Zdrada, która rozdarła moją rodzinę: Czy można wybaczyć, gdy wszystko się wali?

— Jak mogłeś mi to zrobić, Piotrze?! — mój głos drżał, a łzy spływały po policzkach. Stałam w kuchni, ściskając w dłoniach kubek z zimną już herbatą. Piotr patrzył na mnie z poczuciem winy, ale i z jakąś dziwną obojętnością, której nigdy wcześniej u niego nie widziałam.

— Aniu… To nie tak miało wyjść. Nie chciałem cię zranić — powiedział cicho, spuszczając wzrok.

W tej chwili świat przestał istnieć. Słowa „to nie tak miało wyjść” odbijały się echem w mojej głowie. Przez dziesięć lat byliśmy razem, przeszliśmy przez tyle trudności: kredyt na mieszkanie w bloku na Ursynowie, narodziny naszej córki Oliwii, śmierć mojego taty. Myślałam, że jesteśmy drużyną, że nic nas nie złamie.

A jednak. Kilka godzin wcześniej znalazłam w jego telefonie wiadomości do Magdy — naszej wspólnej znajomej z pracy. Nie były to zwykłe rozmowy o projektach czy plotki o szefowej. Były tam wyznania, których nigdy nie usłyszałam od Piotra przez ostatnie lata. „Tęsknię za tobą… Nie mogę przestać o tobie myśleć…”. Poczułam się jak bohaterka taniego serialu, tylko że to była moja rzeczywistość.

— Od kiedy to trwa? — zapytałam przez zaciśnięte zęby.

Piotr westchnął ciężko. — Od kilku miesięcy… Ale to nic poważnego, przysięgam! To tylko… rozmowy.

— Rozmowy?! — krzyknęłam. — Rozmowy, które ukrywasz przede mną? Rozmowy o tęsknocie i miłości?

Oliwia weszła do kuchni, przytulając swojego pluszowego misia. Miała tylko siedem lat i nie rozumiała jeszcze, dlaczego mama płacze, a tata wygląda na przybitego. — Mamusiu, wszystko w porządku?

Uklękłam przy niej i przytuliłam ją mocno. — Tak, kochanie. Wszystko będzie dobrze — skłamałam.

Kiedy Piotr wyszedł z domu „przewietrzyć głowę”, usiadłam na podłodze i pozwoliłam sobie na rozpacz. Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, analizując każdy szczegół naszego małżeństwa. Czy byłam zbyt zajęta pracą? Czy za mało go doceniałam? Czy powinnam była zauważyć sygnały wcześniej?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama. — Aniu, słyszałam od sąsiadki, że Piotr nocował u kolegi. Co się dzieje?

Nie chciałam rozmawiać o tym przez telefon. Po południu pojechałam do rodziców z Oliwią. Mama od razu zauważyła moje czerwone oczy.

— On cię zdradził? — zapytała bez ogródek.

— Nie wiem… Może tylko emocjonalnie…

— Dziecko, zdrada to zdrada. Musisz pomyśleć o sobie i Oliwii. Nie możesz pozwolić, żeby ktoś cię tak traktował.

Tata milczał przez całą rozmowę, ale kiedy wychodziłam do łazienki, usłyszałam jak mówi do mamy: — Może powinni spróbować terapii? Każdemu może się noga powinąć…

Wróciłam do pustego mieszkania i poczułam się bardziej samotna niż kiedykolwiek. Przez kolejne dni Piotr próbował się ze mną kontaktować. Pisał SMS-y: „Tęsknię za wami”, „Chcę wszystko naprawić”, „Zróbmy to dla Oliwii”.

W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanka z biura, Kasia, zauważyła mój stan.

— Anka, co się dzieje? Wyglądasz jak cień samej siebie.

Opowiedziałam jej wszystko. Kasia przytuliła mnie i powiedziała: — Wiesz, moja mama też przez to przechodziła. Najważniejsze to nie dać się zwariować i nie podejmować decyzji pod wpływem emocji.

Wieczorem Piotr przyszedł do domu z bukietem tulipanów i łzami w oczach.

— Aniu, błagam cię… Wiem, że zawaliłem. Ale kocham cię i chcę być z tobą. Zrobię wszystko, żeby odzyskać twoje zaufanie.

Patrzyłam na niego długo w milczeniu. Widziałam w nim człowieka zagubionego i przestraszonego konsekwencjami swoich czynów. Ale czy to wystarczy?

Przez kolejne tygodnie chodziliśmy na terapię małżeńską. Były łzy, krzyki i chwile nadziei. Oliwia coraz częściej pytała: — Mamusiu, czy tata wróci do domu na zawsze?

Nie umiałam jej odpowiedzieć.

Dziś mija pół roku od tamtego wieczoru. Nadal mieszkamy razem, ale coś we mnie pękło na zawsze. Każdego dnia walczę ze sobą: czy potrafię wybaczyć? Czy warto ratować coś tylko dla dziecka? Czy jestem w stanie znów zaufać?

Czasem patrzę na Piotra i widzę człowieka, którego kiedyś kochałam bezgranicznie. Innym razem widzę kogoś obcego.

Czy można odbudować zaufanie po zdradzie? Czy warto walczyć o rodzinę za wszelką cenę? A może czasem trzeba pozwolić sobie odejść? Co Wy byście zrobili na moim miejscu?