Mój Sześcioletni Syn Chce Odejść do Ojca – Czy Jestem Złą Matką?
– Nie chcę już tu być! – krzyknął Staś, rzucając pluszowego misia na podłogę. – Chcę do taty! U ciebie jest nudno i nie lubię cię!
Zamarłam. Stałam w kuchni z kubkiem herbaty, a słowa mojego sześcioletniego syna rozlały się po mnie jak zimna woda. Przez chwilę nie mogłam oddychać. Oparłam się o blat, żeby nie upaść. Staś patrzył na mnie z oczami pełnymi łez i złości. W tym spojrzeniu było coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam – odrzucenie.
– Stasiu… – zaczęłam cicho, ale on już wybiegł do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
To był kolejny dzień po rozwodzie, który rozrywał mnie od środka. Od dwóch miesięcy mieszkaliśmy sami. Michał, mój były mąż, wyprowadził się do nowego mieszkania na drugim końcu miasta. Staś spędzał z nim weekendy, a ja miałam go na co dzień. Myślałam, że dam radę. Że będziemy rodziną, tylko trochę inną. Ale dziś… dziś poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce.
Usiadłam na podłodze pod drzwiami jego pokoju. Słyszałam cichy szloch i szuranie klocków Lego. Chciałam wejść, przytulić go, powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Ale nie wiedziałam, czy mam do tego prawo. Czy jestem jeszcze jego mamą?
W głowie miałam tysiące pytań: Czy to moja wina? Czy za dużo pracuję? Czy za mało się z nim bawię? Może Michał jest lepszym rodzicem? On zawsze miał więcej cierpliwości, potrafił wymyślać zabawy, zabierał Stasia na rower i do kina. Ja… ja byłam tą od obowiązków: śniadania, przedszkole, pranie, lekcje.
Wieczorem zadzwoniłam do mamy.
– Mamo, Staś powiedział, że mnie nie kocha i chce mieszkać z Michałem – wyszeptałam przez łzy.
– Dziecko… On jest mały. Nie rozumie jeszcze tego wszystkiego. Daj mu czas – próbowała mnie pocieszyć.
Ale ja nie chciałam czasu. Chciałam mojego synka z powrotem. Chciałam usłyszeć „kocham cię”, a nie „nie chcę tu być”.
Następnego dnia odebrałam Stasia z przedszkola. Szedł obok mnie w milczeniu, kopiąc kamienie na chodniku.
– Stasiu, porozmawiamy? – zapytałam cicho.
Wzruszył ramionami.
– Dlaczego chcesz mieszkać z tatą?
Zatrzymał się i spojrzał na mnie poważnie.
– Bo tata jest fajniejszy. U niego mogę grać na komputerze i jeść pizzę na kolację. I nie krzyczysz na mnie za bałagan.
Poczułam ukłucie żalu i wstydu. Przypomniałam sobie wczorajszą awanturę o rozrzucone zabawki i moje podniesione głosy. Michał zawsze był tym „fajnym”, ja tą „złą”.
Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, analizując każdą rozmowę z ostatnich tygodni. Czy naprawdę jestem taka surowa? Czy Staś czuje się przy mnie nieszczęśliwy?
W pracy byłam cieniem samej siebie. Koleżanka z biura, Ania, zauważyła moje zaczerwienione oczy.
– Co się dzieje?
Opowiedziałam jej wszystko przy kawie w kuchni.
– Wiesz… Moja córka też kiedyś tak powiedziała – przyznała cicho. – To boli jak cholera. Ale dzieci czasem tak mają. Szukają granic, testują naszą miłość.
– A jeśli naprawdę woli być z ojcem?
Ania uśmiechnęła się smutno.
– To nie znaczy, że cię nie kocha. Po prostu tęskni za tym, co stracił: rodziną razem. I może trochę za pizzą na kolację.
Po pracy zadzwoniłam do Michała.
– Musimy pogadać – powiedziałam bez ogródek.
Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko jego pracy. Michał był spokojny jak zawsze.
– Staś mówi, że chce z tobą mieszkać – zaczęłam drżącym głosem.
Westchnął ciężko.
– Wiem. Też mi to powiedział w weekend. Ale potem płakał i mówił, że tęskni za tobą.
Patrzyłam na niego bezradnie.
– Może powinniśmy pójść razem do psychologa? Dla Stasia… i dla nas?
Michał skinął głową.
– To dobry pomysł.
Wróciłam do domu z odrobiną nadziei. Wieczorem usiadłam przy łóżku Stasia.
– Synku… Wiem, że jest ci ciężko. Mnie też jest smutno bez taty w domu. Ale bardzo cię kocham i zawsze będę twoją mamą.
Staś spojrzał na mnie spod kołdry.
– A mogę czasem jeść pizzę na kolację?
Uśmiechnęłam się przez łzy.
– Możemy spróbować.
Przez kolejne tygodnie chodziliśmy razem do psychologa dziecięcego. Rozmawialiśmy o emocjach, o tęsknocie i o tym, że można kochać oboje rodziców naraz. Było dużo łez – moich i Stasia – ale też coraz więcej uśmiechów.
Nie było łatwo pogodzić się z myślą, że nie jestem „najlepszą” mamą w oczach własnego dziecka. Że czasem przegrywam z pizzą i komputerem u taty. Ale nauczyłam się słuchać Stasia uważniej i dawać mu więcej swobody – nawet jeśli oznacza to bałagan w pokoju czy późniejsze zasypianie w piątki.
Dziś Staś znów powiedział mi „kocham cię”. Nie wiem, czy jutro nie powie czegoś innego – dzieci są zmienne jak pogoda nad Bałtykiem. Ale wiem jedno: będę walczyć o naszą relację każdego dnia.
Czy można być dobrą mamą i jednocześnie pozwolić dziecku tęsknić za ojcem? Czy miłość matki wystarczy, gdy świat dziecka właśnie się rozpada? Czekam na wasze historie…