Moja mama wydała pieniądze na moją operację… na wakacje nad Balatonem. Czy można wybaczyć coś takiego?
– Mamo, kiedy w końcu będę miała tę operację? – zapytałam cicho, patrząc na nią przez łzy. Siedziała przy stole w kuchni, z filiżanką kawy w dłoni, jakby nic się nie stało. Przez chwilę milczała, a potem odwróciła wzrok w stronę okna, za którym padał czerwcowy deszcz.
– Musimy jeszcze trochę poczekać, Marto – powiedziała, nie patrząc mi w oczy. – Lekarze mają teraz dużo pracy, wiesz, jak jest.
Wiedziałam, że kłamie. Czułam to w każdym jej geście, w każdym słowie. Od tygodnia nie spałam po nocach, bo ból biodra był coraz silniejszy. Lekarz powiedział jasno: operacja musi być w ciągu miesiąca, inaczej mogę już nigdy nie chodzić normalnie. Mama obiecała, że weźmie kredyt i zapłaci za zabieg prywatnie. Wierzyłam jej. Przecież była moją mamą.
Dwa dni później zobaczyłam przypadkiem wiadomość na jej telefonie: „Cudownie było nad Balatonem! Dziękuję za najlepsze wakacje życia! ❤️” Nadawcą była jej przyjaciółka, Iwona. Zamarłam. Przewinęłam rozmowę niżej i zobaczyłam zdjęcia: mama na łódce, mama z drinkiem, mama śmiejąca się na tle jeziora. Serce mi stanęło. Przecież mówiła, że musi zostać w domu ze mną, bo jestem chora.
Tego wieczoru czekałam na nią do późna. Gdy weszła do mieszkania, od razu wiedziała, że coś jest nie tak.
– Co się stało? – zapytała nerwowo.
– Byłaś nad Balatonem? – zapytałam prosto z mostu.
Zbladła. Przez chwilę wyglądała jak dziecko przyłapane na kradzieży cukierków.
– Marta… ja… To nie tak…
– To jak?! – krzyknęłam. – Gdzie są pieniądze na moją operację?
Zaczęła płakać. Mówiła coś o tym, że musiała odpocząć, że życie ją przerosło, że nie wie, co się z nią stało. Że kredyt był na nią i miała prawo zrobić z pieniędzmi co chce. Że przecież jeszcze jakoś to załatwimy.
Nie słuchałam już. W jednej chwili wszystko się rozpadło: zaufanie do niej, poczucie bezpieczeństwa, nawet miłość. Jak mogła? Jak mogła wybrać siebie zamiast mnie?
Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Ojciec odszedł od nas dawno temu, nie miałam do kogo się zwrócić. Babcia była za stara i schorowana, a ciotka mieszkała w Niemczech. Każdy krok sprawiał mi ból, ale jeszcze bardziej bolało serce.
Mama próbowała się tłumaczyć:
– Marta, ja naprawdę chciałam dobrze… Myślałam, że jak odpocznę, będę miała więcej siły dla ciebie…
– Siły?! – przerwałam jej. – Ty po prostu uciekłaś! Zostawiłaś mnie samą z tym wszystkim!
Nie odpowiedziała. Widziałam w jej oczach strach i wstyd.
W szkole zaczęły się plotki. Ktoś widział zdjęcia mamy na Facebooku. Koleżanki pytały: „To twoja mama tak imprezowała nad Balatonem?” Udawałam, że nie słyszę.
Pewnego dnia przyszła do mnie wychowawczyni:
– Marto, słyszałam o twojej sytuacji… Jeśli potrzebujesz pomocy…
Zacisnęłam zęby i pokręciłam głową. Nie chciałam litości.
W końcu zadzwoniłam do ojca. Nie rozmawialiśmy od lat.
– Tato…
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Co się stało?
Opowiedziałam mu wszystko. Przyjechał następnego dnia z Gdańska. Był zdenerwowany i smutny jednocześnie.
– Twoja mama zawsze była impulsywna… Ale to… To już przesada – powiedział cicho.
Pomógł mi znaleźć fundację, która sfinansowała część kosztów operacji. Resztę dołożył sam. Operację miałam miesiąc później. Bolało jak diabli, ale przynajmniej wiedziałam, że ktoś się o mnie troszczy.
Mama próbowała naprawić sytuację: gotowała mi obiady, przynosiła kwiaty do szpitala, płakała przy moim łóżku.
– Przepraszam cię… Nie wiem, co we mnie wstąpiło…
Nie potrafiłam jej wybaczyć. Za każdym razem gdy patrzyłam na nią, widziałam tamtą kobietę z drinkiem nad jeziorem – szczęśliwą kosztem mojego zdrowia.
Po powrocie do domu nasze relacje były chłodne jak nigdy wcześniej. Rozmawiałyśmy tylko o najpotrzebniejszych sprawach: zakupy, leki, szkoła.
Pewnego wieczoru usiadła obok mnie na kanapie.
– Marta… Wiem, że cię zawiodłam. Ale jestem twoją matką… Czy naprawdę już nigdy mi nie wybaczysz?
Spojrzałam na nią długo i ciężko.
– Nie wiem – odpowiedziałam szczerze. – Może kiedyś… Ale teraz nie potrafię.
Czasem myślę o tym wszystkim i zastanawiam się: czy można odbudować coś, co zostało tak brutalnie zniszczone? Czy zdrada matki boli bardziej niż każda inna? A może to ja powinnam nauczyć się wybaczać?