„Nie Chcę, Żeby Uczyła Mojego Dziecka Tego: Babcia Przynosi Jedzenie i Prosi o Relację”
Patrząc, jak moja mama rozpakowuje torby z zakupami, nie mogłam powstrzymać się od uczucia niepokoju. Przyniosła różnorodne owoce—winogrona, jabłka, banany i gruszki. „Dla mojego ulubionego wnuczka!” ogłosiła dumnie, jej oczy błyszczały z radości. Mój syn, Eryk, podbiegł do niej, jego twarz rozjaśniła się na widok kolorowych owoców.
„Dziękuję, Babciu!” wykrzyknął, mocno ją przytulając. Moja mama promieniała zadowoleniem z jego reakcji. Podała mu mały pojemnik wypełniony winogronami i powiedziała: „Teraz, Eryku, chcę, żebyś zjadł wszystkie te winogrona i potem wrócił do mnie i powiedział mi, czy je skończyłeś, dobrze?”
Eryk skinął głową z entuzjazmem i pobiegł do salonu ze swoją przekąską. Stałam tam, czując mieszankę emocji—wdzięczność za jej hojność, ale także narastający niepokój. To nie był pierwszy raz, kiedy moja mama zrobiła coś takiego. Często przynosiła jedzenie dla Eryka i robiła z tego wielkie wydarzenie, prosząc go o relację po zjedzeniu.
Rozumiałam, że miała dobre intencje. Chciała upewnić się, że je zdrowe jedzenie i może nawet wpoić mu poczucie odpowiedzialności. Ale coś w całym tym procesie mi nie pasowało. Czułam, że uczy go szukać aprobaty za coś tak podstawowego jak jedzenie.
Później tego wieczoru, kiedy kładłam Eryka do łóżka, spojrzał na mnie i zapytał: „Mamo, czy dobrze zrobiłem jedząc wszystkie winogrona dzisiaj?”
Wymusiłam uśmiech i odpowiedziałam: „Tak, kochanie, świetnie sobie poradziłeś.” Ale w środku czułam smutek. Dlaczego potrzebował walidacji za coś tak prostego? Czy to naprawdę była lekcja, którą chciałam mu przekazać?
Następnego dnia postanowiłam porozmawiać o tym z mamą. Kiedy usiedliśmy na kawę, delikatnie poruszyłam temat. „Mamo, naprawdę doceniam wszystkie zdrowe przekąski, które przynosisz dla Eryka. Ale martwi mnie sposób, w jaki prosisz go o relację po zjedzeniu.”
Moja mama wyglądała na zaskoczoną. „Ale dlaczego? To tylko sposób na upewnienie się, że dobrze je.”
„Rozumiem to,” odpowiedziałam. „Ale nie chcę, żeby czuł potrzebę szukania aprobaty za wszystko, co robi. Chcę, żeby nauczył się samodzielnie podejmować zdrowe decyzje.”
Skrzywiła się, wyraźnie nieprzekonana. „Ale on jest tylko dzieckiem. Potrzebuje wskazówek.”
„Tak, potrzebuje,” zgodziłam się. „Ale jest różnica między wskazówkami a sprawianiem, że czuje potrzebę zasługiwania na pochwałę za każdą drobnostkę.”
Rozmowa nie poszła tak dobrze, jak miałam nadzieję. Moja mama wydawała się zraniona i defensywna, a ja czułam się winna za poruszenie tego tematu. Ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że to było ważne.
W ciągu następnych kilku tygodni zauważyłam zmianę w zachowaniu Eryka. Zaczął częściej szukać aprobaty—nie tylko za jedzenie, ale także za inne czynności. „Mamo, czy dobrze narysowałem ten obrazek?” „Czy ładnie bawiłem się z przyjaciółmi dzisiaj?”
Za każdym razem zapewniałam go, że świetnie sobie radzi, ale za każdym razem łamało mi to serce trochę bardziej. Zdałam sobie sprawę, że dobrze zamierzone działania mojej mamy niechcący nauczyły go szukać walidacji za wszystko, co robi.
Pewnego wieczoru, kiedy odkładałam zakupy przyniesione przez moją mamę wcześniej tego dnia, Eryk podszedł do mnie z zaniepokojoną miną. „Mamo, babcia powiedziała, że powinienem zjeść wszystkie jabłka, które przyniosła. Co jeśli ich nie lubię?”
Uklękłam i mocno go przytuliłam. „To w porządku, jeśli ich nie lubisz, Eryku. Nie musisz jeść czegoś tylko dlatego, że ktoś inny tego chce.”
„Ale babcia będzie smutna,” powiedział cicho.
Westchnęłam, czując ciężar sytuacji przygniatający mnie. „Czasami ludzie robią rzeczy, bo myślą, że to dla nas najlepsze, ale ważne jest też słuchać tego, czego ty chcesz.”
Kiedy trzymałam go blisko siebie, zdałam sobie sprawę, że to będzie ciągła walka. Intencje mojej mamy były dobre, ale wpływ na Eryka był czymś, czego nie mogłam ignorować. To było moje zadanie pomóc mu znaleźć równowagę—nauczyć go, że chociaż miło jest uszczęśliwiać innych ludzi, jego własne uczucia i wybory też mają znaczenie.