Wszystko było doskonałe, dopóki nie wróciła – historia Małgorzaty i Zofii

– Czemu tu jesteś? – niemal upuściłam filiżankę z kawą, gdy zobaczyłam ją w drzwiach. Zofia. Moja siostra, której nie widziałam od ośmiu lat. Stała tam, jakby nigdy nie wyjechała do Niemiec, jakby nie zostawiła mnie samej z pogrzebem rodziców, z pustką i żalem.

– Cześć, siostrzyczko – uśmiechnęła się lekko, odgarniając długie włosy. – Ubezpieczona na wypadek szoku?

Nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Osiem lat. Osiem lat ciszy, podczas których układałam swoje życie na nowo. Wyszłam za mąż za Tymka, urodziłam Michała, urządziłam mieszkanie na warszawskim Bródnie tak, jak zawsze marzyłam – bez różowych tapet, bez śladów dzieciństwa, które dzieliłyśmy.

– Ty… Ty przecież byłaś w Niemczech… – głos mi się łamał. – Powiedziałaś wtedy, że już nigdy…

– Życie się zmienia – wzruszyła ramionami i weszła do środka bez zaproszenia. – Pozwolisz mi wejść, czy mam stać na klatce?

Odsunęłam się od drzwi. W jej oczach zobaczyłam cień dawnych czasów – tej Zofii, która zawsze potrafiła wszystko postawić na głowie.

– Ładne masz tu… – rzuciła, rozglądając się po salonie. – Pamiętasz, jak marzyłyśmy o zrywaniu tych okropnych tapet w kwiatki?

– Pamiętam – szepnęłam.

– A jesteś zamężna? – zauważyła pierścionek na moim palcu.

– Tak. Z Tymkiem. Znasz go…

– Tymek Nowak? Ten od poezji i gitarowych wieczorów?

– Ten sam.

Zofia uśmiechnęła się krzywo.

– A dzieci?

– Michał. Siedem lat.

Skinęła głową, ale jej spojrzenie stwardniało.

– Gdzie on teraz?

– W przedszkolu. Tymek zaraz go przywiezie.

– Sielanka – mruknęła. – Rodzina, dziecko, stabilność. Wszystko to, o czym kiedyś marzyłyśmy…

– Zosiu… powiedz mi wprost: po co wróciłaś?

Odwróciła się do okna.

– W Niemczech wszystko się posypało. Praca przepadła, wiza wygasła. Nie miałam dokąd pójść. Więc wróciłam.

– Na długo?

– Nie wiem.

Czułam, jak ściska mnie w środku. Zofia zawsze była burzą w moim życiu. Po jej wyjeździe długo nie mogłam dojść do siebie.

– Gdzie teraz mieszkasz?

– Nigdzie. Myślałam… może u ciebie? Na kilka dni.

Zawahałam się. Michał… Tymek… Nasze życie było poukładane. Ale to moja siostra. Po śmierci rodziców zostałyśmy tylko we dwie.

– Dobrze – westchnęłam ciężko. – Ale tylko na chwilę.

Zofia rzuciła kurtkę na kanapę i przez moment poczułam się jak dawniej – jakbyśmy znów były dziećmi.

Wieczorem Tymek wrócił z Michałem. Uprzedziłam go wcześniej o powrocie Zofii, ale widziałam napięcie w jego oczach.

– Cześć, Zofia – powiedział chłodno.

– Jak Niemcy? – spytał po chwili.

– Bywało lepiej – odpowiedziała lekko.

Michał przyglądał się jej z ciekawością.

– Kim jesteś? – zapytał bezpośrednio.

– Jestem twoją ciocią Zosią – odpowiedziałam za nią.

Zofia przykucnęła przy nim i uśmiechnęła się szeroko.

– Cześć, Michałku. Jesteś cały jak mama!

Michał zmarszczył brwi.

– Nie znam cioci…

– Bo mieszkałam bardzo daleko – wyjaśniłam łagodnie.

Przy kolacji panowała napięta atmosfera. Tymek odpowiadał na pytania Zofii półsłówkami. Ja próbowałam ratować rozmowę, ale czułam się jak aktorka w kiepskim spektaklu.

Po kolacji Tymek pomógł mi sprzątać naczynia.

– Na długo ona? – szepnął cicho.

– Mówi, że na kilka dni…

– Małgosiu… pamiętasz, co było ostatnim razem?

Pamiętałam aż za dobrze. Osiem lat temu Zofia rozbiła mi narzeczeństwo z Danielem – moją pierwszą wielką miłość. Potem wyjechała i zostawiła mnie z tym wszystkim samą.

– To moja siostra – powiedziałam tylko.

Tymek westchnął ciężko i wrócił do salonu.

Zofia szybko zdobyła sympatię Michała. Pokazywała mu sztuczki z monetami, opowiadała zabawne historie z Niemiec. Przez chwilę uwierzyłam, że może naprawdę się zmieniła.

Następnego dnia poszliśmy razem do parku. Michał był zachwycony nową ciocią, a Tymek powoli się rozluźniał. Wieczorem przy kolacji Zofia zaczęła wspominać dawne czasy:

– Pamiętasz, Małgośka, jak chciałyśmy jechać do Paryża? Ty marzyłaś o wieży Eiffla, ja o londyńskich autobusach…

Uśmiechnęłam się blado.

– Marzenia się zmieniają…

Zofia spojrzała na mnie przenikliwie:

– Czy na pewno? Czy po prostu je porzucamy?

Nie odpowiedziałam. Poczułam ukłucie niepokoju.

Kolejne dni mijały szybko. Zofia pomagała w domu, gotowała śniadania, zabierała Michała na plac zabaw. Tymek coraz częściej żartował z nią przy stole, a ja czułam rosnącą zazdrość i lęk. Przypomniały mi się wszystkie sytuacje sprzed lat: jak potrafiła oczarować każdego mężczyznę w moim otoczeniu; jak zawsze musiała być w centrum uwagi.

Pewnego ranka zapytała nagle:

– A Tymek dobrze zarabia?

Zmroziło mnie to pytanie.

– Wystarcza nam na wszystko – odpowiedziałam krótko.

Zofia uśmiechnęła się tajemniczo:

– To dobrze… Bo wiesz, czasem ludzie szukają szczęścia gdzie indziej niż w domu…

Wieczorem Tymek wrócił później niż zwykle. Zofia była wyjątkowo rozmowna przy kolacji; śmiała się z jego żartów i patrzyła mu prosto w oczy. Wiedziałam już: zaczyna się to samo co kiedyś.

Nocami nie mogłam spać. Słuchałam oddechu Tymka i zastanawiałam się: czy on też czuje tę zmianę? Czy widzi to samo co ja?

Rano podjęłam decyzję: muszę porozmawiać z Zofią otwarcie. Kiedy Tymek wyszedł do pracy, a Michał był w przedszkolu, usiadłyśmy naprzeciw siebie przy kuchennym stole.

– Powiedz mi prawdę: po co tu wróciłaś? Po co tak naprawdę?

Zofia spojrzała mi prosto w oczy:

– Bo nie mam już nikogo poza tobą. Bo jestem zmęczona samotnością i ciągłym udawaniem przed światem…

Przez chwilę uwierzyłam jej słowom. Ale potem dodała:

– Ale też dlatego, że chcę odzyskać coś dla siebie. Może nawet kogoś…

Zamarłam.

– Nie rób tego… Proszę cię…

Zofia wzruszyła ramionami:

– Jeśli wasza miłość jest taka silna, to czego się boisz?

Nie odpowiedziałam. Bałam się wszystkiego: że stracę rodzinę, że znów zostanę sama; że nigdy nie będę wystarczająco dobra ani dla siebie, ani dla innych.

Wieczorem usiadłam obok śpiącego Michała i patrzyłam na niego długo w ciszy. Czy można ochronić swoje szczęście przed kimś bliskim? Czy rodzina to zawsze wsparcie – czy czasem największe zagrożenie?

Czasem myślę: ile razy można wybaczyć tej samej osobie? Ile razy można odbudowywać swoje życie od nowa? Czy naprawdę jestem silniejsza niż kiedyś? A może tylko lepiej udaję przed światem?