Druga szansa: Historia Magdy z blokowiska
Wszystko zaczęło się od trzaśnięcia drzwiami. To był zwykły wtorkowy wieczór, a ja, Magda Nowicka, stałam w kuchni z rękami mokrymi od zmywania naczyń. Z salonu dobiegł mnie głos męża – nie ten czuły, który pamiętałam z czasów narzeczeństwa, ale szorstki, zmęczony, jakby miał już dość wszystkiego.
– Magda, musimy pogadać – powiedział Adam, nie patrząc mi w oczy. – To nie ma sensu. Odchodzę.
Zamarłam. Przez chwilę myślałam, że żartuje. Ale on już pakował torbę, a w jego oczach widziałam tylko pustkę. Nasz syn Kuba siedział w swoim pokoju i słuchał muzyki przez słuchawki – nie miał pojęcia, że właśnie wali się jego świat.
– Adam… Co ty wygadujesz? – głos mi się łamał. – Przecież mamy kredyt, dziecko… Nie możesz tak po prostu wyjść!
– Magda, ja już dawno wyszedłem. Tylko ciałem tu byłem. Zresztą… Jest ktoś inny.
To zdanie uderzyło mnie jak policzek. Poczułam się jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg. Chciałam krzyczeć, płakać, rzucać talerzami – ale byłam jak sparaliżowana. Adam wyszedł bez słowa więcej. Zostałam sama w pustym mieszkaniu na czwartym piętrze bloku z wielkiej płyty na warszawskim Bródnie.
Przez pierwsze dni żyłam jak we śnie. Kuba nie rozumiał, dlaczego tata nie wraca. Moja mama dzwoniła codziennie i powtarzała: „Magda, musisz być silna dla dziecka”. Ale ja nie byłam silna. Bałam się każdego ranka i każdej nocy. Bałam się listonosza z kolejną ratą kredytu i bałam się spojrzeć w lustro.
Pewnego wieczoru zadzwoniła do mnie siostra, Anka.
– Magda, przyjedź do nas na weekend. Zostaw Kubę u mamy, odpoczniesz trochę.
Nie chciałam jechać. Czułam się jak porażka – młodsza siostra miała szczęśliwą rodzinę, dom pod Warszawą i psa rasy golden retriever. Ale Anka nie odpuszczała.
– Magda, nie możesz tak wiecznie siedzieć w tym swoim grobie! – krzyknęła przez telefon. – Przyjedź albo sama po ciebie przyjadę!
Pojechałam. I tam po raz pierwszy od miesięcy poczułam się jak człowiek. Anka wieczorem nalała nam po kieliszku wina i zaczęła wypytywać o wszystko.
– On cię zdradzał? – zapytała bez ogródek.
– Tak… – przyznałam cicho.
– I co teraz? Będziesz płakać całe życie? Magda! Masz trzydzieści sześć lat! Jeszcze wszystko przed tobą!
Wtedy wybuchłam płaczem. Wylałam z siebie cały żal i strach. Anka przytuliła mnie mocno.
– Wiesz co? – powiedziała po chwili. – Zawsze byłaś silniejsza ode mnie. Pamiętasz, jak tata od nas odszedł? Ty trzymałaś dom w kupie. Teraz też dasz radę.
Wróciłam do Warszawy z nową energią. Postanowiłam zawalczyć o siebie i o Kubę. Zaczęłam szukać dodatkowej pracy – po godzinach pisałam teksty do internetu i tłumaczyłam dokumenty dla znajomej prawniczki. Każda złotówka się liczyła.
Ale najtrudniejsze były wieczory. Kuba zamykał się w swoim pokoju i grał w gry komputerowe. Ja siedziałam w kuchni i patrzyłam na zdjęcie ślubne stojące jeszcze na półce.
Któregoś dnia zadzwoniła teściowa.
– Magda, musimy porozmawiać – powiedziała zimno. – Adam mówił, że nie pozwalasz mu widywać się z Kubą.
– To nieprawda! – wybuchłam. – On sam nie dzwoni! Nawet nie zapytał, jak Kuba się czuje!
– Magda, nie rób z siebie ofiary. Adam też cierpi.
Zacisnęłam pięści. Zawsze byłam dla niej za mało dobra dla jej synka. Teraz jeszcze ona będzie mnie obwiniać?
– Proszę pani – powiedziałam przez zaciśnięte zęby – jeśli Adam chce widywać Kubę, niech zadzwoni do niego sam. Ja nie będę go prosić.
Rozłączyła się bez słowa.
W pracy też nie było łatwo. Szefowa, pani Grażyna, patrzyła na mnie z politowaniem.
– Magda, wiem, że masz ciężko… Ale musisz się ogarnąć. Klienci nie będą czekać na twoje lepsze dni.
Zacisnęłam zęby i robiłam swoje. Ale plotki rozchodziły się po biurze szybciej niż wirus grypy.
– Słyszałaś? Nowicka została sama – szepnęła kiedyś koleżanka do drugiej przy ekspresie do kawy.
– No… Adam podobno ma już nową – odpowiedziała druga.
Udawałam, że nie słyszę. Ale bolało.
Przełom nastąpił pewnego piątkowego popołudnia. Kuba wrócił ze szkoły z podbitym okiem.
– Co się stało?! – krzyknęłam przerażona.
– Nic… – burknął i zamknął się w pokoju.
Wieczorem usiadłam obok niego na łóżku.
– Kuba, powiedz mi prawdę.
– Chłopaki się śmiali… że tata nas zostawił… że mama płacze po nocach… – głos mu się załamał.
Objęłam go mocno.
– Synku… To nie twoja wina. I nie moja. Tata popełnił błąd. Ale my damy radę.
Wtedy postanowiłam: koniec z użalaniem się nad sobą. Zapisałam nas na wspólne wyjścia – kino, rowery, nawet na basen raz w tygodniu. Powoli zaczęliśmy odzyskiwać siebie nawzajem.
Pewnego dnia w pracy pojawił się nowy informatyk – Michał Zieliński. Wysoki, z lekko kręconymi włosami i uśmiechem, który rozbrajał nawet panią Grażynę.
– Cześć, jestem Michał – przedstawił się pierwszego dnia. – Potrzebujesz pomocy z komputerem?
Zaśmiałam się pierwszy raz od miesięcy.
Zaczęliśmy rozmawiać coraz częściej – najpierw o pracy, potem o życiu. Michał był rozwodnikiem, miał córkę w wieku Kuby.
– Wiesz, Magda – powiedział kiedyś podczas lunchu – życie daje nam czasem drugą szansę tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy.
Spojrzałam na niego uważnie. W jego oczach widziałam coś więcej niż tylko współczucie.
Zaczęliśmy spotykać się po pracy – najpierw na kawę, potem na spacery po parku Bródnowskim. Michał poznał Kubę i od razu złapali wspólny język.
Ale wtedy odezwał się Adam.
– Magda, musimy pogadać – napisał SMS-a.
Spotkaliśmy się w kawiarni pod blokiem.
– Wiem, że cię skrzywdziłem – zaczął niepewnie. – Chciałem wrócić… Ale widzę, że masz już swoje życie.
Spojrzałam na niego spokojnie.
– Adam… Zbyt wiele się wydarzyło. Nie potrafię już ci zaufać.
– A Kuba?
– Kuba potrzebuje ojca, ale nie takiego na pół etatu. Jeśli chcesz być częścią jego życia – musisz to udowodnić.
Adam spuścił głowę.
Wieczorem zadzwoniła teściowa.
– Magda… Przepraszam za wszystko, co powiedziałam. Adam to dorosły facet. Ty jesteś świetną matką.
Poczułam ulgę.
Minęły miesiące. Michał stał się częścią naszego życia. Kuba śmiał się coraz częściej. Ja znów zaczęłam wierzyć w siebie.
Czasem patrzę w lustro i pytam samą siebie: czy gdyby Adam nie odszedł, odważyłabym się zawalczyć o własne szczęście? Czy każda tragedia jest początkiem czegoś nowego? Może czasem trzeba stracić wszystko, żeby odnaleźć siebie na nowo?
A wy? Czy wierzycie w drugą szansę?