„Barszcz mojej mamy jest lepszy niż twój, zadzwoń do niej po przepis,” powiedział zrozpaczonej kobiecie
Lena stała w powolnie posuwającej się kolejce w Wydziale Komunikacji od czegoś, co wydawało się wiecznością. Sterylne powietrze przesycone zapachem przemysłowego środka czyszczącego mieszało się z zapachem czerstwej kawy, co wcale nie poprawiało jej nastroju. Spojrzała na zegarek, westchnęła głęboko, gdyż od ostatniego sprawdzenia minęło tylko kilka minut. Drażniące migotanie światła fluorescencyjnego wiszącego nad głową tylko potęgowało irytację.
Obok niej młoda para była zaangażowana w gorącą dyskusję. Lena próbowała skupić się na formularzach, które musiała wypełnić, ale ich głosy były zbyt głośne i emocjonalne, by można było je zignorować.
„Powtarzam ci, Magda, barszcz mojej mamy jest o wiele lepszy niż ten, który zrobiłaś wczoraj wieczorem. Powinnaś zadzwonić i poprosić ją o przepis,” powiedział mężczyzna, którego Lena domyślała się, że mógł nazywać się Kamil, tonem pełnym frustracji.
Magda wyglądała na wyraźnie zasmuconą, jej oczy były lekko zaczerwienione, być może od wcześniejszych łez. „Starałam się, Kamil. Robiłam wszystko według przepisu, który dała mi twoja babcia. Myślałam, że wyszło dobrze,” odpowiedziała drżącym głosem.
Kamil potrząsnął głową, jego wyraz twarzy był mieszanką irytacji i niedowierzania. „Dobrze? Było mdłe, Magda. Moja mama mogłaby cię wiele nauczyć o gotowaniu. Szczerze, nie wiem, dlaczego po prostu jej nie poprosisz.”
Lena czuła napięcie między nimi, prawie tak namacalne jak niekomfortowe plastikowe krzesła, na których wszyscy byli zmuszeni siedzieć. Chciała powiedzieć Kamilowi, by był bardziej życzliwy, by docenił wysiłek, jaki Magda włożyła w przygotowanie dla niego posiłku, ale pozostała cicho, niechcący podsłuchując.
Twarz Magdy jeszcze bardziej się zasmuciła, odwróciła się od Kamila, wpatrując się w tę samą szarą ścianę, którą wcześniej badała Lena. „Może po prostu nie nadaję się do tego,” wymamrotała do siebie, ale na tyle głośno, że Lena mogła usłyszeć.
Rozmowa ucichła, gdy w końcu wywołano ich numer. Podeszli do lady, zostawiając Lenę samą ze swoimi myślami. Odczuwała współczucie dla Magdy. To nie chodziło tylko o zupę; chodziło o próbę zadowolenia kogoś, kto wydawał się niemożliwy do zadowolenia.
Gdy minuty mijały, wywołano numer Leny. Załatwiła swoje formalności mechanicznie, myślami wciąż przy parze. Gdy opuszczała Wydział Komunikacji, zobaczyła ich na parkingu. Magda siedziała na krawężniku, głowę wtulając w dłonie, podczas gdy Kamil stał kilka kroków dalej, rozmawiając żywo przez telefon.
Lena przeszła obok nich, z ciężkim sercem. Chciała wierzyć, że rozwiążą swój spór, że Magda znajdzie w sobie odwagę, by się postawić, lub że Kamil zda sobie sprawę ze swojej niewrażliwości. Ale gdy odjeżdżała, miała przygnębiające przeczucie, że sprawy tylko się pogorszą. W lusterku wstecznym zobaczyła, jak Magda wstaje i idzie w przeciwnym kierunku, sama.
Historia Magdy i Kamila towarzyszyła Lenie przez resztę dnia, smutne przypomnienie o tym, jak ostre mogą być słowa i jak głęboko mogą ranić, niezależnie od tego, jak dobrze intencjonowany był przepis.