„W starym albumie znalazłam zdjęcie kobiety obok mojego ojca”: Odkrycie, które rozdarło moją rodzinę
– Kto to jest? – wyszeptałam, patrząc na zdjęcie, które trzymałam w drżących dłoniach. Na czarno-białej fotografii mój ojciec obejmował w talii uśmiechniętą kobietę o ciemnych włosach. Nie była to moja mama. Na odwrocie ktoś napisał: „Na zawsze razem – A. i Z., Sopot 1979”. Poczułam, jakby ktoś nagle wylał na mnie kubeł lodowatej wody.
Porządkowałam rzeczy po śmierci mamy. To był ciężki tydzień – dom pełen ciszy, zapach jej perfum unoszący się jeszcze w powietrzu, stosy ubrań, listów, bibelotów. W salonie, na podłodze, otoczona pudłami, znalazłam album – zielony, z wyblakłą okładką. Przeglądałam kolejne strony: tata w wojskowej kurtce, mama z warkoczami, wspólne zdjęcia znad morza, z działki pod Warszawą. I nagle to jedno zdjęcie – niepasujące do reszty.
Przez chwilę siedziałam bez ruchu, próbując zrozumieć, co widzę. W głowie kłębiły się pytania: Kim była ta kobieta? Dlaczego tata nigdy o niej nie wspominał? Co znaczy ten napis?
Wieczorem zadzwoniłam do mojej siostry, Magdy. – Musisz przyjechać – powiedziałam tylko. Gdy przyszła, pokazałam jej zdjęcie. Przez dłuższą chwilę patrzyła na nie w milczeniu.
– To nie mama – stwierdziła w końcu cicho.
– Wiem. Ale kto?
Magda wzruszyła ramionami. – Może jakaś dawna znajoma? Tata miał życie przed mamą…
– Ale „na zawsze razem”? – przerwałam jej gwałtownie. – Przecież byli już wtedy razem! Sopot 1979…
Zaczęłyśmy przeszukiwać albumy i szuflady w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów tej kobiety. Nic. Ani jednego listu, żadnej wzmianki w pamiętnikach mamy. Tylko to jedno zdjęcie.
Nie mogłam spać tej nocy. W głowie słyszałam głos mamy: „Nie wszystko jest takie, jak się wydaje”. Czy wiedziała o tej kobiecie? Czy przez całe życie żyliśmy w kłamstwie?
Następnego dnia pojechałam do ojca. Siedział przy stole w kuchni, popijając herbatę i patrząc przez okno na ogród.
– Tato… muszę ci coś pokazać – powiedziałam, siadając naprzeciwko niego.
Podałam mu zdjęcie. Przez chwilę patrzył na nie bez słowa, potem odłożył je na stół i spuścił głowę.
– Skąd to masz? – zapytał cicho.
– Znalazłam w albumie mamy. Kim ona jest?
Ojciec długo milczał. W końcu westchnął ciężko.
– To Anka…
– Kim była dla ciebie?
Zacisnął dłonie na kubku tak mocno, że pobielały mu knykcie.
– Byliśmy razem… zanim poznałem twoją mamę. Myślałem, że to ona będzie moją żoną. Ale życie potoczyło się inaczej.
– Dlaczego więc to zdjęcie było w albumie mamy?
Ojciec spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
– Bo Anka wróciła… po latach. Spotkaliśmy się przypadkiem w Sopocie, kiedy już byłem z twoją mamą. To był jeden dzień. Rozmawialiśmy długo… O wszystkim i o niczym. Wtedy zrobiłem to zdjęcie.
– Mama wiedziała?
Pokręcił głową.
– Nie miałem odwagi jej powiedzieć. To był mój sekret…
Poczułam narastający gniew i żal.
– Więc przez całe życie żyliśmy w kłamstwie? – zapytałam z wyrzutem.
Ojciec spuścił wzrok.
– Nie chciałem nikogo skrzywdzić. Kochałem was obie… ale inaczej.
Wyszłam z domu roztrzęsiona. Przez kolejne dni nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Magda próbowała mnie uspokoić:
– Każdy ma jakieś tajemnice… Może mama wiedziała więcej, niż myślimy?
Ale ja nie mogłam się pogodzić z myślą, że obraz naszej rodziny był tylko iluzją.
Kilka dni później zadzwoniła do mnie ciotka Basia – siostra mamy. Powiedziała, że chce się spotkać.
Usiadłyśmy w jej kuchni przy herbacie z malinami.
– Znalazłaś zdjęcie Anki? – zapytała bez ogródek.
Zatkało mnie.
– Skąd wiesz?
Ciotka uśmiechnęła się smutno.
– Twoja mama wiedziała o wszystkim. Znalazła to zdjęcie lata temu. Była wtedy bardzo smutna… Ale postanowiła wybaczyć twojemu ojcu. Powiedziała mi kiedyś: „Nie chcę żyć przeszłością. Ważne jest to, co mamy teraz”.
Łzy napłynęły mi do oczu.
– Dlaczego nigdy nam o tym nie powiedziała?
Ciotka pogładziła mnie po ręce.
– Bo chciała was chronić przed bólem i niepewnością. Chciała, żebyście pamiętały ją jako szczęśliwą mamę.
Wróciłam do domu z ciężkim sercem i nowym spojrzeniem na rodziców. Przez wiele dni rozmyślałam o tym wszystkim: o miłości, zdradzie, wybaczeniu i sile kobiety, którą była moja mama.
Dziś często wracam myślami do tamtego dnia i pytam siebie: czy lepiej znać całą prawdę, nawet jeśli boli? Czy czasem lepiej żyć w błogiej nieświadomości? Może każda rodzina ma swoje tajemnice – tylko nie wszystkie wychodzą na światło dzienne?