Mój mąż zachowuje się jak dziecko: jego obsesja na punkcie wsi rozbija naszą rodzinę

– Znowu o tym mówisz? – syknęłam, patrząc na Tomka, który z błyskiem w oku opowiadał moim rodzicom o tym, jak cudownie byłoby zamieszkać na wsi. Siedzieliśmy przy stole w ich mieszkaniu na Ochocie, a ja czułam, jak narasta we mnie irytacja. Mama zerkała na mnie z troską, tata udawał, że nie słyszy, ale Tomek był w swoim żywiole.

– Wyobraźcie sobie – mówił z zapałem – własny ogród, cisza, świeże powietrze! Żadnych sąsiadów za ścianą, żadnych korków. Można by hodować pomidory, może nawet kury!

– Tomek, ale przecież ty nawet nie podlewasz kwiatków na balkonie – przerwałam mu z goryczą. – Skąd nagle ta miłość do ziemi?

Spojrzał na mnie z wyrzutem, jakby nie rozumiał, dlaczego nie podzielam jego entuzjazmu. – Bo mam dość tego miasta! – wybuchnął. – Ciągle tylko praca, hałas, wieczny pośpiech. Chcę czegoś innego. Chcę żyć naprawdę.

Mama westchnęła ciężko. – Dziecko, przecież tu masz wszystko. Pracę, znajomych, rodzinę…

– Ale nie mam spokoju – odpowiedział Tomek cicho. – A ty? – zwrócił się do mnie. – Ty naprawdę chcesz tu zostać na zawsze?

Nie odpowiedziałam. W głowie miałam mętlik. Z jednej strony rozumiałam Tomka – sama czasem marzyłam o ucieczce od zgiełku Warszawy. Ale moi rodzice byli już starsi. Potrzebowali mnie. Byłam ich jedyną córką.

Po powrocie do domu atmosfera była gęsta jak mleko. Tomek chodził po mieszkaniu jak lew w klatce.

– Nie rozumiesz mnie – rzucił w końcu. – Ty zawsze wybierasz ich.

– To nieprawda! – krzyknęłam. – Po prostu… nie chcę rzucać wszystkiego dla twojego kaprysu!

– Kaprysu? – jego głos zadrżał. – Myślisz, że to dziecinada? Że nie potrafię podjąć poważnej decyzji?

– A potrafisz? – zapytałam ostro. – Bo wygląda na to, że uciekasz od problemów zamiast je rozwiązywać.

Tomek zamknął się w sypialni. Siedziałam sama w kuchni i płakałam. Przypomniałam sobie dzieciństwo: zapach pierogów u mamy, śmiech taty podczas oglądania „Czterech pancernych”, spacery po Polu Mokotowskim. Czy naprawdę miałabym to wszystko zostawić?

Następnego dnia Tomek przyszedł do mnie z wydrukowanymi ogłoszeniami: domy na Mazowszu, działki pod Radomiem, stare siedliska do remontu.

– Zobacz! To jest szansa! Możemy zacząć od nowa!

Patrzyłam na niego i widziałam chłopca, który marzy o domku na drzewie. Ale ja już nie byłam dzieckiem.

– A co z moimi rodzicami? Co z moją pracą? Co z naszym życiem tutaj?

– Praca jest wszędzie! Rodziców będziesz odwiedzać! – machnął ręką lekceważąco.

Wtedy poczułam gniew. Jak on może tak łatwo decydować za nas oboje? Czy naprawdę jestem dla niego tylko dodatkiem do jego marzeń?

Wieczorem zadzwoniła mama.

– Kochanie, czy wszystko u was w porządku?

Chciałam powiedzieć „tak”, ale głos mi się załamał.

– Nie wiem… On chce wyjechać na wieś. Na zawsze.

Mama milczała przez chwilę.

– A ty czego chcesz?

Nie umiałam odpowiedzieć.

Przez kolejne tygodnie Tomek był coraz bardziej nieobecny. Przeglądał ogłoszenia, jeździł oglądać działki bez słowa. Ja coraz częściej nocowałam u rodziców pod pretekstem opieki nad nimi po tacie, który przeszedł lekki udar.

Pewnego dnia wróciłam do pustego mieszkania. Na stole leżała kartka:

„Jadę na wieś na kilka dni. Muszę przemyśleć wszystko.”

Zalała mnie fala ulgi i strachu jednocześnie. Czy to już koniec? Czy Tomek wróci inny? Czy ja będę potrafiła jeszcze go kochać?

Po tygodniu wrócił opalony i spokojny.

– Tam jest inaczej – powiedział cicho. – Tam oddycha się pełną piersią. Ale bez ciebie to nie ma sensu.

Usiedliśmy naprzeciwko siebie jak dwoje obcych ludzi.

– Tomek… Ja nie wiem, czy potrafię zostawić rodziców. Oni mnie potrzebują.

– A ja potrzebuję ciebie… Ale nie mogę już tu żyć.

Patrzyliśmy na siebie długo w milczeniu. Wiedziałam już, że żadne z nas nie wygra tej walki bez straty.

Dziś mieszkamy osobno. Tomek wynajął mały domek pod Płońskiem i tam próbuje swoich sił jako ogrodnik-amator. Ja zostałam w Warszawie z rodzicami i pustką po nim.

Czasem zastanawiam się: czy można kochać kogoś i jednocześnie pozwolić mu odejść? Czy kompromis zawsze oznacza rezygnację z siebie? Co wy byście zrobili na moim miejscu?