Cena prawdy – Lato, które podzieliło rodzinę
– Nie, mamo, nie pozwolę ci już dłużej traktować Oli jak powietrze! – krzyknęłam, czując jak łzy napływają mi do oczu. Stałam w kuchni, ściskając w dłoni rachunek za wakacje, które miały być wspólne, a okazały się kolejnym dowodem na to, że moja matka nigdy nie potrafiła kochać sprawiedliwie.
Mama, Teresa, spojrzała na mnie z chłodną obojętnością. – Przesadzasz, Marto. Kuba jest młodszy, potrzebuje jeszcze opieki. Ola już jest duża, sama sobie poradzi.
– Ma dziesięć lat! – wybuchłam. – A Kuba osiem. To tylko dwa lata różnicy! Dlaczego zawsze on dostaje wszystko? Dlaczego tylko jego zabierasz na Mazury, a ode mnie żądasz pieniędzy tak, jakby Ola też jechała?
Mama wzruszyła ramionami i zaczęła układać naczynia do zmywarki. – Nie rozumiesz, ile to wszystko kosztuje. Kuba jest moim oczkiem w głowie, bo jest taki delikatny. Ty zawsze byłaś silna, twoja córka też.
Poczułam się tak, jakbym dostała w twarz. Przez całe dzieciństwo słyszałam te same słowa: „Ty jesteś silna, ty sobie poradzisz”. Ale czy to znaczyło, że nie zasługuję na miłość? Czy Ola też musi nauczyć się żyć z poczuciem bycia gorszą?
Wieczorem Ola przyszła do mnie z poduszką pod pachą.
– Mamo… dlaczego babcia mnie nie lubi? – zapytała cicho.
Objęłam ją mocno. – Babcia cię lubi, kochanie. Po prostu czasem dorośli nie potrafią okazywać uczuć tak, jak powinni.
– Ale Kuba zawsze dostaje od niej prezenty. I teraz jedzie z nią na wakacje…
Nie umiałam jej odpowiedzieć. W moim gardle utknął żal i bezsilność.
Następnego dnia zadzwoniłam do brata.
– Michał, musimy pogadać. Mama znowu faworyzuje Kubę. Ola płacze co wieczór. A ty nic nie mówisz!
Usłyszałam ciężkie westchnienie.
– Marto, nie przesadzaj. Mama zawsze taka była. Po co się szarpać? Przecież to tylko wakacje.
– Dla ciebie to tylko wakacje! Dla Oli to kolejny dowód, że jest nieważna!
– Nie rób dramatu…
Rzuciłam słuchawką o stół. W głowie dudniło mi pytanie: czy naprawdę jestem jedyną osobą w tej rodzinie, która widzi problem?
Kolejne dni upływały w napięciu. Mama unikała mnie wzrokiem, Michał przestał odbierać telefony. Ola zamknęła się w sobie. Pewnego wieczoru usłyszałam jej cichy płacz przez ścianę.
W końcu przyszedł dzień wyjazdu. Mama spakowała Kubę do samochodu i nawet nie spojrzała w stronę Oli.
– Pa, babciu… – wyszeptała moja córka przez okno.
Mama tylko pomachała ręką i odjechała.
Ola wtuliła się we mnie i długo nie chciała puścić.
– Może pojedziemy gdzieś same? – zaproponowałam drżącym głosem.
– Ale ja chciałam z babcią…
Serce mi pękło na tysiąc kawałków.
Przez kolejne tygodnie próbowałam jakoś zagłuszyć ból – zabierałam Olę na rower, na lody, nad pobliskie jezioro. Ale widziałam w jej oczach cień smutku i pytanie: „Dlaczego ja?”
Kiedy mama wróciła z Mazur, zadzwoniła do mnie dopiero po kilku dniach.
– Nie przesadzaj już z tą obrażoną miną – powiedziała chłodno. – Kuba był zachwycony. Może za rok wezmę Olę.
– Może za rok będzie już za późno – odpowiedziałam cicho i rozłączyłam się.
Wieczorem usiadłam z Olą na balkonie.
– Mamo… czy ja kiedyś będę dla babci ważna? – zapytała nagle.
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Przez chwilę milczałam, patrząc na zachodzące słońce nad blokami.
– Jesteś dla mnie najważniejsza na świecie – wyszeptałam w końcu.
Ola uśmiechnęła się smutno i przytuliła do mnie.
Czasem myślę: czy powinnam była walczyć mocniej? Czy mogłam coś zmienić? A może są rzeczy, których nigdy nie uda nam się naprawić?
Czy wy też kiedyś musieliście wybierać między prawdą a spokojem w rodzinie? Co byście zrobili na moim miejscu?