły wszystko. Kiedyś próbowałam z nią rozmawiać:
– Kasiu, może pomogę ci przy obiedzie? – zaproponowałam podczas jednej z nielicznych wizyt.
– Nie trzeba, pani Zosiu. Poradzę sobie sama – odpowiedziała sztywno i odwróciła się do mnie plecami.
Michał próbował łagodzić sytuację:
– Mamo, Kasia jest zmęczona. Daj jej trochę czasu.
Ale czas mijał, a ja czułam się coraz bardziej niechciana. Po narodzinach Franka było tylko gorzej. Przyniosłam im prezent – nowy wózek i kopertę z pieniędzmi. Kasia nawet nie spojrzała mi w oczy.
– Dziękujemy – powiedziała chłodno i schowała kopertę do szuflady.
Od tamtej pory kontakt ograniczył się do zdjęć i krótkich wiadomości od Michała. Zapraszałam ich do siebie na obiad – zawsze była wymówka: Kasia źle się czuje, Franek ma kolki, są zmęczeni.
Czułam się coraz bardziej samotna. Mój mąż, Andrzej, próbował mnie pocieszać:
– Daj im czas, Zośka. Młodzi teraz mają swoje zwyczaje.
Ale ja wiedziałam, że to coś więcej. Czułam to w kościach – Kasia po prostu mnie nie chce w swoim życiu.
Pewnego dnia zebrałam się na odwagę i pojechałam do nich bez zapowiedzi. Stałam pod drzwiami z torbą pełną jedzenia i prezentów dla Franka. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyła Kasia.
– Pani Zosiu… Proszę nie przychodzić bez zapowiedzi – powiedziała zimno.
– Chciałam tylko zobaczyć wnuka…
– Franek śpi. Nie chcemy go budzić. Proszę wrócić do domu.
Zamknęła drzwi przed moim nosem. Stałam na klatce schodowej i płakałam jak dziecko.
Od tamtej pory już nie próbowałam. Czekałam na wiadomości od Michała, ale on coraz rzadziej się odzywał. Wysyłał tylko zdjęcia Franka – śpiącego, uśmiechniętego, z grzechotką w rączce. Każde zdjęcie bolało mnie coraz bardziej.
W święta zaprosiłam ich na Wigilię. Przygotowałam wszystko jak dawniej – barszcz z uszkami, karpia, pierogi z kapustą i grzybami. Michał zadzwonił godzinę przed kolacją:
– Mamo… Nie damy rady przyjechać. Franek jest przeziębiony.
Nie wierzyłam mu. Czułam w głosie kłamstwo.
Moja córka, Ania, mieszka za granicą i dzwoni do mnie co tydzień:
– Mamo, musisz porozmawiać z Kasią szczerze. Może coś ją uraziło?
Ale jak mam rozmawiać z kimś, kto nawet nie chce mnie widzieć?
Czasem myślę, że to wszystko moja wina. Może byłam zbyt nachalna? Może powinnam była dać im więcej przestrzeni? Ale przecież chciałam tylko pomóc…
Ostatnio spotkałam sąsiadkę na klatce:
– Pani Zosiu, widziałam pani syna z żoną i dzieckiem w parku! Ale Franek już duży!
Zazdrość ścisnęła mi serce. Dlaczego inni mogą widzieć mojego wnuka, a ja nie?
Wieczorami siedzę sama w kuchni i przeglądam zdjęcia Franka na telefonie. Każde zdjęcie to dla mnie jak plaster na ranę – chwilowa ulga i zarazem przypomnienie o tym, co straciłam.
Mój mąż coraz częściej milczy przy kolacji. Widzę w jego oczach smutek i bezradność.
– Może powinniśmy po prostu odpuścić? – pyta cicho.
Ale jak mam odpuścić własną rodzinę?
Ostatnio napisałam do Michała długą wiadomość:
„Synku, kocham cię bardzo i bardzo tęsknię za tobą i Frankiem. Jeśli zrobiłam coś źle – przepraszam. Chciałabym tylko być częścią waszego życia.”
Nie odpisał.
Czasem budzę się w nocy i myślę o tym wszystkim: czy naprawdę zasłużyłam na takie traktowanie? Czy bycie babcią musi boleć aż tak bardzo? Czy ktoś jeszcze czuje się tak samotny jak ja?