Gdy Ola Wyrzuciła Kotlety: Przyjaźń na Zakręcie
– Co ty robisz?! – krzyknęłam, widząc jak Ola z rozmachem zrzuca z rusztu gorące kotlety prosto na trawnik. Tłuszcz syknął, a zapach mięsa zmieszał się z zapachem spalonej trawy. Przez chwilę wszyscy zamarliśmy – ja, mój mąż Tomek, dzieciaki, nawet mój tata, który od lat był królem grillowania w naszej rodzinie.
Ola spojrzała na mnie z oczami pełnymi łez i gniewu. – Nie mogę patrzeć, jak to jecie! – wykrzyczała. – To cierpienie, rozumiesz? Zwierzęta nie zasługują na taki los!
Wiedziałam, że Ola od kilku miesięcy jest weganką. Rozmawiałyśmy o tym nie raz, choć nigdy nie wyczułam w niej aż takiej pasji czy agresji. Zawsze była tą spokojną, wyważoną osobą, która potrafiła rozładować każdą kłótnię żartem. Ale dziś… dziś była kimś innym.
– Ola, przecież wiedziałaś, że będzie grill – próbowałam mówić spokojnie, choć czułam jak serce wali mi w piersi. – Specjalnie dla ciebie przygotowałam warzywne szaszłyki i tofu. Nikt cię nie zmusza do jedzenia mięsa.
– Ale wy zmuszacie mnie do patrzenia na to! – jej głos drżał. – To nie jest już dla mnie obojętne.
Tomek spojrzał na mnie pytająco. Dzieciaki zaczęły płakać, bo ich ulubione kiełbaski leżały teraz w piachu. Mój tata zacisnął usta i bez słowa wrócił do domu. Atmosfera zgęstniała jak dym nad grillem.
Ola stała jeszcze chwilę, po czym odwróciła się na pięcie i pobiegła do swojego samochodu. Zostawiła po sobie ciszę i poczucie pustki.
Wieczorem siedziałam na tarasie z kubkiem zimnej herbaty. Tomek próbował mnie pocieszać:
– Może to tylko chwilowe… Może ją coś przerosło?
Ale ja wiedziałam, że to coś więcej. Ola była moją przyjaciółką od podstawówki. Razem przechodziłyśmy przez pierwsze miłości, egzaminy, śmierć mojej mamy… Była przy mnie zawsze, nawet wtedy, gdy sama miała pod górkę. A teraz? Czy naprawdę różnice światopoglądowe mogą przekreślić tyle lat?
Następnego dnia zadzwoniłam do niej. Odebrała po kilku sygnałach.
– Przepraszam – powiedziała cicho. – Nie powinnam była tak reagować.
– Ola… Ja też przepraszam. Może powinnam lepiej zrozumieć, co czujesz? Ale… dlaczego nic nie powiedziałaś wcześniej?
Usłyszałam jej cichy szloch.
– Bałam się, że mnie wyśmiejesz. Że uznasz mnie za wariatkę… Wszyscy wokół jedzą mięso, a ja czuję się jak dziwadło.
Zrobiło mi się jej żal i jednocześnie poczułam złość na siebie. Czy naprawdę byłam aż tak ślepa na jej emocje?
Przez kolejne dni próbowałyśmy rozmawiać, ale coś się zmieniło. Ola coraz rzadziej odbierała telefon, unikała spotkań. Widziałam ją raz w sklepie – udawała, że mnie nie widzi.
W domu atmosfera też była napięta. Tata narzekał:
– Kiedyś ludzie byli normalni…
Tomek próbował żartować:
– Może następnym razem zrobimy grill tylko z warzyw?
Ale dzieciaki pytały:
– Mamo, czy ciocia Ola już nas nie lubi?
Nie wiedziałam, co im odpowiedzieć.
Minęły tygodnie. Zbliżały się urodziny mojej córki Zosi. Zastanawiałam się długo, czy zaprosić Olę. W końcu wysłałam jej wiadomość: „Będzie tort bez jajek i mleka. Chciałabym, żebyś była.”
Nie odpisała.
W dniu urodzin Zosia co chwilę zerkała w stronę furtki.
– Mamo, a ciocia Ola przyjdzie?
Patrzyłam na nią bezradnie.
– Nie wiem, kochanie…
Wieczorem usiadłam sama w kuchni i zaczęłam przeglądać stare zdjęcia. Na większości była Ola – śmiała się, tuliła moje dzieci, trzymała mnie za rękę po pogrzebie mamy…
Czy naprawdę wszystko musi się tak kończyć? Czy nie można znaleźć kompromisu?
Kilka dni później dostałam od niej list. Ręcznie pisany, na zwykłej kartce wyrwanej z zeszytu:
„Kasiu,
Wiem, że zraniłam Ciebie i Twoją rodzinę. Nie potrafię już być tą samą osobą co kiedyś. Zmieniłam się i nie wiem, czy potrafię wrócić do dawnej siebie. Potrzebuję czasu.
Ola”
Czytałam ten list kilka razy. Płakałam długo tej nocy.
Dziś minęło już kilka miesięcy od tamtego grilla. Nie rozmawiamy z Olą tak często jak kiedyś. Czasem wymienimy kilka zdań przez telefon albo napiszemy sobie życzenia na święta. Ale to już nie jest ta sama przyjaźń.
Często zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy powinnam była bardziej ją wspierać? A może to ona powinna była spróbować zaakceptować nasze wybory?
Czy różnice światopoglądowe muszą naprawdę dzielić ludzi aż tak bardzo? Jak Wy byście postąpili na moim miejscu?