Czy naprawdę mnie kochał? Historia Elli i Tristana – kiedy ktoś odpycha cię celowo
– Znowu wracasz tak późno? – zapytałam, starając się, by mój głos nie drżał. Stałam w kuchni, opierając się o blat, a Tristan nawet nie spojrzał mi w oczy. Zdjął buty, rzucił klucze na komodę i przeszedł obok mnie, jakbym była powietrzem.
– Miałem spotkanie w pracy – rzucił krótko. W jego głosie nie było już czułości, którą znałam z początku naszej relacji. Kiedyś śmialiśmy się razem do późna, gotowaliśmy kolacje przy dźwiękach starego radia i planowaliśmy wspólne wakacje nad Bałtykiem. Teraz w naszym mieszkaniu unosiła się cisza gęsta jak mgła.
Przez wiele tygodni próbowałam tłumaczyć jego zachowanie. „Może jest zmęczony? Może ma problemy w pracy?” – powtarzałam sobie, choć serce podpowiadało mi coś innego. Zaczęły się drobne złośliwości: zapominał o moich urodzinach, nie odbierał telefonów, a kiedy pytałam, czy wszystko w porządku, odpowiadał: „Nie przesadzaj”.
Pewnego wieczoru usłyszałam rozmowę Tristana z jego matką przez drzwi do łazienki. – Nie wiem, jak jej to powiedzieć… Może sama się domyśli? – szeptał. Poczułam, jakby ktoś wylał na mnie kubeł lodowatej wody. Czy naprawdę tak trudno było mu ze mną porozmawiać?
W pracy coraz trudniej było mi się skupić. Koleżanka z biura, Magda, zauważyła moje rozkojarzenie. – Wszystko w porządku? – zapytała delikatnie. Chciałam jej powiedzieć prawdę, ale wstydziłam się przyznać, że ktoś, kogo kocham, traktuje mnie jak ciężar.
W weekendy Tristan znikał na całe dnie. Mówił, że musi odpocząć, pojeździć rowerem po Lesie Kabackim albo spotkać się z kolegami. Kiedyś zaproponowałam, że do niego dołączę. – Wiesz co, lepiej nie… Potrzebuję trochę przestrzeni – odpowiedział beznamiętnie.
Zaczęłam analizować każdy szczegół: jego milczenie przy kolacji, brak wiadomości w ciągu dnia, coraz rzadsze pocałunki na dobranoc. Czy to ja zrobiłam coś nie tak? Czy przestałam być dla niego atrakcyjna? W nocy przewracałam się z boku na bok, wsłuchując się w jego spokojny oddech i zastanawiając się, czy śni o kimś innym.
Pewnego dnia odwiedziła mnie mama. Siedziałyśmy przy herbacie w kuchni, a ona patrzyła na mnie z troską. – Eluś, nie możesz pozwolić, żeby ktoś cię tak traktował. Zasługujesz na szczerość – powiedziała cicho.
Ale ja wciąż miałam nadzieję. Próbowałam rozmawiać z Tristanem:
– Czy coś się stało? Czuję, że oddalamy się od siebie.
– Wydaje ci się – odpowiedział chłodno. – Po prostu mam dużo na głowie.
Zaczął wracać coraz później. Czasem czułam od niego obcy zapach perfum albo widziałam wiadomości od nieznanych numerów na jego telefonie. Kiedy pytałam, kto to pisze, wzruszał ramionami:
– To tylko koleżanka z pracy.
W końcu nadszedł dzień, kiedy nie wytrzymałam.
– Tristan, powiedz mi prawdę. Czy ty jeszcze mnie kochasz?
Spojrzał na mnie przez chwilę i wzruszył ramionami.
– Nie wiem… Może lepiej będzie, jak trochę odpoczniemy od siebie.
Poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce z piersi. Przez kilka dni chodziłam jak cień po mieszkaniu. On spakował kilka rzeczy i wyszedł bez słowa pożegnania.
Mama przyjechała do mnie tego samego wieczoru. Siedziałyśmy razem na kanapie i płakałyśmy. – Eluś, czasem ludzie odchodzą nie dlatego, że przestali kochać… tylko dlatego, że nie potrafią być szczerzy ani wobec siebie, ani wobec innych – powiedziała.
Dopiero wtedy zaczęłam rozumieć: Tristan nie miał odwagi zakończyć związku otwarcie. Wolał mnie odpychać powoli i boleśnie, aż sama nie wytrzymam i odejdę. Zostawił mnie z tysiącem pytań bez odpowiedzi i poczuciem winy za coś, czego nie zrobiłam.
Minęły miesiące. Powoli zaczęłam odzyskiwać równowagę. Spotykałam się z przyjaciółkami w kawiarni na Mokotowie, chodziłam na spacery po Starym Mieście i uczyłam się być sama ze sobą. Czasem jeszcze łapałam się na tym, że szukam Tristana w tłumie albo sprawdzam telefon z nadzieją na wiadomość od niego.
Ale wiem już jedno: zasługuję na kogoś, kto będzie walczył o mnie tak samo mocno, jak ja walczyłam o niego.
Czy naprawdę można kochać kogoś i jednocześnie tak bardzo go ranić? A może czasem trzeba pozwolić komuś odejść – nawet jeśli boli to bardziej niż wszystko inne?