„Moja Teściowa Dzwoni do Mojego Męża Kilka Razy Dziennie: On Twierdzi, że Jest Jego Najważniejszym Priorytetem i Czuje się Zobowiązany, by Jej Pomagać”

Anna to uderzająca kobieta w swoich wczesnych pięćdziesiątkach, z zamiłowaniem do stylowych ubrań i modnych fryzur. Jest osobą, która rozświetla pokój swoją obecnością, zawsze radosna i pełna życia. Po rozwodzie z ojcem Piotra postanowiła nie wychodzić ponownie za mąż, zamiast tego skupiając całą swoją energię na synu, Piotrze.

Piotr i ja jesteśmy małżeństwem od trzech lat. Mieszkamy w przytulnym mieszkaniu w centrum miasta, podczas gdy Anna mieszka na przedmieściach, około godzinę drogi stąd. Mimo tej odległości często wydaje się, jakby mieszkała tuż obok. Anna dzwoni do Piotra kilka razy dziennie, zaczynając od radosnego „Dzień dobry!” i kończąc na słodkim „Dobranoc!”. W międzyczasie jest niezliczona ilość telefonów na różne tematy – od prośby o pomoc z komputerem po dyskusje na temat tego, co powinna założyć na nadchodzące wydarzenie.

Na początku uważałam te ciągłe telefony Anny za urocze. Miło było widzieć tak bliską więź między matką a synem. Ale z czasem zaczęło to być przytłaczające. Piotr przerywał wszystko, by odebrać jej telefony, nawet jeśli byliśmy w trakcie kolacji lub oglądania filmu. Biegł na pomoc za każdym razem, gdy czegoś potrzebowała, niezależnie od tego, jak błahe to było.

Pewnego wieczoru, podczas kolacji, Anna zadzwoniła ponownie. Piotr natychmiast odebrał telefon, zostawiając mnie przy półzjedzonym posiłku. Po zakończeniu rozmowy nie mogłam już dłużej milczeć.

„Piotrze, to już przesada,” powiedziałam. „Ona dzwoni do ciebie cały czas. Nie możemy nawet zjeść posiłku bez przerwy.”

Piotr spojrzał na mnie z mieszanką zaskoczenia i obronności. „To moja mama, Aniu. Ona mnie potrzebuje. Jestem dla niej wszystkim.”

„Rozumiem to,” odpowiedziałam, starając się zachować spokój w głosie. „Ale my też potrzebujemy czasu dla siebie. Jesteśmy teraz małżeństwem. Musimy skupić się na naszej relacji.”

Piotr westchnął i przeczesał palcami włosy. „Wiem, że to dla ciebie trudne, ale ona jest moim najważniejszym priorytetem. Jestem jej winien być tam zawsze, gdy mnie potrzebuje.”

W miarę upływu miesięcy sytuacja się nie poprawiała. Wręcz przeciwnie, pogarszała się. Telefony Anny stawały się coraz częstsze, a poczucie obowiązku Piotra rosło. Zaczął spędzać więcej czasu w jej domu, pomagając w pracach domowych i załatwiając sprawy. Nasze weekendy, które kiedyś były czasem na relaks i cieszenie się swoim towarzystwem, teraz były poświęcone potrzebom Anny.

Próbowałam rozmawiać z Piotrem ponownie, ale zawsze kończyło się to tą samą kłótnią. Czuł się zobowiązany wobec matki za to, że wychowała go sama po rozwodzie i nie potrafił wyznaczyć granic.

Pewnej nocy, po kolejnej kłótni o ciągłą obecność Anny w naszym życiu, leżałam bezsennie w łóżku, wpatrując się w sufit. Kocham Piotra głęboko, ale nie mogłam pozbyć się uczucia, że nasze małżeństwo powoli dusi się przez jego niezachwianą oddanie matce.

Punkt kulminacyjny nastąpił wtedy, gdy Piotr przegapił naszą rocznicową kolację, ponieważ Anna zadzwoniła do niego z prośbą o naprawienie cieknącego kranu. Siedziałam sama w restauracji, patrząc na puste miejsce naprzeciwko mnie, czując mieszankę złości i smutku.

Kiedy Piotr w końcu wrócił do domu tej nocy, powiedziałam mu, że musimy porozmawiać. „Piotrze, nie mogę tak dłużej,” powiedziałam drżącym głosem. „Czuję się jakbym rywalizowała z twoją matką o twoją uwagę.”

Piotr spojrzał na mnie z bólem w oczach. „Aniu, kocham cię. Ale nie mogę porzucić mojej mamy. Ona mnie potrzebuje.”

Łzy napłynęły mi do oczu, gdy zdałam sobie sprawę, że nic się nie zmieni. „Kocham cię też, Piotrze. Ale potrzebuję więcej niż to. Potrzebuję partnera, który stawia nasze małżeństwo na pierwszym miejscu.”

Ostatecznie zdecydowaliśmy się rozstać. Była to jedna z najtrudniejszych decyzji w moim życiu, ale wiedziałam, że była słuszna dla nas obojga. Piotr nadal był tam dla swojej matki, a ja ruszyłam dalej ze swoim życiem, mając nadzieję znaleźć kogoś, kto naprawdę będzie priorytetowo traktował naszą relację.