„Odkąd się rozwiodłaś, nie dostaniesz spadku” – Jak jedno zdanie babci rozbiło moją rodzinę
– Odkąd się rozwiodłaś, nie dostaniesz spadku – powiedziała babcia, patrząc mi prosto w oczy. Jej głos był chłodny, niemal lodowaty, a w powietrzu zawisła cisza tak gęsta, że aż bolały mnie uszy. Siedziałam przy stole w jej kuchni w bloku na warszawskim Mokotowie, z filiżanką herbaty, która nagle straciła smak. Moja mama milczała, bawiąc się obrączką na palcu, a moja córka Zosia patrzyła na mnie z niepokojem.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy wcześniej, kiedy po piętnastu latach małżeństwa z Piotrem zdecydowałam się na rozwód. Nie było już miłości, tylko rutyna i wieczne pretensje. Myślałam, że rodzina mnie wesprze – przecież to nie średniowiecze, żeby kobieta była skazana na nieszczęście tylko dlatego, że „tak trzeba”. Ale myliłam się. Babcia Janina zawsze była twardą kobietą. Przeżyła wojnę, komunę i śmierć dziadka. Miała swoje zasady i nie znosiła sprzeciwu.
– Nie rozumiesz, mamo – próbowałam tłumaczyć. – To nie była łatwa decyzja. Piotr mnie zdradzał, a ja już nie mogłam dłużej udawać.
– Zdradzał? – Babcia uniosła brwi. – A ty co? Nie mogłaś zacisnąć zębów? Dla dziecka?
Zosia spuściła wzrok. Miała wtedy szesnaście lat i przeżywała wszystko podwójnie. Widziałam, jak bardzo ją to boli, ale nie umiałam już dłużej żyć w kłamstwie.
– Dla dziecka? – powtórzyłam cicho. – Dla siebie też muszę coś znaczyć.
Mama westchnęła ciężko.
– Wiesz, że babcia ma rację. Rozwód to wstyd. Co ludzie powiedzą?
Poczułam się jak intruz we własnej rodzinie. Przez kolejne tygodnie atmosfera była coraz gorsza. Babcia przestała zapraszać mnie na niedzielne obiady, a mama dzwoniła coraz rzadziej. Zosia zaczęła spędzać więcej czasu u babci i mamy niż ze mną. Któregoś dnia wróciłam do pustego mieszkania i zobaczyłam jej wiadomość na stole: „Mamo, muszę odpocząć. Jestem u babci.”
Zadzwoniłam do niej od razu.
– Zosiu, co się dzieje?
– Mamo… ja nie wiem, co mam myśleć. Babcia mówi, że wszystko przez ciebie. Że gdybyś się bardziej postarała…
– Zosiu! – przerwałam jej. – To nieprawda! Nie możesz wierzyć we wszystko, co mówi babcia.
– Ale ona jest taka przekonująca…
Czułam, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Straciłam męża, a teraz miałam stracić córkę? Przez kolejne dni próbowałam rozmawiać z mamą i babcią, ale one były nieugięte.
– Spadek należy się tym, którzy szanują rodzinę – powtarzała babcia jak mantrę.
Wiedziałam, że chodzi o mieszkanie na Mokotowie i działkę pod Warszawą – cały dorobek jej życia. Ale czy naprawdę pieniądze są ważniejsze niż miłość i wsparcie?
Pewnego wieczoru Zosia wróciła do domu zapłakana.
– Mamo… babcia powiedziała, że jeśli będę cię wspierać, to ona mnie wydziedziczy. Że jestem za młoda, żeby rozumieć takie rzeczy.
Przytuliłam ją mocno.
– Kochanie, nie pozwolę ci wybierać między mną a babcią. Ale musisz wiedzieć jedno: zawsze będę cię kochać.
Zosia zaczęła się odsuwać ode mnie. Coraz częściej słyszałam od niej słowa babci: „Kiedyś zrozumiesz”, „Rodzina to świętość”, „Rozwód to hańba”.
W pracy też nie było łatwo. Szefowa patrzyła na mnie z politowaniem.
– Pani Aniu, może powinna pani wziąć urlop? Wygląda pani na wykończoną.
Nie mogłam sobie pozwolić na urlop – musiałam utrzymać mieszkanie i Zosię. Ale czułam się coraz bardziej samotna. Wieczorami płakałam w poduszkę, pytając siebie: czy naprawdę zasłużyłam na to wszystko?
W końcu postanowiłam porozmawiać z babcią jeszcze raz.
– Babciu… czy naprawdę uważasz, że jestem gorsza tylko dlatego, że się rozwiodłam?
Spojrzała na mnie surowo.
– Nie gorsza. Po prostu nie taka, jakiej chciałam dla naszej rodziny.
– Ale ja jestem twoją wnuczką! Twoją krwią!
– Krew to za mało.
Wyszłam stamtąd z poczuciem klęski. Mama zadzwoniła wieczorem.
– Aniu… może spróbuj jeszcze raz z Piotrem? Dla Zosi?
– Mamo! On mnie zdradzał! Nie wrócę do niego tylko dlatego, żebyście wy byli zadowoleni!
Mama się rozłączyła bez słowa.
Zosia coraz częściej nocowała u babci i mamy. Czułam się jak wykluczona ze swojej własnej rodziny. W pracy zaczęły pojawiać się plotki – ktoś widział mnie płaczącą w łazience, ktoś inny podsłuchał rozmowę przez telefon.
Pewnego dnia dostałam list polecony od notariusza: informacja o zmianie testamentu babci. Wszystko miało przypaść mojej mamie i Zosi – pod warunkiem, że „pozostaną wierne wartościom rodzinnym”.
Usiadłam na łóżku i długo patrzyłam w okno na szare bloki Mokotowa. Czy naprawdę jestem taka zła? Czy rozwód przekreśla całe moje życie?
Zosia wróciła do domu późno tego wieczoru.
– Mamo… przepraszam. Ja nie wiem już sama, co mam robić. Kocham cię… ale boję się babci.
Przytuliłam ją i płakałyśmy razem przez długi czas.
Minęły miesiące. Babcia zachorowała i trafiła do szpitala. Mama była przy niej codziennie, ja tylko czasem – nie chciałam robić scen przy łóżku chorej staruszki. Zosia próbowała pogodzić wszystkich, ale sama była rozdarta między lojalnością wobec mnie a presją ze strony babci i mamy.
Kiedy babcia umarła, na pogrzebie panowała lodowata atmosfera. Mama nawet nie spojrzała mi w oczy. Po wszystkim Zosia podeszła do mnie i powiedziała:
– Mamo… ja już nie chcę tak żyć. Chcę być z tobą.
Przytuliłyśmy się mocno. Wiedziałam, że czeka nas długa droga do odbudowania naszej relacji.
Testament został odczytany tydzień później. Wszystko przypadło mamie i Zosi – ale pod warunkiem „utrzymania tradycyjnych wartości rodzinnych”. Mama próbowała przekonać Zosię do zamieszkania z nią w odziedziczonym mieszkaniu na Mokotowie.
Zosia spojrzała na mnie i powiedziała:
– Chcę być z mamą. Z tą mamą, która walczy o siebie i o mnie.
Mama była wściekła.
– Widzisz? Przez ciebie wszystko straciłyśmy!
Ale ja wiedziałam już jedno: rodzina to nie testament ani mieszkanie na Mokotowie. Rodzina to wsparcie wtedy, kiedy najbardziej go potrzebujesz.
Dziś mieszkamy z Zosią w małym mieszkaniu na Ursynowie. Nie mamy wielkiego majątku ani rodzinnych pamiątek po babci Janinie. Ale mamy siebie nawzajem i nową siłę do życia.
Czasem patrzę w lustro i pytam siebie: czy warto było walczyć o siebie kosztem rodziny? Czy można być szczęśliwym bez akceptacji najbliższych? A może prawdziwa rodzina to ta, którą sami wybieramy każdego dnia?