„Emilia Nie Mogła Znaleźć Spokoju w Domu: Ciągła Krytyka ze Strony Męża Sprawiała, że Czuła Się Niewystarczająca”
Emilia siedziała w samochodzie kilka minut dłużej, zanim weszła do środka. Wiedziała, co ją czeka: zirytowana twarz Janka i nieunikniona lawina skarg. Wzięła głęboki oddech, próbując zebrać siły na kolejny wieczór pełen krytyki.
Janek zawsze był wymagający, ale ostatnio jego skargi stały się nieustanne. Zajmował się dziećmi tylko jeden dzień w tygodniu, i to w minimalnym stopniu. W środy Emilia zaczynała pracę o siódmej, zostawiając poranne obowiązki mężowi. On musiał tylko obudzić chłopców, nakarmić ich śniadaniem i zawieźć do szkoły. Jednak co środowy wieczór narzekał, jak trudne to było.
Kiedy weszła do domu, przywitał ją zwykły widok: Janek siedzący na kanapie, wyglądający na zirytowanego. Chłopcy bawili się cicho w swoim pokoju, wyczuwając napiętą atmosferę.
„Jesteś spóźniona,” powiedział Janek, nie odrywając wzroku od telefonu.
„Musiałam zostać trochę dłużej w pracy,” odpowiedziała Emilia, starając się zachować spokój w głosie.
„Oczywiście,” mruknął. „Zawsze masz wymówkę.”
Emilia poczuła znajome ukłucie winy i frustracji. Ciężko pracowała, aby zapewnić rodzinie byt, ale dla Janka nigdy nie było to wystarczające. Ciągle ją krytykował za to, że nie jest wystarczająco dobrą żoną ani matką.
Kolacja była napięta. Janek ledwo się odzywał, a kiedy już mówił, to tylko po to, by narzekać na coś, co Emilia zrobiła lub czego nie zrobiła. Chłopcy jedli szybko i cicho, chcąc jak najszybciej uciec od niewygodnej atmosfery.
Po kolacji Emilia pomagała chłopcom z zadaniami domowymi, podczas gdy Janek wycofał się do swojego biura. Starała się skupić na zadaniu, ale jej myśli ciągle wracały do słów Janka. Czuła się, jakby zawodziła we wszystkich aspektach swojego życia.
Kiedy chłopcy poszli spać, Emilia usiadła na kanapie, czując się całkowicie wyczerpana. Chciała się zrelaksować i odprężyć, ale wiedziała, że to tylko kwestia czasu, zanim Janek wyjdzie i zacznie kolejną kłótnię.
Rzeczywiście, kilka minut później Janek wyszedł ze swojego biura. Stanął przed nią z założonymi rękami, patrząc na nią z mieszanką frustracji i rozczarowania.
„Musimy porozmawiać,” powiedział.
Emilia skinęła głową, przygotowując się na to, co miało nadejść.
„Nie mogę tak dalej,” zaczął Janek. „Nigdy cię nie ma. Dom jest zawsze w bałaganie. Chłopcy ciągle o ciebie pytają. Czuję się, jakbym wszystko robił sam.”
Emilia poczuła łzy napływające do oczu. „Robię co mogę,” powiedziała cicho. „Pracuję długo, żeby nas utrzymać. Staram się być tu tak często, jak mogę.”
„To nie wystarcza,” warknął Janek. „Musisz się bardziej starać.”
Emilia nie wiedziała, co jeszcze powiedzieć. Czuła się jakby tonęła w morzu oczekiwań i krytyki. Bez względu na to, jak bardzo się starała, dla Janka nigdy nie było to wystarczające.
Kłótnia trwała do późna w nocy. Kiedy w końcu poszli spać, Emilia czuła się całkowicie wyczerpana. Leżała bezsennie przez godziny, patrząc w sufit i zastanawiając się, jak długo jeszcze będzie mogła tak żyć.
Rano Emilia wstała wcześnie, żeby przygotować chłopców do szkoły. Poruszała się mechanicznie przez swoją rutynę, czując się otępiała i odłączona od rzeczywistości. Kiedy pocałowała chłopców na pożegnanie i patrzyła, jak wchodzą do budynku szkoły, poczuła głęboki smutek.
Wiedziała, że nie może tak dalej żyć wiecznie. Coś musiało się zmienić. Ale na razie mogła tylko brać każdy dzień po kolei.