Nieprzespana noc i zapach gołąbków: Moja spowiedź matki z Warszawy
— Mamo, długo jeszcze? — głos Antka przebił się przez ciszę, która od kilku godzin panowała w naszym mieszkaniu na Pradze. Była druga w nocy, a ja stałam przy kuchence, mieszając sos do gołąbków. Zapach kapusty i mięsa wypełniał cały dom, ale nie potrafił zagłuszyć myśli, które tłukły mi się po głowie jak rozbite szkło.
— Jeszcze chwilę, kochanie. Idź spać, jutro masz szkołę — odpowiedziałam cicho, starając się ukryć drżenie w głosie. Słyszałam, jak jego kroki oddalają się do pokoju. Zostałam sama z bulgoczącym garnkiem i własnymi demonami.
Nie spałam już trzecią noc z rzędu. Odkąd dostałam list od komornika, nie mogłam znaleźć spokoju. Adam — mój były mąż — znów nie zapłacił alimentów. Znowu musiałam tłumaczyć Antkowi, dlaczego nie pojedziemy na wycieczkę klasową. Znowu musiałam udawać silną, choć w środku czułam się jak roztrzaskana filiżanka.
Przypomniałam sobie dzień, kiedy Adam odszedł. Było lato, upalne popołudnie. Stał w przedpokoju z walizką i nawet nie spojrzał mi w oczy.
— To nie twoja wina, Magda. Po prostu… już nie mogę — rzucił beznamiętnie.
— A Antek? — zapytałam wtedy, czując jak coś we mnie pęka.
— Poradzisz sobie. Zawsze dawałaś radę — odpowiedział i wyszedł, zostawiając za sobą ciszę gęstszą niż kiedykolwiek.
Od tamtej pory minęły trzy lata. Trzy lata samotnych świąt, pustych miejsc przy stole i wieczorów spędzanych na liczeniu groszy. Pracowałam na dwa etaty: rano w sklepie spożywczym, wieczorami sprzątałam biura na Śródmieściu. Czasem wydawało mi się, że jestem przezroczysta — dla klientów, dla szefa, nawet dla własnego syna.
A jednak dziś, tej nocy, kiedy mieszałam sos do gołąbków, poczułam coś więcej niż tylko zmęczenie. Poczułam gniew. Na Adama, na siebie, na cały świat.
Telefon zadzwonił nagle, wyrywając mnie z zamyślenia. Spojrzałam na wyświetlacz: „Mama”.
— Magda, śpisz? — usłyszałam zatroskany głos mamy.
— Nie mogę zasnąć — odpowiedziałam szczerze.
— Znowu myślisz o Adamie?
— Mamo, on… on nawet nie zadzwonił do Antka na urodziny. Jak można być takim człowiekiem?
— Nie rozumiem tego świata — westchnęła mama. — Ale ty musisz być silna dla syna.
Zacisnęłam powieki. Ile razy słyszałam te słowa? Ile razy powtarzałam je sobie przed lustrem?
Po rozmowie usiadłam przy kuchennym stole. Przede mną parował talerz z jednym gołąbkiem — próbka dla Antka na jutro. Wzięłam widelec do ręki i nagle poczułam łzy napływające do oczu.
Czy naprawdę byłam taka silna? Czy może tylko dobrze udawałam?
Przypomniałam sobie wszystkie kłótnie z Adamem: o pieniądze, o jego późne powroty do domu, o te dziwne SMS-y od „koleżanek” z pracy. Za każdym razem wierzyłam w jego tłumaczenia. Za każdym razem dawałam mu kolejną szansę.
— Magda, przesadzasz! To tylko koleżanka! — krzyczał kiedyś Adam.
— A dlaczego pisze ci o północy? — pytałam z rozpaczą.
— Bo pracujemy razem nad projektem! Przestań być taka zazdrosna!
Może rzeczywiście byłam zazdrosna? Może powinnam była bardziej mu ufać? Ale potem znalazłam rachunek za hotel pod Warszawą i wszystko stało się jasne.
Wtedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę samotna.
Dziś wiem, że Adam nie był gotowy na rodzinę. Że uciekł przed odpowiedzialnością. Ale czy ja byłam gotowa na samotność?
Z kuchni dobiegło ciche pochrapywanie Antka. Uśmiechnęłam się przez łzy. On był moją siłą i moją słabością jednocześnie.
Nagle przypomniałam sobie rozmowę z sąsiadką, panią Haliną:
— Magda, nie możesz tak ciągle wszystkiego dźwigać sama! Poproś czasem o pomoc!
Ale jak prosić o pomoc, kiedy całe życie uczono mnie, że kobieta powinna być samodzielna?
Wstałam od stołu i podeszłam do okna. Za szybą Warszawa spała spokojnie. Tylko ja czuwałam nad garnkiem gołąbków i własnym życiem.
Czy mogłam postąpić inaczej? Czy gdybym była mniej naiwna, mniej ufna — Adam zostałby z nami? Czy Antek miałby pełną rodzinę?
A może właśnie ta noc — ta nieprzespana noc i zapach gołąbków — to początek czegoś nowego?
Patrząc na śpiącego syna, szeptem zapytałam samą siebie:
„Czy naprawdę można nauczyć się być szczęśliwą w pojedynkę? Czy to już czas przestać czekać na cud i zacząć żyć dla siebie?”