Co tu robisz w moim laptopie? – Tajemnica, której nie powinno być.

— Co ty robisz w moim laptopie?! — krzyknęłam, wbiegając do pokoju. Stał tam mój brat, Michał, z oczami utkwionymi w ekran. Drżały mu ręce, a na twarzy malował się strach. W tej jednej chwili wiedziałam, że coś się wydarzyło — coś, co zmieni bieg naszego życia.

Ale zacznijmy od początku. Mam na imię Paulina. Dorastałam w niewielkim miasteczku pod Poznaniem, gdzie wszyscy znali wszystkich, a plotki rozchodziły się szybciej niż dym z komina sąsiadów. Nasza rodzina zawsze wydawała się zwyczajna — mama pracowała w szkole jako nauczycielka matematyki, tata prowadził warsztat samochodowy. Michał był ode mnie młodszy o trzy lata i od zawsze był oczkiem w głowie rodziców. Ja byłam tą „rozsądną”, tą, która miała nie sprawiać kłopotów.

Wszystko zaczęło się psuć, kiedy tata zaczął coraz częściej wracać do domu późno i coraz bardziej pijany. Najpierw były tylko podniesione głosy, potem trzaskanie drzwiami, aż w końcu przestał się kryć z wyzwiskami wobec mamy. Pamiętam jedną noc — miałam wtedy czternaście lat — kiedy obudziły mnie krzyki. Wybiegłam z pokoju i zobaczyłam mamę skuloną przy ścianie, a tatę zaciśniętego w pięści.

— Przestań! — wrzasnęłam wtedy. — Zostaw ją!

Spojrzał na mnie z pogardą i wyszedł trzaskając drzwiami. Mama płakała długo tej nocy. Michał udawał, że śpi.

Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Mama zamknęła się w sobie, ja przejęłam większość obowiązków domowych, a Michał zaczął coraz częściej znikać na całe dnie. Tata bywał w domu coraz rzadziej, ale kiedy już był — atmosfera gęstniała jak mgła nad Wartą.

Pewnego dnia wróciłam ze szkoły i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole z podkrążonymi oczami. Na stole leżała kartka papieru.

— Paulina… — zaczęła cicho. — Twój tata… wyjechał. Podobno do pracy do Niemiec. Nie wiem, czy wróci.

Nie płakałam. Nie miałam już łez. Wzięłam Michała za rękę i poszliśmy do jego pokoju.

— On nie wróci — powiedziałam cicho.

Michał tylko skinął głową.

Przez następne miesiące żyliśmy jak na bombie zegarowej. Mama coraz częściej chorowała, a ja musiałam dorabiać po szkole sprzątając u sąsiadów. Michał zamknął się w sobie zupełnie. Zaczęły się plotki — że tata uciekł do innej kobiety, że zostawił nas z długami. Nikt nie pytał, jak się czujemy.

Wszystko osiągnęło apogeum pewnej listopadowej nocy. Obudził mnie hałas tłuczonego szkła. Wybiegłam z pokoju i zobaczyłam Michała stojącego nad rozbitym lustrem.

— Co ty robisz?!

— Nienawidzę go! — krzyczał. — Nienawidzę!

Próbowałam go uspokoić, ale nie dało się. Tego wieczoru pierwszy raz zobaczyłam w jego oczach coś obcego — gniew pomieszany z rozpaczą.

Od tamtej pory Michał zaczął się staczać. Zaczęły się wagary, potem drobne kradzieże w sklepie spożywczym na rogu. Mama nie miała już siły walczyć. Ja próbowałam być dla niego wsparciem, ale sama ledwo trzymałam się na nogach.

I wtedy wydarzyło się coś, co do dziś śni mi się po nocach.

Pewnego popołudnia wróciłam do domu wcześniej niż zwykle. Drzwi były uchylone, a w środku panowała cisza. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Michała siedzącego przy moim laptopie.

— Co tu robisz? — zapytałam ostro.

Zaczął coś bełkotać o zadaniu domowym, ale widziałam, że kłamie. Podeszłam bliżej i zobaczyłam otwarte okno przeglądarki z wiadomościami do jakiegoś „Kuby”.

— Kim jest Kuba? — zapytałam.

Michał spuścił głowę.

— To… kolega ze szkoły.

Nie wierzyłam mu ani przez chwilę. Zaczęłam czytać wiadomości i serce mi stanęło. Michał pisał o tym, że „załatwi sprawę”, że „stary już nie wróci”, że „matka nic nie wie”.

— Michał… co ty zrobiłeś?

Zaczął płakać. Wyrwał mi laptopa z rąk i wybiegł z domu.

Przez następne dni nie spałam po nocach. Próbowałam rozmawiać z mamą, ale ona była jak cień samej siebie.

W końcu Michał wrócił po trzech dniach. Był brudny, śmierdział papierosami i alkoholem.

— Gdzie byłeś?!

— U Kuby…

— Co to za sprawa? Co załatwiłeś?

Milczał długo, aż w końcu wybuchnął:

— Chciałem tylko… żeby tata już nigdy nie wrócił! Żeby nas zostawił! Kuba zna kogoś, kto mógłby… przestraszyć go! Ale ja nie chciałem naprawdę!

Zamarłam. Czy mój brat naprawdę próbował wynająć kogoś, żeby zastraszył naszego ojca? Czy to już ten moment, kiedy rodzina rozpada się na kawałki?

Mama dowiedziała się o wszystkim przypadkiem — znalazła wydrukowane wiadomości w kurtce Michała. Była załamana.

— Jak mogliście mi to zrobić? — płakała.

— Mamo… ja chciałem cię tylko chronić…

Wtedy pierwszy raz od dawna przytuliła nas oboje i powiedziała:

— To nie wasza wina. To wszystko przez niego…

Ale to nie był koniec problemów.

Tata wrócił nagle po pół roku nieobecności. Przyszedł pijany pod dom i zaczął walić pięściami w drzwi.

— Otwierajcie! To mój dom!

Sąsiedzi wezwali policję. Tata został zabrany na izbę wytrzeźwień, ale groził nam przez telefon jeszcze przez wiele tygodni.

Wtedy mama podjęła decyzję:

— Wyjeżdżamy do cioci do Wrocławia. Tu już nie da się żyć.

Spakowaliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i wyjechaliśmy nocnym pociągiem. Nowe życie miało być lepsze… Ale stare rany nie goją się tak łatwo.

We Wrocławiu mama znalazła pracę jako kasjerka w Biedronce, ja zaczęłam liceum wieczorowe i dorabiałam na stacji benzynowej, a Michał… Michał coraz bardziej zamykał się w sobie. Przestał chodzić do szkoły, zaczął zadawać się z podejrzanym towarzystwem.

Pewnej nocy wrócił pobity do domu.

— Kto ci to zrobił?!

— Daj spokój! To nic takiego!

Ale wiedziałam, że to „nic takiego” może skończyć się tragedią.

Zadzwoniłam do ojca Kuby — jedynego dorosłego, który miał na niego jakiś wpływ. Spotkaliśmy się na ławce pod blokiem.

— Paulina… Twój brat jest zagubiony. Potrzebuje pomocy psychologa…

Ale mama nie chciała o tym słyszeć:

— Nie będziemy prać brudów poza domem! Sami sobie poradzimy!

Nie poradziliśmy sobie.

Michała zabrali do ośrodka wychowawczego po tym, jak złapano go na kradzieży roweru spod galerii handlowej. Mama załamała się zupełnie.

Ja zostałam sama — musiałam utrzymać dom, chodzić do szkoły i odwiedzać brata w ośrodku.

Czasem myślę, że gdyby tata nie pił… Gdyby mama była silniejsza… Gdybym ja była odważniejsza… Może wszystko potoczyłoby się inaczej?

Dziś mam dwadzieścia cztery lata i własne mieszkanie we Wrocławiu. Pracuję jako księgowa i staram się pomagać mamie finansowo. Michał wyszedł z ośrodka rok temu — próbuje ułożyć sobie życie na nowo, ale demony przeszłości ciągle go ścigają.

Często wracam myślami do tamtego dnia — kiedy przyłapałam go przy moim laptopie i odkryłam tajemnicę, której nigdy nie powinno być między rodzeństwem.

Czy można wybaczyć rodzinie wszystko? Czy da się wyrwać z kręgu przemocy i zacząć od nowa? A może pewne blizny zostają już na zawsze? Co Wy o tym myślicie?