Zostawił mnie w dziewiątym miesiącu ciąży. Teraz wraca po trzech latach – co powinnam zrobić?

– Nie wierzę, że tu jesteś – wyszeptałam, patrząc na Michała stojącego w progu mojego mieszkania. Trzymał w rękach niebieskiego misia, tego samego, którego kupiliśmy razem na pierwszym USG. Przez chwilę miałam wrażenie, że czas się cofnął, ale potem poczułam znajome ukłucie w sercu – ból, który towarzyszył mi przez ostatnie trzy lata.

– Marto… – zaczął niepewnie, a ja poczułam, jak moje ciało napina się ze złości i lęku. – Wiem, że nie mam prawa tu być. Ale muszę z tobą porozmawiać.

Przez chwilę milczałam. W głowie kłębiły mi się wspomnienia: jego spakowana walizka, łzy na poduszce, samotne noce z noworodkiem przy piersi. Słowa lekarza: „Proszę się nie denerwować, to może zaszkodzić dziecku”. A potem cisza. Żadnych telefonów, żadnych wiadomości. Tylko ja i mój synek, Staś.

– Trzy lata cię nie było – powiedziałam cicho. – Trzy lata! Wiesz, ile razy Staś pytał o tatę? Wiesz, jak tłumaczyłam mu twoją nieobecność?

Michał spuścił głowę. – Wiem, że zawaliłem. Byłem tchórzem. Bałem się odpowiedzialności… Ale przez te trzy lata myślałem tylko o was. Chcę to naprawić.

Zacisnęłam dłonie w pięści. Przez moment miałam ochotę wyrzucić go za drzwi. Ale potem spojrzałam na Stasia, który bawił się w swoim pokoju. Czy miałam prawo odebrać mu ojca? Czy powinnam pozwolić Michałowi wrócić do naszego życia?

Moja mama zawsze powtarzała: „Lepiej być samotną matką niż z mężczyzną, który cię zawiódł”. Ale czasem nocami płakałam z tęsknoty za bliskością, za kimś, kto podzieli ciężar codzienności. Pracowałam na dwa etaty – w szkole i wieczorami korepetycje – żeby Staś miał wszystko, czego potrzebuje. Byłam zmęczona, ale dumna z siebie.

– Dlaczego teraz? – zapytałam ostro. – Co się zmieniło?

– Straciłem ojca – odpowiedział cicho Michał. – Zrozumiałem, jak bardzo boli pustka po kimś bliskim. Nie chcę, żeby Staś czuł to samo.

Zobaczyłam łzy w jego oczach i przez chwilę poczułam współczucie. Ale zaraz potem przypomniałam sobie wszystkie samotne święta, urodziny Stasia bez taty i te wieczory, kiedy nie miałam siły nawet zrobić kolacji.

– Myślisz, że możesz po prostu wrócić i wszystko będzie jak dawniej? – zapytałam z goryczą.

– Nie oczekuję tego – odpowiedział. – Chcę być częścią waszego życia. Chcę spróbować odzyskać twoje zaufanie…

Wtedy Staś wybiegł z pokoju i spojrzał na Michała szeroko otwartymi oczami.

– Kim pan jest? – zapytał nieśmiało.

Michał ukląkł przy nim i podał mu misia.

– Jestem Michał… Twój tata.

Staś spojrzał na mnie pytająco. Poczułam łzy napływające do oczu.

– Mamo… To naprawdę mój tata?

Przytaknęłam drżącą głową. Staś przytulił misia i schował się za moimi plecami.

Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się pytania: Czy Staś potrzebuje ojca za wszelką cenę? Czy mogę zaufać Michałowi po tym wszystkim? A może powinnam chronić siebie i syna przed kolejnym rozczarowaniem?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama.

– Słyszałam, że Michał wrócił – powiedziała bez ogródek. – Nie pozwól mu wejść ci na głowę! Pamiętaj, ile wycierpiałaś!

Ale potem zadzwoniła też moja przyjaciółka Anka:

– Może warto dać mu szansę? Ludzie się zmieniają…

Byłam rozdarta między gniewem a nadzieją. Michał zaczął przychodzić do Stasia – zabierał go na spacery, czytał bajki na dobranoc przez telefon. Staś coraz częściej pytał o tatę i cieszył się na każde spotkanie.

Pewnego dnia Michał zaproponował:

– Może pójdziemy razem do zoo? We troje…

Zgodziłam się niechętnie. Patrzyłam na nich ukradkiem: Staś śmiał się do rozpuku, Michał wyglądał na szczęśliwego. Przez chwilę poczułam coś na kształt dawnego ciepła… Ale zaraz potem przypomniałam sobie ten zimny poranek sprzed trzech lat.

Wieczorem usiedliśmy razem w kuchni.

– Marto… Wiem, że trudno ci mi zaufać. Ale kocham was i chcę być rodziną.

Spojrzałam mu prosto w oczy.

– A jeśli znowu odejdziesz? Jeśli znowu zostaniemy sami?

Michał złapał mnie za rękę.

– Nie odejdę. Przysięgam.

Ale czy mogłam mu wierzyć?

Od tamtej pory minęło kilka tygodni. Michał stara się jak może – pomaga przy Stasiu, robi zakupy, nawet gotuje obiady. Czasem łapię się na tym, że zaczynam mu ufać… Ale potem budzę się w nocy zlana potem i myślę: czy nie popełniam błędu?

Dziś siedzę przy oknie i patrzę na bawiącego się Stasia z Michałem w ogrodzie. Wciąż nie wiem, co zrobić. Czy powinnam dać Michałowi drugą szansę? Czy można wybaczyć tak wielką zdradę?

A wy… co byście zrobili na moim miejscu? Czy serce matki powinno wygrać z rozumem?