Niedziela, która rozdarła moją rodzinę: Czy miałam prawo powiedzieć prawdę?

– Mamo, to jest Kasia – powiedział mój syn Piotr, a jego głos drżał z dumy i ekscytacji. Stałam w kuchni, trzymając w dłoniach talerz z rosołem, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy od lat. Kasia. Dziewczyna o jasnych włosach i szerokim uśmiechu, która przez trzy lata była koszmarem mojej córki Ani. Moje serce zamarło, a dłonie zaczęły mi się trząść tak bardzo, że ledwo utrzymałam talerz.

– Dzień dobry, pani Mario – powiedziała Kasia, patrząc mi prosto w oczy. Jej głos był spokojny, pewny siebie. Przez chwilę miałam ochotę rzucić talerzem o podłogę i wykrzyczeć wszystko, co pamiętałam z tamtych lat: wyzwiska, anonimowe wiadomości na telefonie Ani, łzy i bezsenne noce. Ale Piotr patrzył na mnie z nadzieją i miłością. Ania siedziała przy stole, blada jak ściana.

Obiad był farsą. Piotr opowiadał o pracy w banku, Kasia śmiała się z jego żartów, a ja czułam, jak narasta we mnie gniew i bezsilność. Ania milczała. Widziałam jej splecione dłonie pod stołem i drżące usta. Po deserze nie wytrzymałam.

– Kasiu – zaczęłam cicho, ale stanowczo – czy ty pamiętasz Anię ze szkoły?

Zapadła cisza. Piotr spojrzał na mnie zdziwiony, Ania spuściła głowę. Kasia uśmiechnęła się lekko.

– Tak, oczywiście. Byłyśmy w jednej klasie – odpowiedziała spokojnie.

– Byłyście w jednej klasie – powtórzyłam powoli. – Ale czy pamiętasz, jak ją traktowałaś?

Piotr spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

– Mamo, o co ci chodzi?

Nie mogłam już dłużej milczeć. Przez lata próbowałam chronić Anię przed światem, przed okrucieństwem rówieśników. Pamiętam te wieczory, kiedy tuliłam ją do snu i słuchałam jej cichego płaczu. Pamiętam rozmowy z wychowawczynią i bezradność nauczycieli. Pamiętam, jak Ania zamknęła się w sobie i przestała wierzyć ludziom.

– Kasiu – powiedziałam drżącym głosem – przez trzy lata byłaś dla Ani najgorszym koszmarem. Wyzywałaś ją, poniżałaś przy innych. Wysyłałaś jej okropne wiadomości. Czy naprawdę myślisz, że możemy udawać, że to się nie wydarzyło?

Kasia zbladła. Piotr spojrzał na nią pytająco.

– To nieprawda! – wykrzyknęła nagle Kasia. – To były tylko żarty! Wszyscy się śmiali!

Ania zerwała się od stołu i wybiegła z pokoju. Usłyszałam trzask drzwi do jej pokoju. Piotr patrzył na mnie z nienawiścią w oczach.

– Dlaczego musiałaś to zrobić? – syknął przez zaciśnięte zęby. – Dlaczego akurat teraz?

Nie odpowiedziałam. Czułam się rozdarta między dwójką moich dzieci. Chciałam chronić Anię, ale wiedziałam też, jak bardzo Piotr kocha Kasię. Czy miałam prawo niszczyć jego szczęście?

Wieczorem usiadłam na łóżku Ani. Leżała skulona pod kołdrą.

– Przepraszam, że musiałaś to przeżyć jeszcze raz – wyszeptałam.

Ania spojrzała na mnie zapuchniętymi oczami.

– Mamo… ja nie chcę już wracać do tamtych czasów. Ale nie mogę patrzeć na nią każdego dnia… Nie potrafię jej wybaczyć.

Przytuliłam ją mocno. Wiedziałam, że nie mogę zmusić jej do przebaczenia. Ale wiedziałam też, że nie mogę pozwolić na to, by przeszłość została zamieciona pod dywan.

Następnego dnia Piotr spakował rzeczy i wyprowadził się do Kasi. Przez kilka tygodni nie odbierał ode mnie telefonów. Ania zamknęła się jeszcze bardziej w sobie. Ja zostałam sama w pustym mieszkaniu, z poczuciem winy i bezsilności.

Czasem zastanawiam się, czy zrobiłam dobrze. Czy powinnam była milczeć dla dobra rodziny? Czy prawda zawsze jest najważniejsza? A może są chwile, kiedy lepiej zostawić przeszłość za sobą? Co wy byście zrobili na moim miejscu?