Pomoc! Wyznanie mojej teściowej wywróciło moje życie do góry nogami – co mam zrobić?

– Nie możesz tego nikomu powiedzieć, Marto. Przysięgnij mi, proszę… – głos mojej teściowej drżał, a jej oczy były czerwone od łez. Stałyśmy w kuchni, gdzie jeszcze przed chwilą kroiłyśmy marchewkę do rosołu. Zapach gotującego się mięsa mieszał się z ciężarem jej słów.

Zawsze myślałam, że Helena jest kobietą z żelaza – nigdy nie widziałam jej słabej, nigdy nie narzekała, nawet gdy zachorowała na zapalenie płuc. A teraz? Siedziała skulona przy stole, ściskając w dłoniach mój kubek z herbatą, jakby to była ostatnia rzecz, która trzyma ją przy życiu.

– Przysięgam – wyszeptałam, choć serce waliło mi jak młot. Nie miałam pojęcia, co zaraz usłyszę.

Helena spojrzała na mnie z rozpaczą. – Twój mąż… Tomek… On nie wie wszystkiego o swoim ojcu. I nie może się dowiedzieć. Nigdy.

Poczułam, jak robi mi się słabo. Przez chwilę miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. – Co masz na myśli? – zapytałam cicho.

Teściowa zaczęła opowiadać historię sprzed lat. O tym, jak jej mąż, mój teść, miał romans z sąsiadką z naprzeciwka. O tym, że przez rok żyła w kłamstwie, udając przed synem i całą rodziną, że wszystko jest w porządku. O tym, jak pewnej nocy wrócił do domu pijany i wyznał jej całą prawdę. I o tym, jak postanowiła mu wybaczyć – dla Tomka.

– Ale to nie wszystko – dodała nagle Helena i spojrzała mi prosto w oczy. – Tomek… On może nie być jego synem.

Zamarłam. Przez chwilę świat przestał istnieć. Słyszałam tylko szum krwi w uszach i czułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Jak to? – wydusiłam z siebie.

– Byłam wtedy młoda… Samotna… Twój teść ciągle pracował albo znikał na całe noce. Poznałam kogoś… To był tylko jeden raz… Ale potem zaszłam w ciążę. Nigdy nie miałam odwagi powiedzieć prawdy.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przez głowę przelatywały mi setki myśli: co jeśli Tomek się dowie? Czy powinnam mu powiedzieć? Czy to w ogóle moja sprawa?

Helena płakała coraz bardziej. – Nie mogę już z tym żyć… Chciałam ci to powiedzieć, bo jesteś dla mnie jak córka. Nie mam nikogo innego…

W tym momencie do kuchni wszedł Tomek. Zatrzymał się w drzwiach i spojrzał na nas podejrzliwie.

– Co się dzieje? – zapytał.

– Nic… Po prostu rozmawiałyśmy o dawnych czasach – odpowiedziałam szybko, próbując ukryć łzy.

Tomek wzruszył ramionami i wyszedł na balkon zapalić papierosa. Helena spojrzała na mnie błagalnie.

– Proszę cię… Nie mów mu nic. On tego nie przeżyje.

Przez kolejne dni chodziłam jak struta. Każde spojrzenie Tomka bolało mnie coraz bardziej. Zaczęłam się zastanawiać: czy on naprawdę jest tym człowiekiem, za którego go uważałam? Czy powinnam mu powiedzieć prawdę? A może lepiej zostawić wszystko tak, jak jest?

Wieczorami leżałam obok niego w łóżku i patrzyłam na jego spokojną twarz. Przypominałam sobie wszystkie nasze wspólne chwile: pierwszy pocałunek pod blokiem na Pradze, narodziny naszej córki Zosi, wspólne wakacje nad Bałtykiem… Czy to wszystko było kłamstwem?

Pewnego dnia nie wytrzymałam i zadzwoniłam do mojej mamy.

– Mamo… Co byś zrobiła na moim miejscu?

Mama milczała przez dłuższą chwilę. – Czasem lepiej nie wiedzieć wszystkiego – powiedziała w końcu cicho. – Ale jeśli czujesz, że musisz mu powiedzieć… Zrób to delikatnie.

Ale ja nie wiedziałam już niczego na pewno. Helena dzwoniła do mnie codziennie, błagając o dyskrecję. Tomek zaczął coś podejrzewać – był coraz bardziej nerwowy, pytał mnie o dziwne rzeczy, sprawdzał mój telefon.

W końcu doszło do wybuchu. Pokłóciliśmy się o drobiazg – o to, że nie kupiłam jego ulubionego chleba w piekarni na rogu.

– O co ci chodzi?! – krzyknął. – Od tygodnia jesteś jakaś inna!

Nie wytrzymałam i rozpłakałam się.

– Tomek… Ja… Ja nie wiem już, co robić!

On objął mnie i długo trzymał w ramionach. – Kocham cię, Marto. Cokolwiek się dzieje… Możesz mi powiedzieć wszystko.

Ale czy mogę? Czy powinnam niszczyć jego świat tylko dlatego, że ktoś inny popełnił błąd wiele lat temu?

Od tamtej pory minęły dwa tygodnie. Każdego dnia budzę się z ciężarem na sercu i pytaniem: czy lepiej żyć w kłamstwie czy w prawdzie?

Czasem patrzę na Tomka i zastanawiam się: czy gdyby znał całą prawdę o sobie, byłby tym samym człowiekiem? Czy rodzina to tylko więzy krwi… czy coś więcej?

A wy? Co byście zrobili na moim miejscu? Czy prawda zawsze jest najważniejsza?