„Wracam do domu, a ty podajesz mi dziecko: Co robiłaś cały dzień?” zastanawia się Kamil

Gdy drzwi frontowe zaskrzypiały, Kamil wszedł do swojego domu po długim dniu w biurze. Zabawki były rozrzucone po podłodze salonu, a w tle słychać było cichy dźwięk dziecięcego programu. Ania, jego żona, siedziała na kanapie, karmiąc piersią ich sześciomiesięcznego syna, Michała.

„Wreszcie jesteś w domu,” westchnęła Ania, jej głos był mieszanką ulgi i wyczerpania. „Proszę, twoja kolej,” powiedziała, delikatnie przekładając śpiącego malucha w ramiona Kamila.

Kamil, już przytłoczony, nie mógł ukryć swojej frustracji. „Co dokładnie robiłaś cały dzień?” zapytał, jego ton był bardziej oskarżycielski, niż zamierzał.

Zmęczone oczy Ani spotkały się z jego. „Opiekowałam się Michałem,” odpowiedziała ostro. „To nie jest takie proste, jak się wydaje. Może sam powinieneś spróbować.”

Uwaga ta trafiła w czuły punkt. „Dobrze, może zamieńmy się miejscami jutro? Ty idź do pracy, a ja zostanę z nim w domu. Zobaczymy, jakie to trudne,” odparł Kamil.

Następnego ranka Ania wyszła do biura Kamila, z mieszanką niepokoju i ekscytacji w kroku. Kamil, tymczasem, czuł się pewnie, machając jej na pożegnanie. Jak trudne to może być?

Poranek zaczął się dość spokojnie. Michał był wesoły i chętny do zabawy, a Kamil czuł, że ma wszystko pod kontrolą. Udało mu się nawet posprzątać po śniadaniu i wrzucić pranie do pralki. Ale z każdą godziną Michał stawał się bardziej marudny. Jego płacz stawał się głośniejszy, a wymagania coraz częstsze.

W południe Kamil był już wykończony. Michał odmawiał drzemki, pranie zapomniał wyjąć i teraz śmierdziało stęchlizną, a obiad to seria odrzuconych puree i rozlanego mleka. Dom, który rano był posprzątany, wyglądał jak po katastrofie.

Kamil co chwilę spoglądał na zegar, odliczając godziny do powrotu Ani. Próbował wszystkiego, aby uspokoić Michała – zabawki, piosenki, spacer wokół bloku – ale nic nie działało na długo. Zmęczenie dawało się we znaki, a cierpliwość Kamila malała.

Gdy Ania wreszcie wróciła wieczorem do domu, znalazła Kamila siedzącego na podłodze, trzymającego płaczącego Michała, obaj byli pokryci czymś, co wyglądało jak zmiażdżona marchewka. Dom był w nieładzie, a Kamil spojrzał na nią z pokonanym wyrazem twarzy.

„Nie daję rady,” przyznał, łamiącym się głosem. „Nie miałem pojęcia, jak to jest trudne.”

Ania wzięła Michała na ręce, jej twarz zmiękła, gdy kołysała go delikatnie. „Ciężko, prawda?” powiedziała, nie jako zarzut, ale jako proste uznanie jej codziennej rzeczywistości.

Kamil skinął głową, jego wcześniejsza arogancja zastąpiona nowo odkrytym szacunkiem dla tego, co Ania robiła każdego dnia. „Przepraszam,” wyszeptał. „Po prostu nie rozumiałem.”

Ania uśmiechnęła się słabo, wyczerpana dniem w biurze, który również nie był łatwy. „Spróbujmy po prostu bardziej sobie pomagać,” zaproponowała.

Kamil zgodził się, ale napięcie między nimi nie zniknęło tej nocy. Oboje zastanawiali się, czy jeden dzień mógł naprawdę coś zmienić, czy też zgromadzone resentymenty z powodu niewidocznych wysiłków i niewypowiedzianych trudności były zbyt głębokie, aby je naprawić.