„Cześć, Córko. Przyszedłem do Ciebie Zamieszkać! Zgodnie z Prawem Musisz Mnie Przyjąć” – Historia o Powrocie Ojca po Latach
– Nie wierzę… – szepnęłam, patrząc na mężczyznę stojącego w progu mojego mieszkania. Był starszy, niż go zapamiętałam, z siwymi włosami i zmęczonymi oczami. W ręku trzymał starą walizkę. – Cześć, Zosiu – powiedział cicho. – Przyszedłem do ciebie zamieszkać. Zgodnie z prawem musisz mnie przyjąć.
Przez chwilę nie mogłam wydobyć z siebie głosu. W głowie dudniły mi wspomnienia sprzed lat: krzyki, trzaskanie drzwiami, płacz mamy w kuchni i jego sylwetka znikająca za drzwiami na zawsze. Miałam wtedy dziesięć lat. Od tamtej pory nie widziałam go ani razu.
– Co ty tu robisz? – zapytałam w końcu, próbując opanować drżenie głosu.
– Nie mam gdzie pójść – odpowiedział. – Straciłem mieszkanie. Jestem twoim ojcem. Masz obowiązek mi pomóc.
Zacisnęłam dłonie na framudze drzwi. Przez tyle lat żyłam bez niego. Mama nigdy nie wyszła ponownie za mąż, całe życie poświęciła mnie. Ojciec nie płacił alimentów regularnie, czasem wcale. Pamiętam, jak mama musiała prosić sąd o egzekucję komorniczą, jak liczyłyśmy każdy grosz. Nigdy nie narzekała, ale widziałam jej zmęczenie i smutek w oczach.
– Przez tyle lat nie interesowałeś się mną – powiedziałam cicho. – Dlaczego teraz?
Ojciec spuścił wzrok. – Wiem, że zawiodłem. Ale jestem chory i samotny. Nie mam nikogo poza tobą.
W głowie kłębiły mi się myśli. Czy naprawdę jestem mu coś winna? Czy prawo może zmusić mnie do przyjęcia człowieka, który przez lata był dla mnie obcy?
– Zosiu, proszę… – usłyszałam za sobą głos mojego męża, Michała. Stał w korytarzu, patrząc na mnie z troską i niepokojem.
– Michał, co mam zrobić? – spytałam szeptem.
– To twoja decyzja – odpowiedział poważnie. – Ale pamiętaj, że to twój dom.
Ojciec stał wciąż w progu, jakby bał się wejść dalej bez mojego pozwolenia. Przez chwilę poczułam litość – wyglądał na złamanego człowieka. Ale zaraz potem przypomniałam sobie wszystkie te lata samotności i walki o przetrwanie.
– Możesz zostać na kilka dni – powiedziałam w końcu chłodno. – Ale musimy ustalić zasady.
Ojciec skinął głową i wszedł do środka. Przez kolejne dni atmosfera w domu była napięta do granic możliwości. Michał starał się być uprzejmy, ale widziałam, że jest zły i zaniepokojony obecnością teścia, którego nigdy wcześniej nie poznał.
Ojciec był cichy, prawie niewidoczny. Siedział godzinami przy oknie, patrząc na ulicę. Czasem próbował ze mną rozmawiać:
– Pamiętasz, jak zabierałem cię na lody do parku? – zapytał pewnego wieczoru.
– Nie bardzo – odpowiedziałam szczerze. – Więcej pamiętam twoje kłótnie z mamą.
Zamilkł i spuścił głowę. Po chwili wyszedł do swojego pokoju.
W pracy byłam rozkojarzona. Koleżanka zapytała mnie, czy wszystko w porządku.
– Mój ojciec wrócił po latach i chce u mnie mieszkać – powiedziałam bez ogródek.
– I co zrobisz? – spytała Marta.
– Nie wiem… Czuję się rozdarta. Z jednej strony to mój ojciec, z drugiej… On nas zostawił bez słowa wyjaśnienia.
Wieczorem zadzwoniła mama.
– Słyszałam, że twój ojciec się u ciebie pojawił – powiedziała spokojnie.
– Tak… Nie wiem, co robić.
– Zosia, to twoje życie. Ja już swoje przeżyłam. Nie pozwól mu zniszczyć ci spokoju.
Po tej rozmowie długo płakałam. Czułam się winna wobec mamy i siebie samej.
Następnego dnia ojciec poprosił mnie o rozmowę.
– Wiem, że nie zasługuję na twoją pomoc – zaczął drżącym głosem. – Ale jestem stary i chory. Chciałem tylko… żebyś wiedziała, że żałuję wszystkiego.
Patrzyłam na niego długo w milczeniu. Czy naprawdę żałuje? Czy to tylko strach przed samotnością?
Michał podszedł do mnie później i powiedział:
– Może powinnaś porozmawiać z prawnikiem? Sprawdź swoje prawa i obowiązki.
Tak też zrobiłam. Okazało się, że rzeczywiście istnieje obowiązek alimentacyjny wobec rodziców w potrzebie, ale nie zawsze oznacza to konieczność przyjęcia ich pod swój dach.
Wróciłam do domu z decyzją.
– Pomogę ci znaleźć miejsce w domu opieki społecznej – powiedziałam ojcu stanowczo. – Pomogę finansowo w miarę możliwości. Ale nie mogę pozwolić ci tu zostać na stałe.
Ojciec spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
– Rozumiem… Chciałem tylko jeszcze raz poczuć się częścią rodziny.
Przez chwilę miałam ochotę go przytulić, ale nie potrafiłam się przełamać.
Dziś siedzę sama przy kuchennym stole i zastanawiam się: czy byłam zbyt surowa? Czy można wybaczyć wszystko tylko dlatego, że ktoś jest naszym rodzicem? A może czasem trzeba postawić granice nawet najbliższym?