Moja córka uważa, że daliśmy jej w prezencie zbyt mało pieniędzy z okazji ślubu
„Mamo, naprawdę myślałam, że dacie nam coś więcej na ślub,” powiedziała Kasia, patrząc na mnie z wyrzutem. Jej oczy były pełne rozczarowania, a ja czułam, jak serce mi się ściska. Staliśmy w kuchni, gdzie jeszcze kilka dni temu przygotowywaliśmy ostatnie szczegóły jej wesela. Wszystko było idealne – od kwiatów po menu – a teraz to wszystko wydawało się niczym w obliczu jej pretensji.
„Kasiu, przecież wiesz, że zapłaciliśmy za całe wesele,” odpowiedziałam spokojnie, choć wewnętrznie gotowałam się ze złości. „To był nasz prezent dla was.”
Kasia westchnęła ciężko i odwróciła wzrok. „Ale to nie jest to samo. Inni rodzice dają swoim dzieciom pieniądze na nowy start. Wy daliście nam tylko wesele.”
„Tylko wesele?” powtórzyłam z niedowierzaniem. „To było twoje marzenie, pamiętasz? Chciałaś mieć wesele w pałacu, z orkiestrą i najlepszym cateringiem. To wszystko kosztowało fortunę!”
„Tomek mówił, że jego rodzice też nie dali mu nic,” dodała Kasia cicho, jakby to miało mnie uspokoić.
„To nie jest nasza sprawa, co robią jego rodzice,” odpowiedziałam ostro. „My zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.”
Kasia milczała przez chwilę, a ja próbowałam zrozumieć, skąd wzięło się to jej rozczarowanie. Czy naprawdę myślała, że pieniądze są ważniejsze niż wspomnienia z tego dnia? Czy nie widziała, jak bardzo się staraliśmy?
„Mamo, ja po prostu… czuję się zawiedziona,” powiedziała w końcu. „Myślałam, że będzie inaczej.”
„Kasiu, kochanie,” zaczęłam łagodniej. „Zrozum, że dla nas najważniejsze było twoje szczęście. Chcieliśmy dać ci dzień, który będziesz pamiętać do końca życia.”
„Ale teraz mamy długi,” przerwała mi Kasia. „Musimy spłacać kredyt za mieszkanie i jeszcze te wszystkie wydatki związane ze ślubem.”
„To dlatego chcieliśmy pomóc wam z weselem,” tłumaczyłam cierpliwie. „Żebyście mogli skupić się na innych rzeczach.”
Kasia spojrzała na mnie z bólem w oczach. „Może masz rację… ale ja po prostu czuję się tak, jakbyście nie doceniali tego, co teraz przeżywamy.”
„Kasiu, zawsze będziemy przy tobie,” zapewniłam ją. „Ale musisz zrozumieć, że nie zawsze możemy spełniać wszystkie oczekiwania.”
Rozmowa zakończyła się bez rozwiązania. Kasia wyszła z kuchni, zostawiając mnie z poczuciem winy i frustracji. Czy naprawdę zawiedliśmy jako rodzice? Czy mogłam zrobić coś inaczej?
Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta. Tomek unikał rozmów o pieniądzach, a Kasia była zamknięta w sobie. Czułam się jakbyśmy byli na dwóch różnych planetach.
Pewnego wieczoru usiedliśmy wszyscy razem przy stole. Tomek zaczął rozmowę: „Wiecie, rozmawialiśmy z Kasią i zdajemy sobie sprawę, że może przesadziliśmy z oczekiwaniami.”
Spojrzałam na niego z ulgą. „Cieszę się, że to rozumiecie,” powiedziałam.
„Ale nadal mamy problem,” dodał Tomek. „Musimy znaleźć sposób na spłatę kredytu i innych zobowiązań.”
„Możemy pomóc wam w planowaniu budżetu,” zaproponował mój mąż Marek. „Może znajdziemy jakieś oszczędności.”
Kasia spojrzała na nas z wdzięcznością. „Dziękuję wam za wszystko,” powiedziała cicho.
Rozmowa była początkiem nowego etapu w naszych relacjach. Zrozumieliśmy, że musimy być bardziej otwarci na potrzeby i oczekiwania drugiej strony.
Czasami zastanawiam się, czy mogłam zrobić coś inaczej. Czy mogłam lepiej przygotować Kasię na dorosłe życie? Może powinnam była bardziej otwarcie mówić o finansach i odpowiedzialności? Ale czy to naprawdę zmieniłoby coś? Czy nasze dzieci zawsze będą miały inne oczekiwania niż my? Jak możemy znaleźć równowagę między dawaniem im wsparcia a uczeniem samodzielności?